Wtorkowa sesja na amerykańskich giełdach długo nie należała do udanych. Pod presją makro indeksy spadały. Korekta wywołana została przede wszystkim obawami związanymi z przyszłą inflacją i krokami jakie podejmie Zarząd Rezerwy Federalnej. Dopiero półtorej godziny przed zamknięciem doszło do silnego odbicia w czym pomogła głównie poprawa koniunktury w sektorze energetycznym i detalicznym oraz decyzja rządu o wywarciu presji na Chiny w kwestii upłynnienia kursu juana.
Graczy rozczarowały informacje o wyższym niż oczekiwano wzroście cen produkcji sprzedanej w kwietniu. Wzrost wyniósł aż 0,6 proc. Ekonomiści prognozowali wartość na poziomie 0,4 proc. Wysoka też była w ujęciu bazowym — 0,3 proc. Negatywnie zaskoczył również spadek produkcji przemysłowej. W minionym miesiącu zmniejszyła się o 0,2 proc. W średniej Dow Jones dobrze radziły sobie papiery Home Depot. Sięgająca momentami 4,5 proc. zwyżka notowań to zasługa informacji o osiągnięciu wyższych od prognozowanych przez rynek wyników w pierwszym kwartale. W ciągu dwóch dni wycena akcji największej amerykańskiej sieci sklepów z artykułami budowlano–montażowymi wzrosła o niemal 10 proc. przy bardzo wysokich obrotach.
Równie spektakularny wzrost notowały walory Staples, detalisty materiałów biurowych. Firma aż o 27 proc. pobiła prognozę zysku. Cieszyć się też mogli posiadacze akcji Alcoa. Kurs producenta aluminium zaczął w końcu odreagowywać kilkusesyjną przecenę wywołaną m.in. obniżeniem przez kilku brokerów rekomendacji i prognoz cen surowca. Podobne czynniki implikowały wzrost wyceny giganta motoryzacyjnego — General Motors.