Niespełna dwa tygodnie temu odpierając zarzuty Hindenburg Research dotyczące pozornego wycofania się z Rosji, szefowie LPP ujawnili, że w ramach okresu przejściowego towary na tamtejszy rynek dostarczają przez tzw. agentów zakupowych działających na zlecenie rosyjskiej spółki, którą sprzedali niezależnym inwestorom. Marek Piechocki, prezes LPP i przez fundację Semper Simul duży akcjonariusz firmy, powiedział też, że LPP „nie czerpie zysku” ze sprzedaży do agentów, jakimi są spółki FGT i AFIE. Przy okazji publikacji raportu okresowego za rok finansowy 2023/2024 okazało się jednak, że zerowa marża na rozliczeniach z agentami zakupowymi obowiązuje od stycznia 2024 r. Wcześniej LPP zarabiało na tej działalności.
- Od stycznia tego roku mamy zero procent marży. Natomiast w poprzednich latach mieliśmy marżę – w odpowiedzi na pytanie PB przyznaje Przemysław Lutkiewicz, wiceprezes LPP.
Tłumaczy, że marża służyła pokryciu kosztów, jakie LPP ponosi wspierając w okresie przejściowym sprzedany biznes rosyjski. Dodaje, że LPP zobowiązało się wspierać mającą już innych właścicieli rosyjską spółkę, która będąc częścią LPP zajmowała się tylko handlem, a jako podmiot niezależny musi wykształcić kompetencje w m.in. zakresie kontraktowania zakupów i projektowania odzieży.
Marek Piechocki zaznacza, że działając w swoim najlepszym interesie LPP odzyskało już 700 mln zł z rosyjskiego biznesu, a po prostu go zamykając mogła zaksięgować niemal 2 mld zł straty.
- Cała transakcja była rozpisana na długi okres czterech lat. Można mieć uwagi, że to za wolno, ale nie był to projekt priorytetowy dla LPP – mówi Marek Piechocki.
Podkreśla, że odzieżowy gigant koncentrował się na rozwoju w krajach, w których dalej jest obecny.
- Dzięki temu mamy 1,6 mld zł zysku netto – dodaje Marek Piechocki.
Wiedza dla wybranych
LPP informowało o tym, że wyjście z Rosji jest związane z okresem przejściowym, w którym zobowiązało się do wsparcia inwestora w procesach zakupu towarów, logistycznych i informatycznych. Dopiero po raporcie Hindenburg Research okazało się jednak, że to wsparcie może trwać do 2026 r. Wcześniej wiadomo było tylko tyle, że płatności za rosyjski biznes są rozłożone do 2026 r. i do tego czasu nowi właściciele mogą zażądać od LPP odkupienia rosyjskiej spółki.
Rosyjski biznes odkupiła Anna Pilugina, była menedżerka LPP, wraz z konsorcjum chińskich inwestorów. Hindenburg powątpiewa jednak w realne istnienie tych inwestorów, sugerując, że tak naprawdę rosyjski biznes wciąż kontrolują ludzie związani z LPP.
Przy okazji publikacji raportu okresowego za rok finansowy 2023/2024 menedżerowie LPP poinformowali, że audytor i banki już dostały, a Komisja Nadzoru Finansowego niebawem dostanie, wyciągi z zagranicznych rejestrów spółek, odpowiadające na pytanie, kto stoi za chińskim konsorcjum, które miało przejąć rosyjski biznes LPP.
- Z raportów jasno wynika, że żadna z tych osób nie jest beneficjentem fundacji Semper Simul ani pracownikiem LPP – podkreśla Marek Piechocki.
Odmawia jednak podania do publicznej wiadomości jakichkolwiek informacji o tym, kto stoi za chińskim konsorcjum.
Multiplikacja w Tradesparq
Niemal dwa tygodnie po raporcie Hindenburga spółka odzieżowa odniosła się za to do jednego z głównych elementów raportu. Na pominięcie tej kwestii w wyjaśnieniach LPP Hindenburg zwrócił zresztą uwagę na platformie X po konferencji z 18 marca 2024 r., podczas której LPP po raz pierwszy broniło się przed zarzutami. Chodzi o dane z bazy danych Tradesparq, które wykazują wysłanie w 2023 r. kazachskiej spółce zależnej LPP towarów za 755,5 mln USD.
Przy okazji publikacji raportu okresowego za rok finansowy 2023-2024 szefowie LPP podtrzymali stanowisko, że sprzedaż do Kazachstanu w ostatnich latach wynosi nieco ponad 100 mln zł. Zaznaczyli zarazem, że LPP wykupiło dostęp do bazy danych Tradesparq i analizując jej zawartość firma doszła wniosku, że dubluje ona pewne zapisy wynikające z dokumentów importowo-eksportowych. Udowadniano to na podstawie faktury na 18 produktów o wadze nieco ponad 2 kg. Choć faktura była jedna, to odnosiła się do ubrań w kilku rozmiarach. Dla Tradesparq każdy rozmiar miał być odrębnym wpisem, przy którym widniała kwota z całej faktury. W ten sposób ogólna wartość obrotów LPP z Kazachstanem robiła się kilkukrotnie wyższa od rzeczywistej.
Szefowie LPP po raz kolejny zdawkowo odnieśli się do kwestii podobieństwa kodów kreskowych w sklepach w Rosji i Polsce. Bardziej rozmowni byli jeśi chodzi o sprzedaż takich samych produktów w sklepach w Rosji i tych, jakie na innych rynkach prowadzi LPP.
Przemysław Lutkiewicz, wiceprezes LPP, informuje, że rosyjska spółka kupuje towar w tych samych fabrykach, co LPP i w okresie przejściowym może korzystać ze wzorów, które zaprojektowało LPP. Taki zapis zawiera umowa sprzedaży rosyjskiej spółki. Marek Piechocki twierdzi, że LPP nie wie, jaka jest skala samodzielnych zamówień rosyjskiej spółki, ale 20-40 proc. sprzedawanych przez nią ubrań jest tożsama z tymi ze sklepów prowadzonych przez LPP.
- Przeszkadza nam to. Natomiast chcielibyśmy odzyskać 900 mln zł dla inwestorów – zaznacza Marek Piechocki, nawiązując do tego, że firma z GPW nie dostała jeszcze całej płatności za rosyjski biznes.