Fundusz Kvarko zrealizował w grudniu 2021 r. ostatnią, 20. inwestycję z puli programu BridgeAlfa. Zainwestował 1 mln zł w onkologiczny projekt start-upu Auxilius Pharma pracującego nad lekami generycznymi.
Zespół grupy Kvarko wciąż ma jednak co robić. Wszedł w kluczową fazę rozwoju swojej drugiej po Bioceltixie (tworzącym leki weterynaryjne) spółki w modelu venture building (tworzenie start-upu na bazie własnych zasobów). Green Zebras będzie produkował na zlecenie ekstrakty z suszu roślinnego – z konopi włóknistych, chmielu i innych roślin. Na rozwój zebrał dotychczas 4 mln zł.
– Część zainwestowało Kvarko, a większość wyłożyła grupa ponad 30 aniołów biznesu. Idziemy podobną ścieżką co Bioceltix. Po zebraniu prywatnego kapitału przyjdzie pora na giełdę, początkowo na NewConnect. Może to się zdarzyć w ostatnim kwartale, jesteśmy już na ostatniej prostej przygotowań – mówi dr inż. Ewelina Stelmach, menedżer inwestycyjny w Kvarko i prezes Green Zebras.

Pierwsze przychody wkrótce
Kvarko wpadło na pomysł tego projektu w 2019 r., gdy było na półmetku inwestycyjnym w funduszu. Spółka powstała w marcu 2020 r., przez rok pandemii zrewidowała koncepcję i ruszyła w kwietniu 2021 r. Do tej pory zbadała rynek, zebrała kapitał, zbudowała zespół, nawiązała pierwsze kontakty i stworzyła linię technologiczną, która będzie gotowa do użytku już wkrótce.
– Zauważyliśmy, że w inżynierii procesowej stosowanej do pozyskiwania substancji naturalnych – w czym czujemy się mocni – brakuje ogniw łączących różne gałęzie przemysłu, w tym przypadku kontraktowej produkcji ekstraktów. Postanowiliśmy więc wykorzystać nie tylko nasze finansowe kompetencje, ale też te stricte branżowe. Green Zebras nie jest typowym start-upem. Od początku chcemy, by był typową spółką dywidendową, która szybko zacznie uzyskiwać przychody – mówi Ewelina Stelmach.
Mają się pojawić w najbliższych miesiącach i wówczas firma będzie w stanie więcej powiedzieć o perspektywach sprzedaży na kolejne lata. Rentowność zamierza osiągnąć za trzy-cztery lata.
– Jesteśmy w stanie przetwarzać miesięcznie co najmniej 5 ton suszu, w ciągu pół roku będzie to już nawet 8-10 ton – przy jednozmianowym trybie pracy. Dostosujemy moce do popytu, więc gdy zbliżymy się do wykorzystywania ich w 80 proc., zdecydujemy, w jakim tempie chcemy je zwiększać – informuje Ewelina Stelmach.
Łączenie nauki i biznesu
Członkiem zarządu Green Zebras został prof. Tomasz Stuczyński, który od 2017 r. zasiada w komitecie inwestycyjnym Kvarko. Od 2000 r. rozwijał ze wspólnikiem własny biznes laboratoryjny ZSI Eko-Projekt, dla którego w 2009 r. (gdy zatrudniał ponad 170 osób) pozyskał globalnego inwestora – szwajcarski SGS.
– Do dołączenia do Green Zebras nie trzeba było długo mnie przekonywać. Dostrzegam ogromny potencjał tego biznesu i interesuję się zielarstwem. Do firmy chcę wnieść wieloletnie doświadczenie naukowe i biznesowe. Prowadziłem wiele projektów badawczych i komercyjnych w obszarze rolnictwa, badań środowiska oraz analiz żywności – mówi Tomasz Stuczyński.
Podkreśla, że w tej branży samodzielne prowadzenie całej produkcji i sprzedaży detalicznej jest bardzo nieefektywne, więc jest miejsce na podmioty wyspecjalizowane w części procesu. Spółka nastawia się na klientów z Polski i zagranicy, a wykorzysta do tego międzynarodową sieć kontaktów współzałożycieli.
– Mamy już uzgodnienia dotyczące pierwszych kontraktów, zależy nam na długotrwałej współpracy. Część mocy chcemy zarezerwować na wsparcie lokalnych podmiotów z ciekawymi pomysłami na produkty bazujące na ekstraktach roślinnych – stwierdza Tomasz Stuczyński.
Szerokie perspektywy
Green Zebras przekonuje, że jego branża rozwija się dwutorowo. Po pierwsze, ostatnie zmiany w polskim prawie dotyczące konopi (m.in. podniesienie dopuszczalnej zawartości THC i THCA do 0,3 proc. w przeliczeniu na suchą masę) stwarzają lepsze warunki do prowadzenia biznesu w tym obszarze. Po drugie, istnieje mnóstwo roślin, z których można pozyskiwać ekstrakty wykorzystywane następnie w wielu sektorach gospodarki – produkcji żywności, kosmetyków, czy suplementów dla ludzi i zwierząt.
– Ekstrakcją różnorakich roślin, w tym konopi, zajmuje się wiele firm – bardzo często na własne potrzeby. Wymagania dotyczące jakości i standardów są coraz większe, a część z nich nie może im sprostać, więc kończy działalność. Chcemy pozycjonować się jako producent ekstraktów najwyższej jakości i w ten sposób budować przewagę na rynku – mówi Ewelina Stelmach.

Polska, mimo pozycji wicelidera w produkcji ziół i przypraw w Europie, pozostaje nieznaczącym graczem przemysłu przetwórstwa roślinnego, w tym ziołowego. W kraju funkcjonuje zaledwie kilkanaście rozpoznawalnych podmiotów zajmujących się ekstrakcją. Znacząca ilość składników importowana jest z Dalekiego Wschodu – w atrakcyjnych cenach ale przy bardzo niskiej, a często oszukanej jakości. Wobec rosnącej świadomości konsumentów rośnie jednak także segment składników jakościowych. Każde przedsięwzięcie przyczyniające się do rozwoju kompetencji i infrastruktury w tym obszarze pozwala wzmocnić konkurencyjność polskiej gospodarki i zachować zyski w kieszeniach polskich przedsiębiorców.