Naukowcy, którzy opublikowali w nim swoje badanie, alarmują: dzień pracy przeciętnego człowieka powinien zaczynać się później. Okazuje się, że dla własnego dobra, zamiast zrywać się rano z łóżka i w pośpiechu szykować do wyjścia z domu, powinniśmy raczej… dłużej pospać.

Powszechnie wiadomo, że aby dać organizmowi szansę na pełną regenerację, potrzeba około 8 godzin snu (od 7 do 9 w zależności od indywidualnych potrzeb) na dobę, czyli tyle, ile najczęściej trwa ustawowy dzień pracy.
Tymczasem wielu z nas poświęca na sen mniej niż 6 godzin dziennie. To bardzo szkodliwy dla zdrowia nawyk — ostrzegają naukowcy. Chroniczne niedosypianie związane jest nie tylko z obniżeniem produktywności i pogorszeniem wyglądu skóry, ale też z podwyższonym ryzykiem zapadalności na różne choroby i wyższą śmiertelnością. Są nawet dowody na to, że brak odpowiedniej ilości snu przyspiesza starzenie się mózgu.
Co stoi na drodze, żeby się wysypiać? — Największym złodziejem snu jest praca — twierdzi Dr. Mathias Basner, psychiatra z instytutu nauk medycznych Uniwersytetu Pensylwania w Filadelfii, współautor badania. Z ankiety przeprowadzonej wśród ponad 124 tys. losowo wybranych Amerykanów wynika, że osoby, które sypiają mniej niż 6 godzin na dobę, pracują w tygodniu średnio prawie o półtorej godziny dłużej niż ci, którzy zdrowo się wysypiają.
Co więcej, krócej śpiący najczęściej „nadprogramowo” pracują także w weekendy i święta (średnio o prawie 2 godz. dłużej). Autorzy badania mają nie tylko diagnozę, ale też rozwiązanie, które, ich zdaniem, leży poza gabinetami lekarzy. Uważają, że problem powinien być „leczony” systemowo, głównie poprzez bardziej elastyczny czas pracy. Okazuje się, że im wcześniej zaczynamy pracę, tym mniej czasu poświęcamy w ciągu doby na sen.
Przesunięcie momentu przyjścia do pracy o każdą kolejną godzinę, np. z 6 na 7, wydłuża sen średnio o 20 minut. „Wyniki naszego badania sugerują, że działania powinny koncentrować się wokół opóźnienia godziny rozpoczęcia pracy czy zajęć edukacyjnych (lub uelastycznieniu czasu pracy), a także zwiększania możliwości ucięcia sobie drzemki w ciągu dnia oraz skrócenia czasu porannych dojazdów” — czytamy w podsumowaniu raportu.
Co ciekawe, znacznie lepiej z planowaniem odpoczynku po pracy radzą sobie, w przeciwieństwie do pracowników prywatnych firm, osoby, które prowadzą własną działalność. Własne przedsiębiorstwo zmniejsza ryzyko narażania się na niezdrowy deficyt snu aż o 17 proc. Eksperci wzywają też do zwiększania społecznej świadomości na temat tego, jak ważny dla zdrowia jest sen.
Czasem wystarczy inaczej zaplanować dzień, np. skrócić nocne oglądanie telewizji czy zmienić poranne nawyki związane z szykowaniem się do wyjścia. Dobrym rozwiązaniem jest też prawo do przerwy na drzemkę w czasie pracy.
Rozwiązanie, powszechnie nazywane „power nap”, już obowiązuje w niektórych krajach, np. w Chinach, a duże innowacyjne koncerny, takie jak Google, mają w swoich siedzibach nawet specjalne „pokoje na drzemkę”.
