Produkcja inteligentnej energii, walka ze smogiem, niższe rachunki. Wszystko idzie lepiej, gdy się współpracuje
Mówimy „inteligentne miasto”, a myślimy o światowych metropoliach, które
z pomocą innowacji cyfrowych najlepiej stawiają czoła wyzwaniom XXI
wieku. Maleńki Białogard może całkowicie zmienić to wyobrażenie. Ta
licząca niewiele ponad 24 tys. mieszkańców miejscowość w województwie
zachodniopomorskim coraz śmielej sięga po rozwiązania smart city.
Najważniejsze wdrożenia dotyczą zaś ekologicznej energii i dbałości o
czystość powietrza. Ton zmianom nadaje Zakład Energetyki Cieplnej (ZEC)
będący częścią grupy Kogeneracja Zachód. Spółka zbudowała gazową
elektrociepłownię kogeneracyjną i kompleksowo zmodernizowała
infrastrukturę ciepłowniczą w mieście.
Artykuł dostępny dla subskrybentów i zarejestrowanych użytkowników
REJESTRACJA
SUBSKRYBUJ PB
Zyskaj wiedzę, oszczędź czas
Informacja jest na wagę złota. Piszemy tylko o biznesie
Poznaj „PB”
79 zł5 zł/ miesiąc
przez pierwsze dwa miesiące później cena wynosi 79 zł miesięcznie
Cały artykuł mogą przeczytać tylko nasi subskrybenci.Tylko teraz dostęp w promocyjnej cenie.
przez pierwsze dwa miesiące później cena wynosi 79 zł miesięcznie
Od jakiegoś czasu nie masz pełnego dostępu do publikowanych treści na pb.pl. Nie może Cię ominąć żaden kolejny news.Wróć do świata biznesu i czytaj „PB” już dzisiaj.
Produkcja inteligentnej energii, walka ze smogiem, niższe rachunki. Wszystko idzie lepiej, gdy się współpracuje
Mówimy „inteligentne miasto”, a myślimy o światowych metropoliach, które
z pomocą innowacji cyfrowych najlepiej stawiają czoła wyzwaniom XXI
wieku. Maleńki Białogard może całkowicie zmienić to wyobrażenie. Ta
licząca niewiele ponad 24 tys. mieszkańców miejscowość w województwie
zachodniopomorskim coraz śmielej sięga po rozwiązania smart city.
Najważniejsze wdrożenia dotyczą zaś ekologicznej energii i dbałości o
czystość powietrza. Ton zmianom nadaje Zakład Energetyki Cieplnej (ZEC)
będący częścią grupy Kogeneracja Zachód. Spółka zbudowała gazową
elektrociepłownię kogeneracyjną i kompleksowo zmodernizowała
infrastrukturę ciepłowniczą w mieście.
IDZIE NOWE:
Nic nie stoi na przeszkodzie, by mieszkańcy mniejszych miejscowości mogli korzystać z ułatwień, które w dużych miastach są standardem — mówi Artur Rakowicz, koordynator Białogardzkiego Klastra Energii z ramienia Kogeneracji Zachód.
Wojciech Robakowski
— Nie sztuką jest rozmawiać o innowacjach technologicznych w Warszawie,
Wrocławiu czy Poznaniu. Po pierwsze, miasta te na to stać, po drugie,
działają tam koncerny, które potrzebują nowoczesnej infrastruktury i
chętnie dokładają się do jej powstania lub rozbudowy. Mniejsze
miejscowości, gminy i powiaty dysponują dużo skromniejszymi budżetami,
więc trudniej im porwać się na duże, dalekosiężne inwestycje, mogące
podnieść jakość życia lokalnej społeczności — mówi Artur Rakowicz,
koordynator Białogardzkiego Klastra Energii (BKE), zrzeszania jednostek
samorządu, producentów i dystrybutorów energii, a także przedsiębiorców
i odbiorców indywidualnych, które powstało z inicjatywy Kogeneracji
Zachód.
Postęp na każdą skalę
Małymi i średnimi miastami Polska stoi, więc ograniczanie wdrożeń do
największych ośrodków szkodzi rozwojowi kraju — uświadamia
przedstawiciel BKE. Gdy stolice województw oferują różne udogodnienia,
np. inteligentny transport, najszybszy internet, dostęp do kultury i
edukacji na poziomie wyższym, a w rodzinnej miejscowości nie ma nawet
ścieżki rowerowej, wiadomo, co się dzieje: zdolna i ambitna młodzież
decyduje się na emigrację — ze wsi i miasteczek do metropolii. W
rezultacie małe miasta skazane są na opustoszenie albo wykwalifikowaną
siłą roboczą zasilają aglomeracje, z którymi pozostają w bezpośrednim
oddziaływaniu. Jak temu przeciwdziałać?
— Trzeba zacząć od inwestycji, niekoniecznie imponującej i łatwej do
pokazania w folderach turystycznych, lecz takiej, która przynosi realną
korzyść mieszkańcom. Gdy już zrobi się pierwszy krok, łatwiej będzie
wykonać drugi, trzeci i kolejne. A nuż nastąpi wysyp innowacji, ludzie
się przełamią, uwierzą, że da się obrać kurs na nowoczesność — tłumaczy
Artur Rakowicz.
Warto inspirować się wielkomiejskimi wdrożeniami, ale tylko niektóre
pasują do mniejszych miejscowości — zwraca uwagę dr Sergiusz Prokurat,
ekonomista, entuzjasta nowych technologii i autor książki „Praca 2.0”.
Jego zdaniem nowoczesności nie można więc wyczarować metodą „kopiuj,
wklej”. W kształtowaniu przestrzeni publicznej i usług należy
uwzględniać możliwości i potrzeby ludności oraz specyfikę miejsca.
— Inteligentne lampy, sygnalizacja świetlna, centra kontaktu z
obywatelami oraz ekrany słoneczne na budynkach publicznych, a nawet
wielkie farmy fotowoltaiczne — to rozwiązania uniwersalne, warte do
zastosowania w każdym mieście, niezależnie od wielkości. Są jednak
rozwiązania, które wydają się stworzone z myślą o mniejszych
aglomeracjach, jak systemy zarządzania odpadami, wsysające je do
wspólnych podziemnych pojemników. Egzamin zdaje również integracja
różnych służb porządkowych i ratunkowych, a konkretnie ich automatyczne
wzywanie w razie nagłych wypadków — wymienia Sergiusz Prokurat.
Drobna rzecz, a cieszy
Metropolie są naszpikowane elektroniką i każde usprawnienie
architektoniczne, energetyczne lub transportowe poprzedza przedrostek
„eko” lub „smart”. Na ich tle małomiejskie rozwiązania wydają się mało
znaczące i skromne. Tymczasem Artur Rakowicz właśnie mikroprojekty
wspierane przez burmistrzów, starostów i wójtów uważa za wdzięczniejsze.
— Inwestycje w wielkich miastach często ciągną się latami i nie widać
ich końca. Realizacja mniejszych inicjatyw trwa dużo krócej i stosunkowo
łatwo uzyskać efekt całości. Gdy projekt jest gotowy, od razu można
czerpać profity. W przypadku Białogardu są nimi niższe rachunki i
czystsze powietrze — wskazuje ekspert z BKE.
Taki model pracy, polegający na wykonywaniu małych kroków i częstym
konsultowaniu rezultatów, scala lokalną społeczność: samorząd, biznes,
zwykłych obywateli — i stał się impulsem do stworzenia klastra
energetycznego. Dzięki temu, że ZEC Białogard zastosował zaawansowaną
technologię kogeneracji i zbudował energooszczędną sieć ciepłowniczą,
białogardzianie uniknęli ogólnopolskiego problemu: wzrostu kosztów
ciepła. Nie dość tego, spółka obniżyła stawki za ogrzewanie, co znacząco
przekłada się na finansową kondycję gospodarstw domowych. Nie zapomniano
również o zdrowiu mieszkańców. Częścią instalacji są czujniki pomiaru
pyłów PM2,5 i PM10, które weryfikują jakość powietrza. Ta zaś najwyższa
jest w pobliżu elektrociepłowni. Trudno o lepszy dowód na to, że
jednostka ta produkuje energię przyjazną środowisku.
— Nic lepiej nie przekonuje Kowalskich do idei smart city i ekologii niż
pieniądze. Każdy chce żyć w nowoczesnym i czystym otoczeniu, niemniej to
obniżenie rachunków za prąd rozbudziło w białogardzianach wrażliwość
środowiskową. Z początku z rezerwą odnosili się do niektórych pomysłów
racjonalizatorskich w mieście. Teraz wręcz dopytują nas o kolejne
zielone inwestycje — uśmiecha się Artur Rakowicz.
Pomaga SI
A co w technologiach wdrażanych przez ZEC Białogard jest absolutnie
nowatorskie? Zastosowanie sztucznej inteligencji. Zainstalowane w
domach, biurach, zakładach produkcyjnych, szkołach i innych placówkach
czujniki przekazują dane o zużyciu energii. Na tej podstawie program
analityczny prognozuje zapotrzebowanie na ciepło i prąd w poszczególnych
częściach miasta o określonych porach. Predykcja jest antidotum na
sytuacje kryzysowe, mogące wynikać z pików energetycznych, czyli nagłych
okresów wzmożonego poboru.
— Dzięki artificial intelligence wiemy, kiedy włączyć dodatkowe moce
produkcyjne, zamiast w panice kupować energię od firm spoza klastra. To
podniosłoby rachunki, bo — raz — pojawiłyby się koszty przesyłu, dwa —
zewnętrzni dostawcy, widząc naszą desperację, mogliby dowolnie podnosić
ceny, a my musielibyśmy przystać na ich warunki. Ostatecznie uderzyłoby
to naszych klientów po kieszeni — opisuje Artur Rakowicz.
Czy urzędnicy rozumieją technologię i jej możliwości? I czy prawo nadąża
z innowacjami? Sergiusz Prokurat twierdzi, że wielu samorządowców nie
jest gotowych na transformację cyfrową swoich miejscowości.
— Nie ma planów określających, jak systemy IT będą przetwarzać dane i
przyczyniać się do projektowania nowatorskich usług i zmiany życia
mieszkańców. Wskutek tego urzędnicy i włodarze często nie podejmują
działań koniecznych do stworzenia, a tym bardziej wsparcia rozwiązań
smart city — mówi ekonomista.
A jednak takie miasta jak Białogard pokazują, że jak się chce, to można.
Zwłaszcza że biznes jest skłonny do współpracy.