Mozambik, który w latach zimnej wojny uchodził za synonim upadku, nędzy i zbrodni (w latach 1975-92 zginęło ponad milion ludzi), cieszy się dziś opinią jednego z najprężniej rozwijających się państw w Afryce.
W ostatnich pięciu latach notowano tam ponad 7-procentowy wzrost gospodarczy - jeden z najwyższych na kontynencie.
Swoje powodzenie zawdzięcza Mozambik dochodom z wydobycia ropy naftowej, węgla, rolnictwa, rybołówstwa i turystyki, ale także stabilnej sytuacji politycznej, jaką się cieszy odkąd rozejm zawarli wojenni wrogowie - rządząca i wspierana w czasach zimnej wojny przez Wschód partia FRELIMO oraz opozycyjna RENAMO, której w czasie wojny domowej pomagały rasistowskie rządy Rodezji (dziś Zimbabwe) i RPA.
Według ekspertów z Międzynarodowego Funduszu Walutowego prawdziwa dolarowa manna ma dopiero na Mozambik spaść. Złote czasy zaczną się w następnym dziesięcioleciu, gdy zachodnie koncerny zaczną wydobywać gaz ziemny z należących do Mozambiku złóż w basenie Rovuma, uznawanych za jedne z najbogatszych na całym świecie. Gazu ziemnego w Rovumie jest tyle, że wystarczyłoby go na zaopatrzenie całej zachodniej Europy przez następnych 20-25 lat.
Poza Rovumą gaz ziemny i ropę naftową znaleziono też w delcie Zambezi i w kilku jeszcze miejscach w północnych prowincjach Nampula, Tete, Niassa i Cabo Delgado.
Eksploatacja gazowych pól ma ruszyć w 2021 r., a wtedy gospodarka Mozambiku rosnąć ma w tempie prawie 25 proc. rocznie, kraj zaleją setki miliardów zagranicznych inwestycji i stanie się on trzecią na świecie gazową potęgą po Australii i Katarze.
Wizja nieprawdopodobnego bogactwa i żądza sprawowania nad nim kontroli ożywiły zabliźniony, stary konflikt między FRELIMO i RENAMO, i w Mozambiku znów wybuchły walki.
Od czerwca zeszłego roku ponad pięć tysięcy Mozambijczyków uciekło do sąsiedniego Malawi przed operacjami pacyfikacyjnymi rządowego wojska, tropiącego partyzantów z RENAMO. Uciekinierzy skarżą się, że rządowe oddziały stosują zasadę zbiorowej odpowiedzialności i taktykę spalonej ziemi. Puszczają z dymem wioski, których mieszkańców podejrzewają o sprzyjanie partyzantom, mordują wieśniaków, gwałcą kobiety. Władze z Maputo wszystkiemu zaprzeczają.
Północne prowincje, zasobne w surowce energetyczne (teraz dodatkowo tam właśnie odkryto przebogate złoża gazu), były twierdzami partyzantów RENAMO w czasie wojny domowej, a w czas pokoju stały się ich polityczną bazą. W ostatnich wyborach z jesieni 2014 r. RENAMO jako partia opozycyjna właśnie tam zdobyło najwięcej głosów.
Po zakończeniu wojny domowej RENAMO nigdy nie było w stanie zagrozić rządzącej partii FRELIMO, niegdyś komunistycznej, która w nowych czasach stała się entuzjastką wolnorynkowego kapitalizmu.
Od 1994 r. RENAMO przegrało wszystkie, przeprowadzane co pięć lat wybory, a przewodzący od 1979 r. partyzantom Afonso Dhlakama, liczący już dziś 63 lata, w kolejnych elekcjach prezydenckich zdobywał coraz mniej głosów (w 2009 r. ledwie 16 proc.). Sfrustrowany zaszył się w swoich rodzinnych stronach w Maringue na północnym zachodzie kraju, skąd straszył nową wojną.
Od 2012 r. na północy kraju partyzanci RENAMO, którzy po rozejmie z 1992 r. nigdy nie zdali całej broni, od czasu do czasu atakowali posterunki rządowego wojska i komendy policji. Znawcy mozambickiej polityki uważali, że w ten sposób RENAMO chciało wymusić na FRELIMO polityczne ustępstwa przed wyborami w 2014 r.
Październikowe wybory z 2014 r. przyniosły RENAMO niespodziewany sukces. Dhlakama i jego partia znów przegrali, ale tym razem zdobyli prawie 40 proc. głosów. Dhlakama nie pogodził się jednak z porażką, nie uznał wyników wyborów, a posłowie RENAMO zapowiedzieli bojkot parlamentu.
Wiosną nowy prezydent Mozambiku, 56-letni Filipe Nyusi, pierwszy przywódca Mozambiku i FRELIMO wywodzący się z północy kraju, aby udobruchać RENAMO obiecał zdecentralizować państwową administrację i oddać więcej władzy prowincjom.
Dhlakama odpowiedział żądaniem autonomii dla północnych prowincji. W maju wniosek w tej sprawie przepadł w mozambickim parlamencie, a Dhlakama zapowiedział, nie zważając na decyzję Maputo, że w marcu 2016 r. powoła własną administrację sześciu północnych prowincji i osobiście wyznaczy ich gubernatorów.
Przywódca RENAMO twierdzi, że ma do tego prawo, ponieważ według jego wyliczeń jesienią 2014 r. wygrał tam wybory z FRELIMO (Dhlakama wygrał wybory prezydenckie w prowincjach Sofala, Manica, Tete, Zambezia i Nampula, ale przegrał w Niassie; w wyborach parlamentarnych RENAMO wygrało tylko w Sofali i Zambezii, a w wyborach prowincjonalnych – w Sofali, Zambezii i Tete).
Odwołując się do solidarności etnicznej i regionalnej, Dhlakama obiecuje też, że na gubernatorów wyznaczy nie tylko towarzyszy z RENAMO, ale także polityków FRELIMO, byle wywodzili się z północy. Na pogróżki Dhlakamy rządowe wojsko przystąpiło do pacyfikowania północnych prowincji.
Znawcy mozambickiej polityki wątpią, by spór między FRELIMO i RENAMO doprowadził do wybuchu nowej wojny i uważają go za próbę wywalczenia jak najsilniejszej pozycji przy podziale przyszłej dolarowej manny.
Po to właśnie Dhlakama szantażuje Maputo groźbą autonomii północnych prowincji, na których terenie znajdują się wszystkie surowcowe skarby Mozambiku. Dhlakama wie, że RENAMO jest za słabe, by rzucić wyzwanie rządowemu wojsku, i szantażując rząd chce wywalczyć posady w administracji i gospodarce dla swoich towarzyszy, niezadowolonych, że z powodu opozycyjności są pomijani w awansach.
Polityczne niepokoje i potyczki zbrojne na północy kraju mogą wystraszyć zagranicznych inwestorów, geologów, nafciarzy i inżynierów, a to opóźniłoby nastanie złotych czasów dla 27-milionowego Mozambiku. Dhlakama wierzy, że prezydent Nyusi bardzo by sobie tego nie życzył i dla świętego spokoju może zgodzić się na ustępstwa.