McKinsey dołączył do szeregu innych instytucji przestrzegających przed potencjalnymi skutkami transformacji energetycznej. Zdaniem firmy czekają nas lata niedoboru surowców kluczowych dla produkcji samochodów elektrycznych, turbin wiatrowych i farm fotowoltaicznych. Zbyt mały rozmiar podaży i niedostateczne inwestycje w tym zakresie mogą spowodować opóźnienie realizacji celów środowiskowych większości państw.
Według najnowszego raportu McKinseya, deficyty odbiją się na kosztach dostaw i dostępie do zielonej energii, skutecznie utrudniając dekarbonizację gospodarek. Produkcja niklu, wykorzystywanego w bateriach samochodów elektrycznych, w 2030 r. ma być o co najmniej 10 proc. niższa od zapotrzebowania. Najgorzej będzie jednak wyglądać sytuacja na rynku dysprozu, którego niedobór sięgnie 70 proc.
Podaż takich metali, jak miedź, lit i kobalt również może się okazać niewystarczająca. Obecnie na świecie wydobywa się je w około 500 kopalniach. Analitycy wyliczyli, że aby zaspokoić prognozowany popyt na samochody elektryczne, ich liczba będzie musiała wzrosnąć o 76 proc. do prawie 900. Oszacowali też, że niedobór materiałów spowodowałby dodatkowe 400-600 mln ton emisji gazów cieplarnianych w 2030 r. To przekreśliłoby szanse na realizację planów ograniczenia globalnej temperatury określonych w porozumieniu klimatycznym w Paryżu.