Dziś rada nadzorcza Stoczni Gdynia ma wybrać nowego prezes spółki. Spore szanse ma jej... wiceprezes.
Kilka dni temu z funkcji prezesa Stoczni Gdynia zrezygnował Włodzimierz Ziółkowski. Dziś jego rezygnację ma przyjąć rada nadzorcza, która ma powołać nowego szefa spółki. Poważnym kandydatem jest Jerzy Lewandowski, obecny wiceprezes.
— Padają różne kandydatury. Jest jednak prawdopodobne, że szefem zostanie wiceprezes Lewandowski. Ostatecznie sprawa rozstrzygnie się pewnie 15 minut przed posiedzeniem. Tradycyjnie zadzwoni telefon od polityków z poleceniem wyboru kandydata — mówi Dariusz Adamski, członek rady.
— Trudno mi spekulować, kto zostanie szefem stoczni. Decyzja należy do rady nad0zorczej. Mogę jedynie powiedzieć, że prezes Lewandowski to dobry kandydat, znający sytuację i problemy stoczni. Jest ekonomistą, może więc z powodzeniem przeprowadzić jej restrukturyzację finansową. Trzeba przecież znowelizować program naprawczy spółki, bo dotychczasowy zdezaktualizował się — mówi Ignacy Bochenek, wiceminister skarbu.
— Miło słyszeć taką opinię, poczekajmy jednak na decyzję rady — mówi Jerzy Lewandowski.
Jest on członkiem zarządu stoczni od października 2002 r. Wcześniej był wiceprezesem Międzynarodowych Targów Gdańskich. W latach 80. pracował w Stoczni Remontowej Nauta.
Przeciwnicy tej kandydatury podkreślają, że naprawa spółki i tak będzie zależna od decyzji urzędniczych i wysokości dotacji. Stocznia ma bowiem wkrótce trafić pod skrzydła Skarbu Państwa. W połowie tygodnia akcjonariusze spółki zgodzili się na uprzywilejowanie nowej emisji akcji. Walory za 120 mln zł ma objąć właśnie Skarb Państwa. W ten sposób zwiększy udział w spółce z ponad 24 proc. do około 52 proc. i 64 proc. głosów na walnym.
Jest jeszcze jedno ale. Spore zastrzeżenia do kandydatury Jerzego Lewandowskiego ma podobno Kredyt Bank, dysponujący blisko 20 proc. akcji stoczni. Bez jego zgody, wybór jest raczej wykluczony.