Od 19 lipca trwa skup akcji Lumelu, zielonogórskiego producenta aparatów elektrycznych. Potrwa do 14 stycznia 2014 r.
— Obiecaliśmy to pracownikom dwa lata temu, gdy kupiliśmy od skarbu państwa 85 proc. akcji. Teraz wywiązujemy się z obietnicy. Jak będą chcieli sprzedać akcje, to dobrze, jak nie — też dobrze — mówi Narendra Goliya, prezes Lumelu oraz założyciel i szef Rishabh Instruments, producenta m.in. mierników elektrycznych.
Ale wydatek — mowa o 5,2 mln zł, bo 85 proc. spółki kosztowało 30 mln zł — niekoniecznie zarządowi się uśmiecha. Planował 100 mln zł przychodów w 2012 r., tymczasem wyniosły one 77 mln zł, a w tym nie przekroczą 84 mln zł. W ubiegłym roku była strata, a w tym spółka może wyjść na zero. W 2010 r. spółka miała 73,8 mln zł przychodów i 1 mln zł zysku, rok później: 86,1 mln zł przychodów i 727,8 tys. zł zysku.
— Sprzedaż urządzeń elektrycznych do Indii rośnie, ale urządzenia z aluminium, których nie produkujemy w Indiach, tam się nie sprzedają. Sytuacja w Europie nie jest najlepsza, przemysł nie rośnie, a my staramy się zmienić kulturę pracy zatrudnionych osób, którym brakuje pasji, motywacji i chęci. Myśleliśmy, że potrwa to krócej — przyznaje Narendra Goliya.
W Lumelu pracuje 560 osób, tyle, ile dwa lata temu. Do końca roku firma może zwolnić 10-15 osób. Gdy Rishabh Instruments pojawił się w Zielonej Górze, wzbudził strach. Nieco wcześniej inna indyjska spółka, Reliance, obiecywała w fabryce włókien Trevira 1,8 mld zł inwestycji i 600 etatów, a potem upadła. Władze miasta chciały zabezpieczenia w postaci złotej akcji.
— Byliśmy gotowi przekazać ją miastu, ale władze uwierzyły, że nie przyjechaliśmy zamykać fabryki, i w końcu nie zwróciły się z taką prośbą — mówi Narendra Goliya.