NIK przekazała prokuraturze raport Zespołu Biegłych Rewidentów "FK Ekspert" z Tarnobrzega, do których zwróciła się o opinię w tej sprawie. Z raportu wynika, że żadna z trzech metod szacowania wartości Zelmeru - zastosowana przez doradcę prywatyzacyjnego, a weryfikowana następnie przez biegłych z Centrum Ekspertyz Gospodarczych Fundacji Akademii Ekonomicznej w Poznaniu (CEG), powołanych przez prokuraturę - nie została dokonana w sposób niepodważalny.
Chodzi o to, że eksperci z Poznania uznali np., że wartość spółki wskazana przez doradcę prywatyzacyjnego jest prawidłowa wskazując jednocześnie, że wartość znaku towarowego "Zelmer" została zaniżona w wycenie o kwotę prawie 50 mln zł.
"Biegli z Tarnobrzega podzielili stanowisko NIK, że oszacowanie wartości Zelmer SA przez ekspertów z Poznania, w zakresie, w jakim przyjmuje założenia doradcy prywatyzacyjnego, jest nierzetelne. Stwierdzili ponadto, że opinia sporządzona przez CEG nie zwiera odpowiedzi na pytanie prokuratury o to, jaka była rzeczywista wartość spółki w czasie jej prywatyzacji" - zauważył dyrektor NIK w Rzeszowie Stanisław Sikora.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie Mariusz Kowal powiedział we wtorek PAP, że wszystkie materiały zgromadzone przez NIK w Rzeszowie zostały dołączone do akt poszczególnych spraw, a wszelkie zagadnienia poruszone przez Izbę były i będą poddane analizie przez prokuraturę oraz przez powołanych biegłych. Tak też będzie z tymi najnowszymi materiałami.
"W chwili obecnej prokuratura nie może odnieść się do przedstawionej przez NIK kolejnej wyceny strat poniesionych przez Skarb Państwa w wyniku prywatyzacji spółki Zelmer. Wobec obszerności, zarówno dokumentów nadesłanych przez NIK jak i poruszanej w nich tematyki, przeprowadzona zostanie ich szczegółowa analiza. Dopiero po jej zakończeniu prokuratura odniesie się do materiałów przesłanych przez NIK" - podkreślił rzecznik.
NIK przeprowadziła w Ministerstwie Skarbu Państwa oraz w Zelmerze kontrolę z przygotowania i przeprowadzenia prywatyzacji tej spółki. Kontrola NIK objęła okres od 2003 do pierwszej połowy 2005 roku.
Z pokontrolnego raportu wynika, że SP stracił w wyniku prywatyzacji firmy Zelmer SA, ponad 220 mln zł, a odpowiedzialność za to ponosi m.in. ówczesny szef resortu Jacek Socha i ówczesny podsekretarz stanu w ministerstwie Dariusz Witkowski, który w imieniu ministra podejmował większość decyzji w sprawie tej prywatyzacji.
Według NIK minister SP wycenił jedną akcję spółki na ponad 13 zł; sprzedając 85 proc. akcji Zelmeru, uzyskał przychody prawie 170 mln zł. Tymczasem - według raportu - wartość sprzedawanych akcji Zelmeru w styczniu 2005 roku wynosiła ponad 390 mln zł, co daje ponad 30 zł za jedną akcję. Kwota 13 zł za akcję to - według NIK - ok. 43 proc. jej realnej wartości. Zatem minister dokonał sprzedaży akcji za cenę, która nie odpowiadała ich realnej wartości, przez co rażąco zaniżone zostały przychody Skarbu Państwa z tej prywatyzacji - twierdzi NIK.
Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie w kwietniu 2005 r. wszczęła śledztwo w sprawie prywatyzacji Zelmeru, po złożeniu doniesienia przez posła Zygmunta Wrzodaka. Po przeprowadzeniu kontroli doniesienie w tej samej sprawie złożyła również NIK. Jednak śledztwo prowadzone przez prokuraturę dotyczy straty w wysokości co najmniej ponad 42 mln zł. Dotychczas w śledztwie zarzuty postawiono czterem osobom, w tym dwóm byłym wiceministrom SP.
Dwóm byłym wiceministrom Dariuszowi W. i Przemysławowi M. oraz dyrektorowi departamentu prywatyzacji i jego zastępcy w listopadzie ub. roku postawiono zarzuty niedopełnienia obowiązków związanych z ochroną interesów Skarbu Państwa oraz nadużycia udzielonych im uprawnień. Według prokuratury, sprzedając 85 proc. akcji po znacznie zaniżonej cenie - za ponad 169 mln zł działali dla osiągnięcia korzyści majątkowej przez inwestorów obrotu publicznego oraz na szkodę Skarbu Państwa, który stracił ponad 42 mln zł.
W sprawie podejrzani są także dwaj inni byli pracownicy MSP. Im zarzuca się m.in. brak nadzoru nad przeprowadzeniem czynności przygotowujących Zelmer do prywatyzacji oraz przedłożenie ministrowi skarbu do zatwierdzenia dokumentu opartego na nieobowiązujących przepisach prawnych.
Podejrzani nie przyznali się do zarzucanych im czynów. Śledztwo zostało przedłużone do 25 stycznia.(PAP)




