Rok 2012 może być dobrym czasem dla aktywów z rynków wschodzących. Jednak to, czy uda im się powrócić do trwającej od dziesięciu lat dobrej passy, zależy od utrzymania pod kontrolą sytuacji w strefie euro. — Kryzys wchodzi w nową fazę, która nie jest już tak niebezpieczna dla rynków wschodzących jak poprzednia — ocenia Pablo Goldberg, szef Działu Analiz Rynków Wschodzących w banku HSBC.
Powolny, ale wzrost
Goldberg podkreśla, że po przeminięciu obaw o rozpad strefy euro i niewypłacalność jednego z dużych krajów należących do niej inwestorzy powrócą do rzeczywistości powolnego wzrostu. Dla rynków wschodzących to dobra wiadomość, bo nagłe załamanie systemu finansowego mogło oznaczać odcięcie przedsiębiorstw z tej grupy krajów od finansowania i poważne kłopoty eksporterów. Uniknięcie powtórki z roku 2008 stwarza korzystne warunki do powrotu hossy na rynki emerging markets.
— W tym roku rynki wschodzące wciąż rozwijają się czterokrotnieszybciej niż gospodarki rozwinięte — przypomina Mark Mobius, prezes Templeton Emerging Markets Group, który oczekuje dalszego napływu pieniędzy do tej grupy krajów. Znany inwestor uważa, że sprzyja temu zapowiedź dalszego złagodzenia polityki Fedu. Stopy procentowe banku pozostaną rekordowo nisko nawet przez kolejne trzy lata. Amerykańskiemu odpowiednikowi kroku dotrzymuje EBC. Uruchomienie linii kredytowych dla europejskich banków oznacza, że nie będą one musiały pospiesznie wyprzedawać swoich aktywów, także tych z gospodarek rozwijających się. Finansowanie zakupów ryzykownych aktywów powinno być więc jeszcze łatwiejsze niż do tej pory.
Atrakcyjne wyceny
Pieniądze są dostępne, a przy tym wyceny spółek nie są wcale wygórowane. Za papiery przedsiębiorstw z indeksu rynków wschodzących MSCI płaci się 10,1-krotność zysków oczekiwanych w 2012 r. Jeszcze mniej, bo tylko 9,4-krotność zysków, płaci się przeciętnie za akcje z posiadających największy potencjał ludnościowy krajów BRIC (czyli Brazylii, Rosji, Indii i Chin). Zdaniem Marka Mobiusa, zeszłoroczna 22-procentowa przecena wskaźnika MSCI sprawiła, że w cenach akcji zostało uwzględnione pogorszenie perspektyw światowej gospodarki. Jeszcze we wrześniu MFW prognozował, że w tym roku wzrost gospodarczy na świecie sięgnie 4 proc., dziś zakłada, że będzie to 3,3 proc. W czwartym kwartale gospodarka Chin rozwijała się najwolniej od dwóch i pół roku. Mimo to właśnie ona ma szansę zostać kołem zamachowym światowej gospodarki.
Inflacja ustępuje
Po raz pierwszy od dłuższego czasu inflacja nie wiąże rąk Ludowemu Bankowi Chin. Wzrost cen spowolnił najbardziej od 15 miesięcy. Władze monetarne po raz pierwszy od 2008 r. obniżyły stopę rezerw obowiązkowych dla chińskich banków. To, jak podkreśla Constantin Vayenas z UBS Wealth Management, jest kluczowe dla zachowania giełdy w Szanghaju i wyników chińskiej gospodarki.
— Lepsze zachowanie giełd krajów BRIC powinno utrzymać się przez cały rok. Wszystkie kraje grupy złagodziły ostatnio politykę pieniężną — zauważa Geoffrey Dennis, analityk Citigroup. Jak na tym tle rysują się perspektywy naszego regionu? — Inwestorzy będą wracać do Polski, bo wyceny akcji są bardzo atrakcyjne. Będą jednak ostrożni. Kryzys może powrócić, a na tym w pierwszej kolejności ucierpiałyby kraje Europy Środkowej i Wschodniej — zastrzega Pablo Goldberg.