Nurowski przyznał, że wykonywał zadania z obronności i bezpieczeństwa

(Tadeusz Stasiuk)
opublikowano: 2006-12-22 16:20

Członek Rady Nadzorczej Polsatu Piotr Nurowski przyznał, że w latach 1986-90 wykonywał powierzone mu zadania w zakresie obronności i bezpieczeństwa Polski.

Członek Rady Nadzorczej Polsatu Piotr Nurowski przyznał, że w latach 1986-90 "na placówce zagranicznej MSZ wykonywał powierzone mu zadania w zakresie obronności i bezpieczeństwa Polski". PAP ustaliła, że był on wtedy radcą ambasady Polski w Maroku.

"Członek Rady Nadzorczej Piotr Nurowski oświadcza, że w latach 1986-90 będąc na placówce zagranicznej MSZ wykonywał powierzone mu zadania w zakresie obronności i bezpieczeństwa Polski. Po zakończeniu pracy w dyplomacji nie podjął się realizacji jakichkolwiek zadań na rzecz resortu obrony narodowej lub innych resortów" - głosi oświadczenie Rady Nadzorczej Polsatu, przesłane w piątek PAP.

Z samym Nurowskim (który jest też prezesem Polskiego Komitetu Olimpijskiego) nie udało się PAP skontaktować.

Pozostali członkowie Rady Nadzorczej Zygmunt Solorz-Żak, Heronim Ruta i Józef Birka podali w tym samym oświadczeniu - jak podkreślono: "w duchu nowej ustawy lustracyjnej" - że nie współpracowali ze służbami specjalnymi PRL. Solorz-Żak dodał, że otrzymał zaświadczenie z Instytutu Pamięci Narodowej, stwierdzające, że "nie figuruje w katalogu funkcjonariuszy, współpracowników, kandydatów na współpracowników organów bezpieczeństwa państwa".

Nowa ustawa lustracyjna, która wejdzie w życie w marcu 2007 r. przewiduje ujawnienie akt służb specjalnych m.in. szefów mediów prywatnych oraz członków władz związków sportowych.

61-letni Nurowski jest absolwentem prawa Uniwersytetu Warszawskiego. Był działaczem Związku Młodzieży Socjalistycznej. W 1972 r. został wiceprezesem Polskiego Związku Lekkiej Atletyki; rok później został prezesem. Członek Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. W latach 70. pełnił funkcję kierownika wydziału propagandy i kultury Komitetu Wojewódzkiego PZPR, nadzorował stołeczną prasę i telewizję. Od 1981 r. pracownik Ministerstwa Spraw Zagranicznych: I sekretarz ambasady w Moskwie (1981-1984), pracownik departamentu Azji, Afryki i Australii MSZ (1984-1986), radca ambasady w Rabacie w Maroku (1986-1991).

Po 1991 r. zajął się biznesem. W 1992 r. zaangażował się w tworzenie stacji telewizyjnej Polsat, członek zarządu stacji (1992- 1998), członek Rady Nadzorczej (od 1998 r.). Pełnił również funkcję prezesa zarządu Elektrimu. W lutym 2005 r. wybrany na prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego.

W marcu tego roku portal IV RP podał, że "drogi Solorza i Nurowskiego zbiegły się", kiedy Nurowski pracował w polskiej ambasadzie w Rabacie, a "właśnie przez Maroko część swych interesów prowadził Solorz". Nurowski miał wtedy "opiekować się zarówno Solorzem, jak i jego interesami; z kolei nad tą parą opiekę roztoczył pracujący w departamencie wojskowym MSZ oficer o nazwisku Poniatowski" - pisano w portalu.

W listopadzie TVP podała, że w IPN są informacje na temat Solorza; jest m.in. zobowiązanie do współpracy z SB z 15 lipca 1983 r., w którym przybrał on pseudonim "Zegarek", później "Zeg". Zdaniem TVP, Solorza jako agenta "chciano wykorzystać do rozpracowywania środowiska emigracyjnego w Monachium", gdzie siedzibę miało m.in. Radio Wolna Europa i polska misja kościelna. "Misja specjalna" TVP podała, że "Zeg" przekazał informację o paczce do jednego z opozycjonistów, w której miał być lakier, a w istocie - farba drukarska.

Solorz-Żak oświadczył, że nie był agentem. "Zmuszono go do podpisania zobowiązania do współpracy, ale tej współpracy nigdy nie podjął" - oświadczył w "Misji specjalnej" mec. Birka, bliski współpracownik Solorza. Przyznał, że w latach 80. Solorz-Żak był za granicą nielegalnie i szantaż służb specjalnych, które zmusiły go do podpisania zobowiązania polegał na tym, że gdyby nie podpisał, nie dostałby paszportu i miał sprawę karną.

Sam Solorz-Żak przyznał, że zobowiązanie podpisał, ale zrobił to pod wpływem szantażu, dodał też, że "nikomu nie wyrządził krzywdy". "Mimo kilku prób nacisku ze strony SB współpracy z nią nie podjąłem. Nie przekazałem żadnego raportu, ani innych informacji oczekiwanych przez SB. Nikogo nie zadenuncjowałem, nikomu nie wyrządziłem żadnej krzywdy" - oświadczył. Solorz-Żak pozwał już za takie zarzuty TVP, wydawcę "Naszego Dziennika" oraz prof. Andrzeja Zybertowicza. (DI, PAP)