Z trzech punktów wczorajszej superśrody Unii Europejskiej chronologicznie drugiemu (orzeczenie niemieckiego Federalnego Trybunału Konstytucyjnego) i trzeciemu (opublikowanie bankowego projektu Komisji Europejskiej — KE) poświęcony jest tekst obok. Najwcześniej, od dziewiątej rano, fundament polityczny pod oba te ważne kroki zalewał na mównicy Parlamentu Europejskiego (PE) w Strasburgu przewodniczący Jose Manuel Barroso.
Szef KE od dawna wygłasza na najróżniejszych forach w zasadzie ten sam tekst. Ale pierwszy raz jego przemyślenia zostały górnolotnie ochrzczone „raportem o stanie Unii”. To nieprzypadkowe nawiązanie do „raportu o stanie państwa”, prezentowanego corocznie w styczniu przez prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki.
Bo też lejtmotywem szefa unijnego rządu było otwarcie dyskusji nad utworzeniem Stanów Zjednoczonych Europy. Na początek zaproponował, aby w wyborach do PE w czerwcu 2014 r. główne europejskie rodziny polityczne z góry wskazały obywatelom kandydatów na jego następcę — bo sam Portugalczyk o trzecią kadencję rzecz jasna już się nie ubiega, myśli o prezydenturze własnego kraju.
Federalizacja Europy, a dokładniej UE, oczywiście wymagałaby całkiem nowego traktatu. Konwent przygotowujący projekt mógłby zacząć prace w 2015 r. Mnie już samo takie hasło automatycznie kojarzy się z podpisywaniem na rzymskim Kapitolu w 2004 r. traktatu konstytucyjnego.
Nigdy, ani wcześniej, ani później, nie słyszałem tylu patetycznych słów na chwałę naszego kontynentu, unijna klasa polityczna wręcz szczytowała. Wszystko rozsypało się w polityczny pył w 72 godziny, gdy ratyfikacja konstytucji kolejno padła w dwóch referendach, w Holandii i Francji, czyli w państwach założycielskich wspólnoty...
Ze Strasburga — na dwa polskie głosy
W wystąpieniu przewodniczącego Jose Manuela Barroso dało się wyczuć optymizm. Najważniejsze jednak, że jednoznacznie sprzeciwił się tworzeniu nowych instytucji i rozwarstwianiu Unii Europejskiej, bo tego przede wszystkim chcemy uniknąć, wyciągając euro z kryzysu.
Rafał Trzaskowski, europoseł Platformy Obywatelskiej
Unia Europejska nie jest w stanie zastąpić silnego przywództwa politycznego państw członkowskich, ponieważ nie jest wiarygodna dla ich obywateli. Dlatego recepta „więcej Europy” to samobójczy pomysł, który może tylko przyspieszyć dekompozycję.
Konrad Szymański, europoseł Prawa i Sprawiedliwości