NIK źle o wiatrowych gminach

Magdalena GraniszewskaMagdalena Graniszewska
opublikowano: 2014-07-29 00:00

Izba uważa, że gminy ignorowały sprzeciwy i pozwalały na konflikt interesów. Gminy milczą, wiatrowcy krytykują NIK.

Najwyższa Izba Kontroli (NIK) wypowiedziała się o farmach wiatrowych w Polsce stanowczo i jednoznacznie negatywnie. Dla naszego rynku to nowość, ale w Europie sektor odnawialnych źródeł energii już od dawna jest pod lupą państwowych organów kontrolnych.

Fot. Bloomberg
Fot. Bloomberg
None
None

Gminy źle robiły

Kilka tygodni temu branżą odnawialną zajął się m.in. brytyjski National Audit Office. Stwierdził, że wsparcie brytyjskiego rządu dla nowych projektów energetycznych w tym obszarze jest zbyt wysokie. W zeszłym roku z raportem na temat OZE wyszła francuska La Cour des Comptes. Też uznała, że wsparcie dla tego sektora jest zbyt wysokie, a do tego nie daje korzyści społecznych i zachęca do wyłudzeń. Na tym tle najgorzej prezentuje się sektor odnawialny we Włoszech, od dawna wstrząsany informacjami o tym, że pieniądze ze wsparcia trafiają tam w ręce mafii. O ile wnioski organów kontrolnych innych państw europejskich koncentrują się raczej na pieniądzach i ich wykorzystaniu, o tyle polska NIK zajęła raczej postępowaniem organów administracji publicznej. Nie podoba jej się to, co odkryła. „Właściwe organy administracji publicznej nie w pełni przestrzegały ograniczeń związanych z lokalizacją i budową tego rodzaju elektrowni — napisali autorzy raportu NIK.

A konkretnie: władze ignorowały społeczne sprzeciwy, ani razu nie zorganizowały referendum, na dodatek działały często w warunkach konfliktu interesów. „Budową elektrowni wiatrowych zainteresowane były w części osoby pełniące funkcje lub zatrudnione w gminach,na których ziemi farmy powstały” — zauważa NIK. Poza tym gminy w pewnym sensie sprzedawały swoje pozwolenia na inwestycje. W zamian inwestorzy finansowali im „dokumentację planistyczną lub przekazywali na rzecz gminy darowizny”.

Raport bez echa

Wojciech Cetnarski, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, przygotowuje już odpowiedź na raport NIK. Choć przyznaje, że tylko odnośnie do fragmentów dotyczących inwestorów zagranicznych.

— Przeanalizujemy zarzuty pojawiające się w raporcie, przede wszystkim te odnoszącesię do przepisów prawa, a nie samych inwestorów czy gmin. Czym innym są wady prawa, a czym innym łamanie prawa, które w swojej istocie jest dobrze skonstruowane. Nasze ogólne wrażenie jest jednak takie, że NIK pracowała pod presją czasu, a jej wnioski są często nietrafione lub nie uwzględniają rzeczywistości prawnej. Przykładem mogą być m.in. zalecenia dotyczące zmiany przepisów o odrolnieniu ziemi. Nie biorą pod uwagę faktu, że ustawa w tym obszarze została niedawno zmieniona — uważa Wojciech Cetnarski.

Same gminy zdają się mieć do raportu dystans.

— Nie przeczytałem — mówił wczoraj Jan Hasiuk, dyrektor w Stowarzyszeniu Gmin Przyjaznych Energii Odnawialnej (w jego skład wchodzi większość gmin skontrolowanych przez NIK).

NIK skontrolowała gminy rozlokowane w całej Polsce, najwięcej w okolicach Szczecina, Rzeszowa i Zielonej Góry.

3700 MW Taką mocą zainstalowaną w farmach wiatrowych dysponowała Polska w końcu czerwca 2014 r.