Na sprzedaży Pekao SA
skorzysta tylko MSP
Ledwie wszystkie zainteresowane strony potwierdziły istnienie krótkiej listy inwestorów, którzy zawalczą o przejęcie Pekao SA, a już odezwały się głosy, że wybór przyszłego właściciela polskiego banku będzie wyborem mniejszego zła.
Analitycy nadal odżegnują się od oceniania kandydatów zainteresowanych kupnem 55-proc. pakietu strategicznego akcji banku Pekao SA. Na krótkiej liście znalazły się Citibank i konsorcjum włoskiego banku UniCredito Italiano z niemieckim ubezpieczycielem Allianz AG.
WSTĘPNE OCENY analityków wykazały, że każdy z potencjalnych inwestorów ma zalety, ale i wady. Takie, które, jeśli dłużej się nad nimi zastanowić, mogą spowodować, że wybór będzie przypominał wybór mniejszego zła. Takie stanowisko może poważnie niepokoić. Zresztą sprzedaż banku to droga od jednego nieporozumienia do drugiego. Od skandalu do skandalu.
Citibank byłby już dawno zrezygnował z ubiegania się o Pekao SA, gdyby nie to, że jest częścią Citigroup, powstałą po połączeniu Citi i Travelers. Na przejęcie Pekao SA naciskał Travelers. Przez długi czas przedstawiciele Citi zachowywali się tak, jakby bank Pekao SA dla nich nie istniał. Na przeciwległym biegunie byli Włosi, którzy bardzo się bankiem interesowali, a ich pierwsza wizyta w centrali na Grzybowskiej zrobiła na zarządzie Pekao SA bardzo dobre wrażenie. Potwierdziła to zresztą Maria Wiśniewska podczas jednego z wyjazdowych spotkań z dziennikarzami.
W SKŁADZIE UBIEGAJĄCYCH SIĘ o pakiet strategiczny banku wymieniani byli m.in. Allied Irish Banks, Deutsche Bank, ING. Niemal wszyscy oni, prócz DB, mają już „swoje” banki w Polsce. Nieobecność jako inwestora strategicznego DB rekompensuje po części silna pozycja innych niemieckich banków w polskim systemie bankowym, jak również jedna z najlepiej rozwijających się w tej grupie instytucji działalność operacyjna na lokalnym rynku. Nie w tym jednak rzecz, czy celowe i „politycznie poprawne” byłoby oddanie kolejnego banku Niemcom, Holendrom czy Irlandczykom, których pozycja w Polsce jest już wystarczająco silna. Rzecz w tym, że sprzedaż Pekao SA nie wywołała oczekiwanych emocji i zainteresowania wśród wielkich świata finansów.
NIE BEZ PODSTAWY są obawy, że wybór inwestora dla Pekao SA ujawnił ukrywaną dotychczas słabość naszego systemu — iż nie jest on aż tak atrakcyjny dla zagranicznych banków, jakbyśmy sobie tego życzyli. Być może nieświadomie, ale przez ostatnie lata mydliliśmy sobie oczy tym, że nasz system zaczyna przystawać do standardów europejskich i światowych. Sprzedaż Pekao SA to gorzkie przebudzenie. Tym wielkim bankiem nie zainteresowały się poważnie instytucje z krajów, których nikt dotychczas nie reprezentował w Polsce. Milczały banki brytyjskie, nie odezwali się np. Japończycy.
Sceptycy powiedzą — Japończycy mają własne kłopoty, Anglicy nie prowadzą tu na tyle rozwiniętych interesów, by mieli kupować bank. Ale chyba nie w tym rzecz. To, że ani jedni, ani drudzy nie skusili się na polski bank, może wynikać z postrzegania naszego systemu jako takiego, w którym jeszcze wiele, zbyt wiele jest do naprawienia. Nie pierwszy raz nasuwają się takie wnioski. Jednak dobrego samopoczucia naszej finansjery i ministerstwa skarbu nic nie jest w stanie zakłócić.
DLATEGO MOŻLIWY czarny scenariusz przedstawia się tak: Amerykanie przejmą Pekao SA, dadzą gwarancje utrzymania logo i zatrudnienia np. na dwa lata. Po tym czasie z dnia na dzień Żubr zniknie z budynku na Grzybowskiej. Zamiast niego zabłyśnie czteroramienna gwiazda Citi.
Scenariusz inny — Włosi wezmą Pe- kao SA dając gwarancje samodzielności, utrzymania zatrudnienia, logo i nazwy. Ale UniCredito Italiano nie jest bankiem, który kreuje wizerunek europejskiego systemu finansowego. Mimo swej wielkości to nadal II liga, gracz, który nie ustanawia standardów. Tak czy siak do wyboru będzie: oddanie Pekao SA głodnemu rekinowi albo utrzymanie jego — nie oszukujmy się — zaściankowości. Przynajmniej w łonie bankowości europejskiej wspólnoty.
I nagle może okazać się, że nie bez racji było optowanie niektórych za połączeniem Pekao SA z Bankiem Handlowym i stworzeniem silnej polskiej grupy bankowej, mającej ambicje, a w przyszłości szanse na wejście do europejskiej ekstraklasy.