Niemożliwe stało się możliwe. LOT, narodowy przewoźnik, który w 2012 r. był na krawędzi bankructwa i przeżył dzięki 527 mln zł pomocy publicznej, a w tym roku kończy ponad dwa lata restrukturyzacji, zainteresował inwestora. I to nie byle jakiego: fundusz inwestycyjny Indigo Partners.




Miliony inwestycji
Założył go znany w branży lotniczej William Franke, który był szefem American West Airlines. Niemal dekadę temu fundusz zainwestował w amerykańską linię, którą — na wzór Ryanaira — przekształcił w ultrataniego przewoźnika. Indigo Partners jest inwestorem Wizz Aira, wywodzącej się z Węgier taniej linii, która w Europie konkuruje z irlandzkim Ryanairem, a w tym roku weszła na giełdę w Londynie.
— Fundusz chce zainwestować w LOT i sfinansować rozwój spółki. Jeśli Ministerstwo Skarbu Państwa podpisze z funduszem list intencyjny, zaczną się negocjacje ostatecznej umowy inwestycyjnej. Jej przedmiotem nie będzie sprzedaż akcji, lecz podniesienie kapitału. Indigo jest gotowy zainwestować w LOT w różnej formie nawet kilkaset milionów złotych — twierdzi źródło „PB”.
W negocjacje zaangażowani są: MSP, zarząd LOT-u i doradca — firma Rothschild.
— Nie komentujemy — ucina Carol Makovich z agencji Owen Blicksilver Public Relations obsługującej Indigo Partners. — MSP prowadzi analizy, które mają na celu zdefiniowanie ścieżki przekształceń własnościowych PLL LOT i znalezienie optymalnego z punktu widzenia skarbu państwa scenariusza rozwoju spółki, którego elementem powinno być pozyskanie partnera strategicznego — tak sprawę komentuje resort skarbu.
Tak chce MSP
Pojawienie się inwestora jest możliwe m.in. dzięki uchyleniu ustawy o przekształceniu własnościowym PLL LOT, która zakładała, że skarb państwa musi mieć ponad 50 proc. udziałów w linii. Ministerstwo Skarbu Państwa, z którego inicjatywy do zmiany przepisów doszło w 2013 r., argumentowało, że żaden poważny inwestor nie zainteresuje się LOT-em przy ówczesnych przepisach. Jednocześnie jest zagwarantowane, że inwestor zachowa markę LOT, siedziba spółki pozostanie w Warszawie, a warszawski hub będzie się nadal rozwijał.
— Inwestor planuje, by Warszawa stała się głównym portem przesiadkowym dla Europy Środkowej i Wschodniej, lotniczym centrum regionu. W ciągu pięciu lat w przedsiębiorstwie LOT i spółkach okołolotniczych może powstać kilka tysięcy miejsc pracy — przekonuje jeden z negocjatorów.
Zgodnie z unijnymi przepisami — większościowy pakiet akcji musi pozostać w rękach podmiotów unijnych.
— Dlatego w transakcji oprócz Indigo Partners weźmie udział współpracujący z funduszem podmiot europejski. Inwestorzy chcą objąć większościowy pakiet. Skarb państwa na razie pozostanie udziałowcem, choć inwestorzy zagwarantowali sobie w umowie opcję wykupu pozostałego pakietu akcji, a MSP ma prawo do wezwania inwestorów do ich odkupienia — twierdzi źródło „PB”. Firma jest podobno gotowa wyłożyć na swój pakiet 70 mln USD.
— Rozważane są różne konstrukcje i różne kwoty — twierdzi jedna z osób zaangażowanych w negocjacje.
Tak czy nie?
Negocjacje z Indigo Partners trwają od kilku miesięcy. List intencyjny miał zostać podpisany do końca czerwca. Sprawa się przeciągnęła.
— Finalne spotkania miały się odbyć w ubiegłym tygodniu, ale MSP je odwołało. Tymczasem jeśli list nie zostanie podpisany na dniach, inwestor się wycofa i nigdy do Polski nie wróci — ostrzega jeden z rozmówców „PB”. Jednak inna osoba uspokaja.
— Umowa nie jest jeszcze wynegocjowana, MSP prowadzi dodatkowe analizy. To MSP nadawało tempo pracom w związku z kalendarzem wyborczym, ale dziś nikt już nie wierzy, że uda się podpisać list przed wyborami. Czas nie jest dla inwestora najważniejszy, firma zdaje sobie sprawę z sytuacji politycznej w Polsce i podchodzi do transakcji bardzo profesjonalnie — twierdzi nasze źródło.
Z innego wiadomo, że kluczowe spotkania w resorcie zaplanowano na ten tydzień.
Co tam, panie?
Od polityki LOT raczej nie ucieknie. W czerwcu zmieniło się kierownictwo MSP: Włodzimierza Karpińskiego zastąpił Andrzej Czerwiński, a zaangażowanego w restrukturyzację i prywatyzację LOT-u Rafała Baniaka — Wojciech Chmielewski, wcześniej dyrektor departamentu przekształceń własnościowych i prywatyzacji w MSP.
— Obecne kierownictwo jak najbardziej popiera prywatyzację LOT-u — mówi jedno ze źródeł.
W ubiegłym tygodniu pojawiały się sygnały, że podczas spotkania 10 sierpnia rada nadzorcza odwoła Sebastiana Mikosza, prezesa LOT-u. Z informacji „PB” wynika jednak, że nie będzie żadnych decyzji personalnych.
— Rada nadzorcza LOT-u na bieżąco ocenia zarząd za całokształt prowadzonej działalności — brzmi komentarz MSP.
Wojciech Balczun, szef RN LOT-u, jeszcze na początku ubiegłego tygodnia twierdził, że nie było takiego punktu na odbywających się dziś obradach.
— Rozpoczęła się nowa kadencja rady nadzorczej i musimy się ukonstytuować. Będziemy powoływać poszczególnych członków rady do poszczególnych komitetów — mówi Wojciech Balczun.
Od czwartku był nieosiągalny. Powodem odwołania Sebastiana Mikosza miałaby być utrata zaufania ministra.
— W czerwcu LOT odwołał kilkanaście lotów. Jako przyczynę podał atak hakerski. W rzeczywistości był to także błąd ludzki w spółce — twierdzi nasze źródło. 21 czerwca LOT podał najpierw, że odwołuje rejsy ze względu na awarię systemu informatycznego, a potem jako przyczynę podał atak hakerski. Konsekwencje poniósł szef IT w spółce. Podał się do dymisji, która została przyjęta.
Latające srebra
Odwołanie Sebastiana Mikosza zaangażowanego w negocjacje z Indigo Partners mogłoby oznaczać koniec marzeń o prywatyzacji. Inwestora mogą zniechęcić zmiany, tym bardziej że jesienią można spodziewać się kolejnych. Tymczasem inwestycja w LOT byłaby jedną z nielicznych prywatyzacji linii lotniczych w Europie. Ostatnio udało się to tylko portugalskim TAP i Austrian Airlines. Inwestora ciągle szukają SAS i Finnair oraz większość przewoźników z Europy Środkowej i Wschodniej.
— Uzdrowienie LOT-u to sukces polskiego rządu i bezprecedensowy przykład wyprowadzenia linii lotniczej na prostą. Firma dostała pomoc publiczną, którą zaaprobowała Komisja Europejska, zrestrukturyzowała się i znalazła inwestora — podkreśla jeden z rozmówców. Podjęciu decyzji nie sprzyja atmosfera wokół sprzedaży PKP Energetyki. Krzyk o wyprzedaży sreber narodowych na pewno się podniesie.
Odbił się od dna
W 2012 r. LOT otrzymał 400 mln zł pomocy publicznej, bo znalazł się na skraju bankructwa. W poprzednich latach linie sukcesywnie sprzedawały majątek — wg niektórych źródeł wart 3 mld zł. W 2012 r. LOT miał 399 mln zł straty netto i 246 mln zł straty operacyjnej. Prezes Marcin Piróg został odwołany. Na początku 2013 r. powołany został Sebastian Mikosz, który sprawował już tę funkcję w latach 2009-10. W czerwcu 2013 r. LOT złożył w Komisji Europejskiej program restrukturyzacji przewidujący udzielenie spółce 800 mln zł pomocy publicznej przy jednoczesnym ograniczeniu działalności — spółka musiała zrezygnować z części połączeń, w tym dochodowych. Zmniejszyła też zatrudnienie z ponad 2 tys. do 1500 osób. Ostatecznie spółka z drugiej transzy pomocy dostała w grudniu 2013 r. 127 mln zł. W 2014 r. po raz pierwszy od siedmiu lat LOT miał zysk operacyjny: 99,4 mln zł. Ograniczenia nałożone na linię kończą się w tym roku i od 2016 r. LOT zapowiedział rozwój. Do 2020 r. chciałby podwoić flotę — do 70-80 samolotów i zwiększyć liczbę pasażerów z 4,5 do 10 mln osób.
Odbił się od dna
W 2012 r. LOT otrzymał 400 mln zł pomocy publicznej, bo znalazł się na skraju bankructwa. W poprzednich latach linie sukcesywnie sprzedawały majątek — wg niektórych źródeł wart 3 mld zł. W 2012 r. LOT miał 399 mln zł straty netto i 246 mln zł straty operacyjnej. Prezes Marcin Piróg został odwołany. Na początku 2013 r. powołany został Sebastian Mikosz, który sprawował już tę funkcję w latach 2009-10. W czerwcu 2013 r. LOT złożył w Komisji Europejskiej program restrukturyzacji przewidujący udzielenie spółce 800 mln zł pomocy publicznej przy jednoczesnym ograniczeniu działalności — spółka musiała zrezygnować z części połączeń, w tym dochodowych. Zmniejszyła też zatrudnienie z ponad 2 tys. do 1500 osób. Ostatecznie spółka z drugiej transzy pomocy dostała w grudniu 2013 r. 127 mln zł. W 2014 r. po raz pierwszy od siedmiu lat LOT miał zysk operacyjny: 99,4 mln zł. Ograniczenia nałożone na linię kończą się w tym roku i od 2016 r. LOT zapowiedział rozwój. Do 2020 r. chciałby podwoić flotę — do 70-80 samolotów i zwiększyć liczbę pasażerów z 4,5 do 10 mln osób.
Inwestor-marzenie
William A. Franke to 78-letni guru lotnictwa i jeden z najbardziej znanych w USA inwestorów w linie lotnicze. Jest współzałożycielem i partnerem w Indigo Partners. W 2006 r. fundusz kupił większościowy udział w linii Spirits, którą przekształcił w ultratanią linię. Potem fundusz sprzedał te udziały i kupił Frontier Airlines, tanie linie z bazą w Denver w stanie Kolorado. William A. Franke był prezesem American West Airlines w latach 1993-2001. Jest m.in. prezydentem i szefem rady nadzorczej w Bristo Group, firmie oferującej ubezpieczenia w podróży założonej w 1997 r. w Argentynie, dyrektorem w Tiger Airways Singapore, szefem RN Wizz Air, szefem RN Frontier Airlines.
Inwestor-marzenie
William A. Franke to 78-letni guru lotnictwa i jeden z najbardziej znanych w USA inwestorów w linie lotnicze. Jest współzałożycielem i partnerem w Indigo Partners. W 2006 r. fundusz kupił większościowy udział w linii Spirits, którą przekształcił w ultratanią linię. Potem fundusz sprzedał te udziały i kupił Frontier Airlines, tanie linie z bazą w Denver w stanie Kolorado. William A. Franke był prezesem American West Airlines w latach 1993-2001. Jest m.in. prezydentem i szefem rady nadzorczej w Bristo Group, firmie oferującej ubezpieczenia w podróży założonej w 1997 r. w Argentynie, dyrektorem w Tiger Airways Singapore, szefem RN Wizz Air, szefem RN Frontier Airlines.