Narodowy wstyd za 300 milionów

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2012-10-18 00:00

Mokra murawa zostanie w pamięci Polaków

Bramkowy rezultat wczorajszego meczu piłkarzy z Anglią, rozegranego dokładnie w rocznicę legendarnego Wembley 1973, pozostanie jedynie w sportowych statystykach. Odnotujmy, że znowu zremisowaliśmy 1:1.

Na pewno w powszechnej pamięci Polaków zapisze się natomiast wielki narodowy wstyd na globalną skalę, wywołany niemożnością rozegrania meczu w planowym terminie dobę wcześniej.

We wtorkowy wieczór na Stadionie Narodowym wspólnie z 58 tys. towarzyszy deszczowej niedoli otwierałem symboliczny nóż w kieszeni.

Skoro Narodowe Centrum Sportu (NCS) oszczędnościowo położyło bez właściwego drenażu murawę cieńszą niż ta z EURO 2012 (co było znać już w meczu kontrolnym z RPA), to jego obowiązkiem było bezwzględne powiązanie tego z zasunięciem dachu!

O nieodporności lichej murawy na wodę nie zostały poinformowane ekipy Polski i Anglii oraz FIFA, dlatego równie zgodnie jak naiwnie wybrały grę pod otwartym niebem. Nas zaś trafiał szlag, czemu nieszczęsny dach, który sam kosztował ponad 300 mln zł i skokowo podniósł cenę Stadionu Narodowego, nie został rozwinięty na deszczowy dzień i schowany tuż przed meczem.

Otóż zgodnie z upowszechnianą wczoraj przez gwałtownie broniące się NCS instrukcją technologiczną okazuje się, że zwijanie i rozwijanie dachu dopuszczalne jest tylko przy temperaturze dodatniej oraz braku śniegu i lodu (co jest zrozumiałe), a także — uwaga — braku deszczu nie tylko podczas samej operacji, lecz również w prognozie na najbliższych 30 minut.

Byłem na Stadionie Narodowym podczas zawieszania wiechy na rozpinającej dach iglicy. Wtedy premier Donald Tusk rozpływał się nad polskim osiągnięciem inżynierskim, a symbol jego rządów wręcz szybował pod niebiosa i zostawiał u swoich stóp Wembley, Allianz Arenę i inne karzełki. Ciekawe, że we wtorkowy wieczór taki kibic i czynny piłkarz jakoś się ze Stadionu Narodowego ni słowem do narodu nie odezwał…