Mówi się, że jest to generacja osób, dla których priorytetem stał się „rozwój osobisty”. Prawdą jest, że styl życia dzisiejszych młodych dorosłych (osób urodzonych w latach 80. i 90.) diametralnie różni się od stylu życia ich rodziców. Z badań wynika, że mają mniejsze szanse na dorobienie się własnego domu, częściej są singlami, później zakładają rodziny.

Okazuje się jednak, że przodują w opiece nad... czworonogami. To, czego nie można im zarzucić, to brak serca dla zwierząt — wynika z amerykańskich badań. Najnowsze, przeprowadzone w USA przez firmę Mintel, dowodzą, że aż trzy czwarte milenialsów w tym kraju posiada psy. Koty „wychowuje” natomiast 51 proc. tej samej grupy wiekowej Amerykanów.
„Wychowuje” — bo to, zdaniem socjologów, adekwatne słowo. „Zwierzęta stają się dziś alternatywą dla posiadania dzieci, ich wychowanie jest na pewno mniej kosztowne.
Gwarantują ci towarzystwo, a możesz je sobie sprawić nawet wtedy, jeśli nie jesteś gotowy do zobowiązania, jakim jest małżeństwo” — twierdzi na łamach „Washington Post” Jean Twenge, profesor psychologii z San Diego State University, autorka książki „Generation Me”.
