Lumel odkupi akcje

Małgorzata GrzegorczykMałgorzata Grzegorczyk
opublikowano: 2013-09-04 00:00

Indyjski właściciel rozpoczął skup akcji, bo tak obiecał załodze. Moment nie jest najlepszy, bo zysków brak.

Od 19 lipca trwa skup akcji Lumelu, zielonogórskiego producenta aparatów elektrycznych. Potrwa do 14 stycznia 2014 r.

— Obiecaliśmy to pracownikom dwa lata temu, gdy kupiliśmy od skarbu państwa 85 proc. akcji. Teraz wywiązujemy się z obietnicy. Jak będą chcieli sprzedać akcje, to dobrze, jak nie — też dobrze — mówi Narendra Goliya, prezes Lumelu oraz założyciel i szef Rishabh Instruments, producenta m.in. mierników elektrycznych.

Ale wydatek — mowa o 5,2 mln zł, bo 85 proc. spółki kosztowało 30 mln zł — niekoniecznie zarządowi się uśmiecha. Planował 100 mln zł przychodów w 2012 r., tymczasem wyniosły one 77 mln zł, a w tym nie przekroczą 84 mln zł. W ubiegłym roku była strata, a w tym spółka może wyjść na zero. W 2010 r. spółka miała 73,8 mln zł przychodów i 1 mln zł zysku, rok później: 86,1 mln zł przychodów i 727,8 tys. zł zysku.

— Sprzedaż urządzeń elektrycznych do Indii rośnie, ale urządzenia z aluminium, których nie produkujemy w Indiach, tam się nie sprzedają. Sytuacja w Europie nie jest najlepsza, przemysł nie rośnie, a my staramy się zmienić kulturę pracy zatrudnionych osób, którym brakuje pasji, motywacji i chęci. Myśleliśmy, że potrwa to krócej — przyznaje Narendra Goliya.

W Lumelu pracuje 560 osób, tyle, ile dwa lata temu. Do końca roku firma może zwolnić 10-15 osób. Gdy Rishabh Instruments pojawił się w Zielonej Górze, wzbudził strach. Nieco wcześniej inna indyjska spółka, Reliance, obiecywała w fabryce włókien Trevira 1,8 mld zł inwestycji i 600 etatów, a potem upadła. Władze miasta chciały zabezpieczenia w postaci złotej akcji.

— Byliśmy gotowi przekazać ją miastu, ale władze uwierzyły, że nie przyjechaliśmy zamykać fabryki, i w końcu nie zwróciły się z taką prośbą — mówi Narendra Goliya.