Tylko początek sesji zapowiadał poprawę nastrojów na Wall Street. Potem jednak indeksy spadały z każdą godziną, do czego przyczyniły się złe dane z sektora wytwórczego. Zniżce tym razem przewodziły akcje spółek IT.
Chociaż ostatnie spadki obserwatorzy tłumaczyli niepokojem związanym z sytuacją na Bliskim Wschodzie, teraz – po zniszczeniu 16 rakiet przez Irak i sprzeciwie Turcji wobec rozmieszczenia sił USA w bazach tego kraju – rynek paradoksalnie zaczął się obawiać, że początek wojny może się opóźnić. To zaś przedłuży okres niepewności, który wisi nad giełdami od tygodni.
Drugi miesiąc z rzędu spadł indeks ISM. Wprawdzie wartość 50,5 punktów ciągle oznacza ekspansję, ale ekonomiści liczyli na 52 punkty.
Do przeceny przyczynił się też Warren Buffett, według magazyn Forbes drugi na liści najbogatszych ludzi świata. W liście do udziałowców swego funduszu inwestycyjnego napisał, że nie planuje zwiększać zaangażowania w akcje spółek, które już posiada. Jego zdaniem, mimo trzech lat spadków, akcje są ciągle za drogie.
Słabe okazały się papiery producentów chipów. Stowarzyszenie SIA, grupujące przedstawicieli branży, podało, że sprzedaż układów scalonych były w styczniu o 2,4 proc. niższa niż w grudniu i o 22 proc. wyższa niż przed rokiem. Blisko 4 proc. stracili udziałowcy Intela. Analityków Merrill Lynch zniechęcają do inwestycji w największego producenta procesorów słabe prognozy kwartalne przedstawione przez spółkę Hewlett-Packard.
Potaniały papiery producentów aut. Najsłabsze okazały się akcje General Motors. Sprzedać produktów koncernu w USA spadła w lutym – mimo dużych obniżek cen - aż o 19 proc.
Negatywnym bohaterem sesji była spółka Capital One. Spółka świadcząca usługi finansowe straciła blisko 10 proc. ze swojej wyceny. To efekt rezygnacji dyrektora finansowego, podejrzewanego przez SEC o “insider trading”.
ONO