Nie będzie Niemiec, z Czechem, pluł nam w twarz

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2023-06-24 21:23

Podczas tzw. ula programowego PiS, który brzęczał 13-14 maja, zapowiedziano następną wyborczą konwencję jeszcze przed wakacjami.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

I takowa odbyła się 24 czerwca, ale po przeniesieniu z Łodzi do Bogatyni miała cel zupełnie inny od wcześniej planowanego. W odróżnieniu od konkretów z ula – rewaloryzacji kwoty z 500 do 800 Plus, bezpłatności autostrad państwowych i niektórych leków – tym razem władcy nie mieli do powiedzenia niczego nowego. Jarosław Kaczyński radykalnie zmienił charakter wiecu, którego tłem były potężne chłodnie kominowe elektrowni Turów. Do tego obrazu nawiązywał jedyny wątek gospodarczy partyjnej zbiórki w worku turoszowskim na południowo-zachodnich kresach – silne potwierdzenie, że bez względu na zielone decyzje Unii Europejskiej podstawą naszej energetyki jeszcze długie lata pozostanie węgiel.

Kopalnia węgla brunatnego wraz z elektrownią Turów stały się symbolem idealnym do nagłośnienia tematu suwerenności Polski. Worek turoszowski jest tylko małym fragmentem zagłębia, w którym pracuje siedem kopalń po stronie niemieckiej oraz dwie po stronie czeskiej. Węgiel brunatny w tym rejonie wydobywany jest od XVIII wieku. Po II wojnie światowej skraweczek zagłębia przypadł Polsce, w 1962 r. stanęła sztandarowa inwestycja PRL, czyli elektrownia, która obecnie zabezpiecza 7-8 proc. krajowego zapotrzebowania. Rzeczywisty problem Turowa polega na tym, że decyzja środowiskowa dla przedłużenia koncesji wydobywczej poza 2026 r. obarczona jest wadami łamiącymi prawo polskie, nie tylko unijne. Co punktuje nie tylko Trybunał Sprawiedliwości UE, lecz w kolejnych instancjach także nasze sądy administracyjne. Notabene prawne problemy środowiskowe są dobrze znane wielu inwestycjom, występowały m.in. także w kopalniach węgla brunatnego w Koninie i Bełchatowie, ale leżących w środku Polski. Turów natomiast ze względu na położenie graniczne idealnie nadaje się do rzucenia na front konfrontacji międzypaństwowej, kiedyś z Czechami na poziomie rządowym, zaś obecnie z Niemcami i ponownie Czechami na poziomie pozarządowym.

Naturalną scenografią około 15-tysięcznego wyborczego wiecu w Bogatyni były pracujące potężne chłodnie kominowe elektrowni Turów. Fot. FB PiS

Niewątpliwie ważnym sygnałem nadanym z Bogatyni jest wyborcza konsolidacja obozu prawicy. Na wezwanie PiS stawili się wszyscy wasale, w tym Zbigniew Ziobro, który demonstracyjnie nie został zaproszony na ul majowy. Lejtmotyw wiecu idealnie odpowiadał postulatom jego Suwerennej Polski, zatem krnąbrny minister złożył publiczny hołd hegemonowi Jarosławowi Kaczyńskiemu i tym samym zakończył jakiekolwiek pogłoski o planach startu samodzielnego. Zarejestrowana zostanie jednolita lista partyjna PiS, na którą zostaną przyjęci reprezentanci kanap, w tym ziobryści oraz Paweł Kukiz. Ile otrzymają miejsc i na których miejscach okręgowych list – to temat uzgodnień, kłótni i trudnych kompromisów w najbliższych tygodniach. W każdym razie demonstracyjne publiczne zjednoczenie obozu PiS jest największym dorobkiem wiecu w Bogatyni.