Firmy już dawno weszły na drogę cyfrowego rozwoju, ale z powodu pandemii przyspieszyły kroku.
Strach pomyśleć, jak mocno pandemia poturbowałaby firmy, gdyby nie miały one do dyspozycji technologicznej tarczy. Bez systemów do wideokonferencji w wielu przedsiębiorstwach zamarłaby praca biurowa. Bez automatyzacji i robotyzacji stanęłyby zakłady produkcyjne zmuszone do zachowania dystansu społecznego. Bez internetu i aplikacji mobilnych prowadzenie działalności handlowej przypominałoby drogę przez mękę.
— Szczęściem w nieszczęściu jest to, że kryzys z koronawirusem wybuchł właśnie teraz. Infrastruktura IT sprzed, powiedzmy, 10 lat nie była na tyle zaawansowana i efektywna, by móc skierować biznes na cyfrowe tory oraz wiele operacji i transakcji realizować zdalnie. W trybie analogowym dużo trudniej byłoby prosperować pomimo izolacji i obostrzeń — wskazuje Paweł Stapf, dyrektor ds. informatyzacji i zarządzania projektami technologicznymi w spółce Kogeneracja Zachód.
Podobnego zdania jest Wojciech Ratymirski, współzałożyciel funduszu Value-Tech Seed, inwestującego w innowacyjne rozwiązania IT na różnych etapach rozwoju. Jest przekonany, że COVID-19 przyspieszył wdrożenia i przekonał do nich nawet tych decydentów, którzy jeszcze kilka miesięcy temu nazywali się technologicznymi sceptykami. Rewolucja cyfrowa i tak by się dokonała, ale nastąpiłoby to z opóźnieniem.
— W dobie kryzysu miliony firm i organizacji postawiły na rozwijane w startupowych zagłębiach innowacje. Te nowinki podołały pokładanym w nich nadziejom, ratując miliardy miejsc pracy na całym globie — twierdzi Wojciech Ratymirski.
Popyt na technologie — dodaje — będzie rósł, stymulując kolejne rewolucje w przemyśle, usługach i administracji. Wspieranie start-upów i innowacji stało się ustawieniem domyślnym, bo bez nich przyszłość światowej gospodarki wyglądałby znacznie mniej optymistycznie.
— Jak pogodzić inwestycje IT z koniecznością zaciskania pasa? Tu nie ma żadnej sprzeczności. Dziś trzeba ponieść koszty, by jutro cieszyć się z uzyskiwanych dzięki temu oszczędności i zysków — tłumaczy Paweł Stapf.
Przypływ inwestycji podnosi wiele łodzi. Przykład? Rozbudowa infrastruktury, zakup sprzętu komputerowego i oprogramowania pociągają za sobą konieczność zwiększenia bezpieczeństwa. Korzystają na tym firmy zajmujące się np. ochroną danych.
— Bądźmy szczerzy: Polska nie jest potęgą w dziedzinie IT security. Im bardziej zakorzeniamy się w świecie online, tym lepiej musimy być przygotowani na odpieranie ataków — uważa Aleksander Czarnowski, współzałożyciel firmy Defenselayers, która zajmuje się bezpieczeństwem w chmurze obliczeniowej.
Pandemia się skończy, a wdrożone dziś systemy zostaną. Ale przede wszystkimzostanie nowa, cyfrowa świadomość, która każe liderom biznesu szukać przewagi konkurencyjnej w IT. Na tym skorzystają też polskie start-upy.
— Nasze pomysły i rozwiązania doskonale wpisują się w potrzeby współczesnej gospodarki. Innowacje technologiczne z Polski przyciągają poważnych inwestorów z całego świata, a wraz z nimi duże pieniądze — potwierdza Paweł Bochniarz, partner w funduszu ValueTech Seed.
To dobry czas na cyfrową transformację. Kto go przegapi, może już nie odrobić strat.
Poznaj program "XIV Kongresu Business Intelligence", 10 grudnia, Online >>
Podpis: Mirosław Konkel