W 2014 r. Duńczycy spłacili 3,87 proc. wartości zaciągniętych przez siebie kredytów hipotecznych, wynika z danych krajowego zrzeszenia pożyczkodawców hipotecznych. To najwięcej w historii i o ponad 1 punkt procentowy więcej niż w 2008 r., kiedy pękła bańka na duńskim rynku kredytów hipotecznych. Taki zwrot sytuacji może zaskakiwać, bo duńscy posiadacze nieruchomości są w przeliczeniu na głowę najbardziej zadłużeni na świecie. Łączna wartość udzielonych w Danii kredytów hipotecznych sięga 450 mld USD, czyli trzykrotności dochodów rozporządzalnych duńskich konsumentów. Dzięki niskim stopom procentowym kredytobiorców coraz częściej stać na nadpłacanie kapitału, zauważa agencja Bloomberg.
- Kredytobiorcy mogą zaoszczędzić na odsetkach i nawet jeśli spłacają większą część kapitału, to jest to kwota, która idzie na ich konto – komentowała w wypowiedzi dla agencji Bloomberg Ane Arnth Jensen, dyrektor w stowarzyszeniu.
Duński Bank Centralny prowadził w ostatnich latach wyjątkowo ekspansywną politykę pieniężną, usiłując nie dopuścić do przełamaniu parytetu notowań duńskiej korony wobec euro. Główną stopę procentową obcięto do -0,75 proc., a przy ujemnych rentownościach handluje się obligacjami hipotecznymi o nawet trzyletnich terminach zapadalności. Obok rekordowo szybkiego spłacania zobowiązań skutkiem spadku kosztów kredytowania jest powrót hossy po siedmiu latach od pęknięcia bańki na duńskim rynku nieruchomości.
- Ceny nieruchomości w wielu częściach kraju wciąż są niższe niż w szczycie bańki, jednak w centrum Kopenhagi widać już pewną wybujałość – komentował Thomas Dorsey, szef przebywającej w Danii misji Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
