Zdaniem MFW, wyższe ceny konsumpcyjne na całym świecie, konflikty na Bliskim Wschodzie i w Europie oraz „dalekie od wystarczająco dobrych” średnioterminowe perspektywy wzrostu gospodarczego to powody, dla których należy zachować ostrożność, mimo oczekiwanego miękkiego lądowania.
Fundusz podkreślił, że czynniki geopolityczne, mocno zaakcentowane w trakcie i po pandemii koronawirusa problemy z łańcuchami dostaw oraz kwestie bezpieczeństwa, skłaniają coraz więcej państw i polityków do koncentrowania się na krajowym przemyśle i protekcjonizmie.
Kolejnym zagrożeniem jest zaostrzenie barier handlowych, a nawet prawdziwe – de facto – wojny handlowe. Choć nie wymieniono z nazwy, można z dużą pewnością zakładać, że MFW chodzi o narastające napięcia między dwoma największymi potęgami gospodarczymi, Stanami Zjednoczonymi i Chinami.
Starcia następują „w czasie, gdy nasze prognozy wskazują na nieubłaganą kombinację niskiego wzrostu i wysokiego zadłużenia, co można dobitnie określić, jako trudną przyszłość” – napisano w komunikacie MFW.
Fundusz ocenia, że globalny wzrost gospodarczy jest niższy od poziomu niezbędnego do tego, aby kraje tworzyły miejsca pracy, obsługiwały znaczne zadłużenie i zaspokajały ogromne potrzeby inwestycyjne, w tym przejście na czystą energię.
Szacuje, że światowy dług publiczny ma osiągnąć 100 bln USD, czyli 93 proc. globalnego PKB do końca tego roku, głównie za sprawą Stanów Zjednoczonych i Chin.
W najbliższy wtorek (22 października) MFW ma opublikować aktualizację swojego raportu, World Economic Outlook. W lipcu prognozowano w nim, że świtowy PKB wzrośnie w tym roku o 3,2 proc. zaś w 2025 przyspieszy dynamikę do 3,3 proc.