Najbardziej tłusty dzień roku to nie tylko zawody w pracy, kto zje więcej, kolejki do cukierni i palce ubrudzone lukrem. To też widok żywnościowych trendów i mikrorewolucji, która dotarła do pączków.

Po pierwsze naturalność.
— Nasz produkt jest w 100
proc. naturalny, wykorzystujemy tylko najlepsze sprawdzone składniki,
nie dodajemy konserwantów, emulgatorów, słodzików i wzmacniaczy smaku.
Staramy się zachować w ten sposób tradycję i wierzymy, że konsument to
doceni — mówi Michał Wólczyński, szef cukierni A. Blikle.
—
Pączki przechodzą mikrorewolucję, jaką przeszły inne produkty
żywnościowe na rynku — producenci próbują przyciągać klientów jakością,
naturalnymi składnikami/czystą etykietą. W naszej cukierni podkreślamy
używanie jakościowych surowców bez korzystania ze spulchniaczy,
margaryny oraz tańszych zamienników i tak samo jest też z pączkami.
Korzystamy z prawdziwego masła, a nie margaryny. Pączki są
przygotowywane na mleku, na żółtkach — dodaje Paweł Sypniewski, twórca
Sucré, spółki znanej z francuskich makaroników i lodów.
Po drugie tradycja. Dla A. Bliklego pączki to biznes całoroczny i
produkt kultowy. Michał Wólczyński informuje, że w tłusty czwartek firma
sprzedaje w swoich lokalach tyle pączków, ile średnio w ciągu całego
miesiąca. W Sucré pączki są ten jeden dzień w roku, przynajmniej na
razie.
— Być może w przyszłości włączymy je do stałej oferty.
Natomiast dziś nie można ich nie mieć w cukierni — dodaje Paweł
Sypniewski.
Podkreśla jednak, że skład i sposób wytwarzania
pączków tylko na ten jeden dzień służą temu, by miały one smak domowych,
jaki pamiętamy z przeszłości.
— My mamy pączki w
ofercie całorocznej, poza miesiącami letnimi, bo konsumenci o nie
pytają, i to coraz częściej. Tak jak dla Amerykanów oczywiste jest
regularne sięganie po donuta, tak dla nas po pączka. Konsumenci mają
dość poszukiwania nowości na siłę i wracają do tradycji. To po polskiego
pączka chcą też sięgnąć nasi emigranci, gdy przyjeżdżają do kraju — mówi
Zdzisław Bartelak, współwłaściciel Consonni, producenta i właściciela
cukierni słynących m.in. z ciast drożdżowych.
Po
trzecie smakowy wabik.
— Prym wiodą tradycyjne pączki z różanym
nadzieniem, ale staramy się, tak jak w przypadku lodów naturalnych,
urozmaicać smaki ciekawymi propozycjami — w tym roku poza klasyczną różą
będzie czarna porzeczka z fiołkiem i solony karmel. Konsumenci chętnie
spróbują czegoś nowego, ale najlepiej sprzedającym się smakiem od lat
pozostaje róża — mówi Paweł Sypniewski.
Do
stałych smaków Michał Wólczyński dodaje czarny bez i śliwkę, a Zdzisław
Bartelak — wiśnię. Tu kusić można też po prostu większą ilością
nadzienia.
— Polacy są przyzwyczajeni do pewnych smaków. Wszelkie
wynalazki to raczej wabik, a nie widoczna skala sprzedaży — dodaje
Zdzisław Bartelak.