Nastroje w handlu najlepsze od niemal czterech lat

Ignacy MorawskiIgnacy Morawski
opublikowano: 2023-12-21 20:00

Spłynęło ostatnio trochę gorszych danych z sektora handlowego w Polsce. Wskazują, że ożywienie nie przebiega być może tak szybko, jak oczekiwaliby najwięksi optymiści. Wygląda to jednak na szum w danych. Firmy handlowe czują ogień i szykują się na falę popytu związaną z rosnącymi płacami i transferami. Wskaźniki nastrojów mierzone ankietami szybko się poprawiają – w przeciwieństwie do innych sektorów w gospodarce.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

W czwartek GUS podał dane o sprzedaży detalicznej, która nieoczekiwanie obniżyła się w listopadzie. Sprzedaż w cenach stałych była o 0,3 proc. niższa r/r i jednocześnie na podobnym poziomie co w październiku (zmiana miesięczna po oczyszczeniu z sezonowości). Miesiąc wcześniej sprzedaż rosła o niemal 3 proc. r/r i 1 proc. m/m. Listopad był pewnym rozczarowaniem wobec prognoz, które wskazywały na kontynuację wzrostu z poprzednich miesięcy.

Uwagę zwraca fakt, że wciąż nie obserwujemy ożywienia w sprzedaży dóbr trwałych: elektroniki, sprzętu RTV/AGD, mebli. Roczny spadek sprzedaży w tym segmencie handlu przekracza 10 proc., a z miesiąca na miesiąc wolumeny są systematycznie coraz niższe. Dzieje się tak mimo że w badaniach konsumentów widać wyraźnie rosnącą skłonność do dużych zakupów. Możliwe, że musimy jeszcze poczekać, by zobaczyć to w twardych danych sprzedażowych. Niewykluczone, że gospodarstwa też czekają z decyzjami na początek roku.

Słabsze dane z handlu absolutnie nie powinny natomiast być traktowane jako wykolejenie konsumpcji ze ścieżki ożywienia. Nastroje firm handlowych są coraz lepsze. W czwartek GUS opublikował wyniki comiesięcznej ankiety prowadzonej wśród przedsiębiorstw, na podstawie której powstają wskaźniki koniunktury. Wskaźnik dla handlu detalicznego rośnie najszybciej ze wszystkich sektorów i jest na najwyższym poziomie od lutego 2020 r., czyli ostatniego miesiąca przed pandemią. Przedsiębiorcy czują zapewne, że popyt klientów rośnie z powodu coraz szybszego realnego wzrostu wynagrodzeń, nadchodzących podwyżek w budżetówce, podniesienia transferu 800+ i płacy minimalnej. Nie ma chyba siły, która przy takiej konfiguracji czynników zatrzymałaby ożywienie konsumpcji.

Jednocześnie w innych sektorach nastroje są nieco gorsze.

Można zauważyć, że na tle historycznym najsłabsze nastroje panują w przetwórstwie, które jest relatywnie najmocniej związane z popytem zagranicznym. Jest to spójne z obserwacją, którą już wiele razy tu przytaczałem, że popyt zagraniczny w tym momencie kuleje.

Niezłe są nastroje w budownictwie, choć ostatnio nieznacznie się pogorszyły. W tym sektorze pewnym ryzykiem jest wygasanie od stycznia inwestycji z finansowanych z ram budżetowych UE na lata 2014-20 (wedle zasady n+3). Ostatnie dane pokazują jednak, że bardzo solidnie zaczyna rosnąć budownictwo mieszkaniowe.

Pewną poprawę widać w transporcie i logistyce. Niestety GUS nie rozbija wyników na poszczególne branże, ale można przypuszczać, że poprawa odczuwalna jest głównie w transporcie pasażerskim, a mniej w transporcie towarów. Pierwszy jest związany z popytem konsumentów, drugi z eksportem, który kuleje.

Dziś im bliżej polskiego konsumenta jest firma, tym lepiej. Im bliżej zachodnioeuropejskiego – tym gorzej.