Od kilku lat rośnie liczba niewypłacalnych firm. W tym roku może być ich ok. 4,2 tys. Większe ryzyko, że kontrahent nie ureguluje zobowiązań, mobilizuje firmy do poszukiwania odpowiedniej ochrony.
Co daje polisa
W efekcie przedsiębiorcy coraz częściej decydują się na ubezpieczenie należności. Taka polisa zapewnia ochronę w sytuacji, gdy kontrahent nie ureguluje należności za dostarczone towary lub wykonane usługi z powodu niewypłacalności lub upadłości.
– Firma otrzymuje wtedy odszkodowanie, zwykle pokrywające 90-95 proc. poniesionej straty, co pozwala na zachowanie płynności finansowej i realizację zobowiązań, w tym podatkowych – mówi Bartosz Tokarski, zastępca dyrektora biura ubezpieczeń klientów strategicznych w firmie brokerskiej EIB.
Dodaje, że warto zgłosić ubezpieczycielowi brak zapłaty za fakturę w pierwszym możliwym terminie, który zakłada umowa ubezpieczenia. Zanim ubezpieczyciel przejdzie do wypłaty odszkodowania, najpierw podejmie próbę wyegzekwowania zapłaty od kontrahenta.
– Ochrona należności to przede wszystkim zabezpieczenie przed brakiem płatności, ale warto zwrócić uwagę również na dwie inne istotne korzyści płynące z posiadania tej polisy, które zawsze podkreślam. Są to możliwość zatrzymania efektu domina – łańcuszka niewypłacalności oraz dodatkowe wsparcie prawne i informacyjne dla firmy w zakresie stanu finansów jej kontrahentów – uważa Bartosz Tokarski.
Przedsiębiorca może liczyć także na ocenę wypłacalności kontrahentów, z którymi zamierza współpracować. Ubezpieczyciel przed przygotowaniem oferty analizuje m.in. aktualną kondycję finansową kontrahenta oraz jego rating.
– Dzięki temu polisa staje się też narzędziem wywiadu gospodarczego. Z kolei w sytuacji, gdy zachodzi konieczność dochodzenia należności, przedsiębiorca otrzymuje profesjonalne wsparcie prawne oraz dostęp do zaawansowanych narzędzi windykacyjnych – zapewnia Bartosz Tokarski.
Presja na spadek cen
Cena ubezpieczenia należności zależy od wielkości ubezpieczonych obrotów, branży, w której działa firma, sytuacji finansowej kontrahentów oraz historii szkodowej.
– Zawiera się ona najczęściej w przedziale od 0,1 proc. do 1,0 proc. wartości ubezpieczanego obrotu – mówi Bartosz Tokarski.
Przy tym, pomimo rosnących problemów z niewypłacalnością, stawki takich polis wykazują w ostatnim czasie tendencję spadkową.
– W minionym roku w Polsce można było odczuć presję na spadek cen na rynku ubezpieczeń należności, podobnie jak na innych rynkach europejskich. Działo się tak mimo wzrostu liczby i wartości szkód spowodowanych przede wszystkim rosnącą liczbą niewypłacalności kontrahentów z kluczowych rynków europejskich. Duże i średnie firmy, które nie doświadczyły problemów z niewypłacalnością, oraz te działające w lepiej postrzeganych branżach mogły liczyć na poprawę warunków cenowych – tłumaczy Maciej Kalbus, zastępca dyrektora w departamencie ryzyk kredytowych w firmie Marsh Polska.
Dodaje, że wzrost niewypłacalności miał jednak wpływ na oferty dla podmiotów, które zmagały się z wysoką lub rosnącą częstotliwością szkód. W ich przypadku ubezpieczyciele starali się łagodzić wzrost stawek, modyfikując inne parametry polisowe, w szczególności udział własny, oraz wprowadzając klauzule malus i franszyzy redukcyjne.
– W efekcie tych działań składka w segmencie całego polskiego rynku ubezpieczeń należności prawdopodobnie spadnie w porównaniu do 2023 r. W tym roku takie podejście ubezpieczycieli do ofertowania będzie nadal aktualne – przewiduje Maciej Kalbus.
