W czwartym kwartale japoński państwowy fundusz emerytalny zarobił na japońskich akcjach 3 bln jenów, a kolejne 1,6 bln jenów zysku przyniosły mu akcje zagraniczne. Z uwzględnieniem niewielkich zysków na obligacjach zarobek funduszu sięgnął 4,7 bln jenów (42 mld USD). W ujęciu procentowym zysk wyniósł 3,6 proc. i był największy od roku. To dobra wiadomość dla ekipy premiera Japonii Shinzo Abe, której decyzja o przesunięciu aktywów emerytalnych na rynek akcji była częścią nowej polityki stymulacji gospodarki, okrzykniętej mianem „abenomiki”.
- Otoczenie inwestycyjne w Japonii pogarsza się. Fundusz łatwo zbiera krytykę za straty, więc zwiększanie alokacji w akcjach jest dla niego trudną decyzją – komentował w wypowiedzi dla Bloomberga Shinzo Ide, główny strateg rynku akcji w firmie doradczej NLI Research Institute.
Początkowo zwiększenie zaangażowania w akcjach przyniosło funduszowi pokaźne straty. Według stanu na koniec grudnia krajowe oraz zagraniczne akcje stanowiły po 23 proc. aktywów funduszu. Fundusz zapewne poniósł poważne straty także w pierwszym tygodniu handlu 2016 r., co miało związek z najgorszym w historii początkiem roku na giełdzie w Tokio. To wywołało zaniepokojenie przyszłych emerytów oraz falę krytyki ze strony opozycji. Jednak zdaniem premiera Shinzo Abe zwracanie przesadnej uwagi na krótkoterminowe stopy zwrotu nie ma sensu, ponieważ strategia funduszu jest długoterminowa.
- Wyniki funduszu są kwestią, która może ekipie Shinzo Abe zaszkodzić najbardziej – komentował Tobias Harris, analityk polityczny think-tanku Teneo Intelligence.
