Kurs dolara zależy od wydajności produkcyjnej USA

Urszula Chojnacka
opublikowano: 2001-02-06 19:41

Swaha Pattanaik

LONDYN (Reuters) - Kurs dolara może w najbliższym czasie zależeć od tego, czy publikowane w środę dane o wydajności produkcyjnej w Stanach Zjednoczonych potwierdzą przekonanie inwestorów, że słabnąca gospodarka zdoła zachować potencjał wzrostowy.

Jeżeli dane potwierdzą, że wzrost wydajności produkcyjnej, który pozwolił gospodarce USA na połączenie szybkiego tempa wzrostu z niską inflacją nadal trwa, wówczas inwestorzy nie będą wycofywać się z amerykańskiego rynku.

Gdy okaże się natomiast, że bezprecedensowy wzrost wydajności był tylko zjawiskiem przejściowym dolar ulegnie osłabieniu, a akcje amerykańskich spółek przestana być już tak atrakcyjne dla inwestorów zagranicznych.

"Wydajność produkcyjna spada wraz ze zbliżającą się recesją. Jednak dużo gorsze dane spowodują, że inwestorzy uważać, że amerykański sen zaczyna przeradzać się w koszmar" - powiedział Graham Cocks z Mellon Bank w Londynie.

"Będzie to miało bardzo negatywny wpływ na dolara i akcje spółek amerykańskich" - dodał.

WIARA FEDU WYMAGA POTWIERDZENIA

Wydaje się, że gospodarka USA nie zdoła uniknąć osłabienia wydajności produkcyjnej, gdyż wyraźnemu spadkowi aktywności gospodarczej w ostatnich miesiącach nie towarzyszył równie duży spadek zatrudnienia.

Analitycy spodziewają się, że w czwartym kwartale 2000 roku wydajność produkcyjna w sektorach pozarolniczych wzrosła o dwa procent liczac rok do roku. W trzecim kwartale wzrost wyniósł 3,3 procent.

W ostatnich latach ekonomiści i szefowie banków centralnych dowodzili, że amerykańskie inwestycje w technologie przyczyniły się do trwałych zmian zmian w strukturze amerykańskiej gospodarki.

Oznacza to, że dzięki trwałemu wzrostowi wydajności produkcyjnej gospodarka może rozwijać się w szybkim tempie unikając nadmiernego przyspieszenia inflacji.

Zdaniem analityków, odważna redukcja stóp procentowych w USA jest wyrazem wiary Fed, że długotrwały wzrost wydajności produkcyjnej nadal trwa.

"Fed dał wyraz swojej wierze w nowy paradygmat - tak zdecydowana próba pobudzenia gospodarki, gdy ta dopiero zaczęła zwalniać jest nietypowa" - uważa Tim O'Dell z Investec Asset Management.

"Kwestia zdolności do długotrwałego utrzymania wysokiego tempa wzrostu gospodarczego jest kluczowa dla inwestorów. Wzrost dolara powodowany był napływem inwestycji kapitałowych, dlatego odejście inwestorów od kupowania amerykańskich aktywów będzie negatywne dla dolara" - dodał.

CZY CUD JEST CYKLICZNY?

Słabsze dane o wydajności produkcyjnej przełożą się w dalszej perspektywnie na spadek tempa wzrostu gospodarczego w USA. Ucierpią też amerykańskie spółki, dla których wyhamowanie gospodarki oznacza gorsze wyniki finansowe oraz spadek ich kursów.

Inwestorzy dojdą do wniosku, że różnica w tempie wzrostu wydajności produkcyjnej między USA, a Europą zmniejsza się i ograniczą swoje zaangażowanie w Stanach Zjednoczonych.

Nie będzie to jednak korzystne w momencie, gdy USA potrzebuje miliarda dolarów dziennie, aby finansować deficyt obrotów bieżących. Odpływ kapitału z giełdy i obligacji będzie negatywny dla dolara.

"Wszystko sprowadza się od pytania: na ile ostatni bezprecedensowy wzrost wydajności produkcyjnej był zjawiskiem cyklicznym, a na ile strukturalnym" - powiedział Ian Stannard z BNP Paribas w Londynie.

"Jeżeli okaże się, że wzrost ten był bardziej cykliczny niż strukturalny, wówczas ludzie poważnie przemyślą swoje inwestycje w USA, co może negatywnie wpłynąć na giełdę i dolara" - dodał.

((Reuters Serwis Polski, tel +48 22 653 9700, fax +48 22 653 9780, [email protected]))