Ruszyła giełda nazwisk potencjalnych kandydatów na następcę Pawła Gruzy. O ewentualnej obsadzie stanowiska szefa PKO BP tym razem ma zadecydować Nowogrodzka.
Od siedmiu miesięcy i 16 dni największy bank w kraju nie ma prezesa. Paweł Gruza, powołany przez radę nadzorczą na to stanowisko wciąż jest tylko pełniącym obowiązki szefa PKO BP. Urząd Komisji Nadzoru Finansowego (UKNF) nadal weryfikuje kandydaturę i na razie nie wiadomo, kiedy ten proces się zakończy. W marcu sprawa raczej nie zostanie rozstrzygnięta, bo ani na ten tydzień, ani na przyszły żadne posiedzenie komisji nie zostało zaplanowane. Na początku kwietnia są święta i wszystko wskazuje na to, że Paweł Gruza wejdzie w ósmy miesiąc urzędowania nadal w randze p.o.
Bywały już postępowania trwające dłużej. Iwona Duda, poprzedniczka Pawła Gruzy, czekała na decyzję KNF w sprawie nominacji na prezesa Alior Banku 11 miesięcy. Niemniej rynek odbiera wydłużający się okres adwentu jako rzecz niestandardową, co wywołuje wiele plotek i spekulacji o przyczyny tak długiego trzymania w poczekalni nominata rady nadzorczej.

Brak zgody stawia w bardzo niekomfortowej pozycji Pawła Gruzę, który zajmuje gabinet prezesa, ale na posiedzeniach zarządu ma w zasadzie taki sam głos jak pozostali członkowie kierownictwa. Reprezentuje bank, jednak jego możliwości są mocno ograniczone. Przede wszystkim nie może korzystać z głównej prerogatywy przysługującej szefowi, czyli odwoływać i powoływać pracowników, nie ma więc szans na zbudowanie własnego zespołu, na którym mógłby się oprzeć. Paweł Gruza nie dysponuje własnym zapleczem kadrowym w przeciwieństwie do pozostałych członków zarządu.
– Sytuacja, w jakiej znalazł się Paweł Gruza, jeden z najbardziej zasłużonych urzędników resortu finansów od początku rządów PiS do teraz, jest skutkiem braku elementarnej współpracy rady nadzorczej banku z nadzorem. Powinna ona skonsultować kandydaturę z KNF jeszcze przed podaniem jej do publicznej wiadomości. Wtedy był czas na wyjaśnienie ewentualnych wątpliwości dotyczących kandydata. W ostatnich latach stało się praktyką nominowanie prezesów z zaskoczenia. Być może był to o jeden raz za dużo - mówi były przedstawiciel nadzoru, zastrzegający sobie anonimowość.
Brak wyrazistego, silnego kierownictwa, potwierdzonego imprimatur nadzoru, odbija się już powoli na morale i funkcjonowaniu całego banku. Anegdotycznym przykładem poluzowania procedur jest brak podpisu jednego z członków zarządu na rocznym sprawozdaniu finansowym. W czwartek, 9 marca, w przededniu publikacji raportu, rada nadzorcza banku zebrała się, żeby zatwierdzić wyniki za 2022 r. Wtedy okazało się, że na dokumentach nie podpisał się jeden z członków zarządu, który kilka dni wcześniej wziął urlop i wyjechał do innej strefy czasowej.
Dwie wpadki MAP
Brak sygnału z KNF to również kłopotliwa sytuacja dla Jacka Sasina, ministra aktywów państwowych, bo to on był promotorem pomysłu ściągnięcia do banku Pawła Gruzy. To miała być dobra zmiana po Iwonie Dudzie, prezes PKO BP od października 2021 r. do sierpnia 2022 r., której oponenci zarzucali brak decyzyjności. Została ona zresztą sprowadzona do banku w pośpiechu, podobnie jak Paweł Gruza, bez zaplecza i swoich ludzi.
Dorobek Ministerstwa Aktywów Państwowych (MAP) w zarządzaniu majątkiem skarbu państwa w PKO BP nie jest szczególnie imponujący. Od maja 2021 r., a więc w ciągu niespełna dwóch lat, bank trzy razy zmieniał prezesa. Dla porównania: w ciągu poprzednich 20 lat PKO BP miał pięciu szefów.
Człowiek spoza branży
Słaba passa MAP w zarządzaniu bankiem została, jak twierdzą nasi rozmówcy, zauważona na Nowogrodzkiej.
- Szefostwo MAP przekonuje kierownictwo, że zmiana w banku w okresie przedwyborczym nie jest dobrym rozwiązaniem, ale zapadła decyzja, że jest ona konieczna – mówi jeden z naszych rozmówców.
Kto miałby zostać nowym kandydatem na prezesa PKO BP? Giełda nazwisk działa już od pewnego czasu, choć pojawiają się na niej głównie nazwiska jakby wzięte z opowieści science fiction. Z drugiej strony, biorąc pod uwagę dotychczasowe doświadczenia z nominacjami do spółek skarbu państwa, żadnej kandydatury nie można wprost uznać za nierealną. Na liście rzekomych kandydatów są menedżerowie z banku, rady nadzorczej, prezes dużej spółki skarbu państwa oraz przedstawiciele byłego i obecnego nadzoru. Skontaktowaliśmy się z większością tych osób, wszystkie kategorycznie zaprzeczyły.
- Nie znam się na bankowości i nie zamierzam się znać – odpowiedział prezes jednej ze spółek, którego nazwisko krąży po rynku.
Z naszych rozmów wynika, że swojego kandydata ma Nowogrodzka. Ma to być osoba spoza rynku bankowego. PiS jest obecnie w znacznie lepszym położeniu niż w 2006 r., kiedy wyznaczył na szefa PKO BP Sławomira Skrzypka, człowieka bez doświadczenia w bankowości. Były wiceprezydent Warszawy przez trzy miesięcy był p.o. prezesa banku. Odszedł na początku stycznia 2007 r. w związku z uzyskaniem nominacji na prezesa NBP.
Schedę w PKO BP próbował przejąć po nim Kazimierz Marcinkiewicz, wtedy świeżo emerytowany premier. Wycofał się jednak z udziału w konkursie, gdy stało się jasne, że nie dostanie zgody na objęcie posady w związku z brakiem doświadczenia w bankowości. Obecnie, w świetle zmienionych przepisów, które do zarządzania instytucjami finansowymi dopuszczają byłych urzędników, nie byłby już bez szans.
MAP nie odpowiedziało na nasze pytania dotyczące planów wobec PKO BP w związku z przedłużającą się procedurą akceptacyjną wobec Pawła Gruzy w KNF.