O sankcjach decydują politycy

opublikowano: 01-03-2022, 20:00

Wojna potwierdziła, że decyzja o budowie multienergetycznego koncernu była słuszna. Będziemy go rozwijali z Saudi Aramco, najpotężniejszym koncernem paliwowym na świecie - mówi Daniel Obajtek, prezes Orlenu.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • Czy wojna opóźni fuzję Orlenu z Lotosem
  • Czy sprzedaż udziałów Lotosu saudyjskiemu Aramco zagraża bezpieczeństwu energetycznemu kraju
  • Czy warto inwestować w rurociągi
  • Czy paliwo podrożeje

„PB”: Czy atak Rosji na Ukrainę storpeduje lub opóźni fuzję Orlenu z Lotosem i PGNiG? Niepewność gospodarcza, spadki na giełdach, skokowy wzrost cen ropy nie sprzyjają dużym transakcjom. Do tego dochodzą kwestie bezpieczeństwa energetycznego państwa…

Daniel Obajtek: Przeciwnie — wojna tylko potwierdza, że decyzja o budowie silnego multienergetycznego koncernu była słuszna i ma głęboki sens. Duży gracz zawsze ma większe zdolności inwestycyjne i silniejszą pozycję negocjacyjną, na przykład w rozmowach z dostawcami surowców. To przekłada się na wzmocnienie bezpieczeństwa energetycznego nie tylko Polski, ale całego regionu, umożliwiając m.in. dalszą dywersyfikację dostaw do naszych rafinerii w Polsce, ale także na Litwie i w Czechach.

Pojawiają się głosy, że sprzedaż udziałów w Lotosie Saudi Aramco, stacji benzynowych węgierskiemu koncernowi MOL czy magazynów Unimotowi to jednak osłabienie bezpieczeństwa państwa.

Proces połączenia z Lotosem, ale też PGNiG to polska racja stanu. W tym pierwszym przypadku niezrealizowanie którejś z tych transakcji byłoby naruszeniem warunków narzuconych przez Komisję Europejską. Oznaczałoby w praktyce wysadzenie w powietrze fuzji, która jest bardzo korzystna dla Polski. W przypadku Saudi Aramco jest dokładnie odwrotnie, niż sugerują to rozmówcy „PB”. Nieodłącznym elementem wejścia Saudi Aramco jako partnera do realizacji środków zaradczych jest umowa na dostawy nawet 20 mln ton ropy naftowej rocznie. To połowa zapotrzebowania wszystkich naszych rafinerii. W ten sposób zabezpieczamy więc nie tylko Polskę, ale cały region. Jako grupa Orlen zyskujemy stabilnego partnera w postaci najpotężniejszego koncernu paliwowego na świecie, z ogromnym doświadczeniem i technologiami i razem będziemy rozwijali Lotos. Transakcja z MOL natomiast dotyczy wymiany stacji — w ten sposób zapewniamy sobie możliwość wejścia na rynki węgierski i słowacki. To cenny kapitał, który chcemy w pełni wykorzystać.

Eksperci zastanawiają się, jaką ropę będzie nam dostarczać Saudi Aramco: swoją czy może w ramach transakcji swap kupi rosyjską i właśnie tę nam sprzeda?

Tak może sugerować tylko ktoś, kto nie zna zasad biznesu paliwowego. My nie zamawiamy dowolnej ropy od dostawcy, zamawiamy konkretne gatunki. Zatem nie ma możliwości, że Saudi Aramco dostarczy nam ropę rosyjską, bo ona ma zupełnie inne parametry.

O MOL mówi się, że jest powiązany z Rosjanami. Stacje, które w rozliczeniu dostanie Orlen, wcześniej były kupione od Rosjan. Może nie jest to zatem idealny partner. Nie ma ryzyka, że w ten sposób Rosjanie wejdą na polski rynek?

MOL jest spółką giełdową, działa na wielu rynkach Unii Europejskiej i nie ma żadnych podstaw, by traktować go inaczej niż inną firmę z tego obszaru. Warunki transakcji są takie, że MOL ma korzystać z rynku hurtowego w Polsce, więc będzie kupował paliwa od nas. To ważny element naszych ustaleń. Podkreślałem zresztą, że zapisy w umowach z partnerami chronią nie tylko Orlen i Lotos, ale biorą też pod uwagę kwestie o kluczowym znaczeniu dla bezpieczeństwa energetycznego i gospodarczego Polski.

Wojna nie odstrasza Saudyjczyków? Nadal chcą inwestować w Polsce?

Jesteśmy w stałym kontakcie z partnerami z Saudi Aramco — podtrzymują chęć inwestowania w rafinerię w Lotosie. Jesteśmy też na dobrej drodze do realizowania kolejnych wspólnych projektów i w perspektywie kilku miesięcy coś ogłosimy.

Wojna sprawiła, że wzrosło ryzyko odcięcia Polski od dostaw ropy i gazu z Rosji. Co to może oznaczać?

W ciągu ostatnich lat konsekwentnie dywersyfikujemy dostawy ropy do Polski. Przypomnę tylko, że w 2013 r. rafineria w Płocku przerabiała 98 proc. ropy rosyjskiej, dzisiaj około 50 proc. Mamy kontrakty, na podstawie których sprowadzamy ropę również z USA, Afryki Zachodniej i Arabii Saudyjskiej. Nasze inwestycje z ostatnich kilku lat sprawiły, że jesteśmy przygotowani nawet na skrajny scenariusz, czyli długotrwały brak dostaw ropy z Rosji. Przypomnę, że w wyniku wstrzymania dostaw rurociągiem Przyjaźń ropa z tego kierunku nie płynęła przez 46 dni i nie miało to wpływu na rynek. Jesteśmy gotowi nawet na brak dostaw rosyjskiej ropy. Poradzimy sobie.

W ciągu ostatnich lat konsekwentnie dywersyfikujemy dostawy ropy do Polski. Przypomnę tylko, że w 2013 r. rafineria w Płocku przerabiała 98 proc. ropy rosyjskiej, dzisiaj około 50 proc.

Daniel Obajtek

A bez gazu z Rosji?

To jeszcze nie jest pytanie do mnie. Polegamy na naszych kolegach z PGNiG.

W ramach dywersyfikacji dostaw powinniśmy budować nowe ropociągi?

Rurociąg uzależnia od konkretnego dostawcy i gatunku ropy. Lepiej mieć możliwość sprowadzania różnych gatunków surowca z wielu kierunków. Mamy przebadane ponad 100 gatunków ropy i doskonale wiemy, co możemy zamówić, by miało pożądane przez nas parametry.

Transport morski jest jednak droższy niż rurą…

Oczywiście, jeśli ściąga się ropę tylko do rafinerii produkującej paliwa, to pewnie ropa z Rosji płynąca rurociągiem jest najtańszą opcją. Trzeba jednak pamiętać, że ma wysoki stopień zasiarczenia, co oznacza, że oprócz paliw można z niej produkować tylko ciężkie oleje, teraz natomiast stawia się na bardziej marżowe lekkie produkty rafineryjne. Dla nas coraz większe znaczenie ma biznes petrochemiczny, dlatego kupujemy ropę, którą można przerabiać w rafinerii i petrochemii, a w takim wypadku okazuje się, że to, co jest nieco droższe w zakupie, pozwala wytwarzać produkty z wyższą marżą, więc w całym łańcuchu jest opłacalne.

Orlen ma relacje biznesowe z podmiotami rosyjskimi. Będziecie zrywać umowy?

O sankcjach decydują politycy. Na pewno uszanujemy sankcje, a moją rolą jest takie zarządzanie, by zminimalizować ewentualne negatywne ich konsekwencje dla Orlenu i polskiej gospodarki. Sami z siebie nie możemy podejmować działań niekorzystnych dla spółki, ale sankcje będziemy respektować.

Trwa proces przyznawania koncesji na farmy wiatrowe na Bałtyku. Rywalem Orlenu jest m.in. Ocean Winds, który ma w akcjonariacie spółkę Engie, akcjonariusza Nord Stream2…

Nie jestem zwolennikiem sekowania spółek ze względu na pojedynczego akcjonariusza, bo na rynkach kapitałowych to bardzo płynna sprawa. Mogę tylko przekonywać, że przyznanie koncesji Orlenowi jest dobre dla nas i dobre dla Polski. Będziemy mogli wówczas zagwarantować polski łańcuch dostaw w procesie budowy morskich farm wiatrowych. Dlatego jesteśmy zainteresowani jak największą liczbą koncesji.

Jak tak słucham pana pytań i wątpliwości różnych ekspertów czy nawoływania do nagłego zerwania przez Orlen umów z Rosjanami, to mam gorzką satysfakcję — ja o tym mówię od wielu lat. Wszystkie działania, które od kilku lat realizujemy w Orlenie, służą właśnie zwiększeniu bezpieczeństwa energetycznego Polski. Fuzja Orlenu, Lotosu i PGNiG stworzy naprawdę liczący się koncern ze zdywersyfikowanym biznesem i przepływami gotówki umożliwiającymi realizację potężnych inwestycji. Bezpieczeństwo energetyczne podnosimy także, planując wprowadzenie do Polski małych reaktorów atomowych SMR. Nasza strategia zeroemisyjności to także kroki w tym kierunku: inwestycje, które realizujemy w zakresie farm wiatrowych czy biogazowni.

Wszystkie działania, które od kilku lat realizujemy w Orlenie, służą właśnie zwiększeniu bezpieczeństwa energetycznego Polski. Fuzja Orlenu, Lotosu i PGNiG stworzy naprawdę liczący się koncern ze zdywersyfikowanym biznesem i przepływami gotówki umożliwiającymi realizację potężnych inwestycji.

Daniel Obajtek, prezes Orlenu

Wojna wywołała run na stacje i na niektórych zabrakło paliwa. Czy sytuacja się stabilizuje?

Paliwa nie zabrakło i nie zabraknie. Każdy widział, co się działo na stacjach paliw pod koniec ubiegłego tygodnia. Sprzedaż jednego dnia wzrosła nawet o 300- 400 proc. To efekt nieuzasadnionej paniki, wywołanej również działaniami dezinformacyjnymi w sieci. I tu chcę podziękować wszystkim dziennikarzom, którzy skupili się na faktach, a nie fake newsach. Od początku mówiłem, że nie ma żadnego powodu, aby kupować paliwo na zapas. Nadal apeluję o rozsądek i tankowanie wyłącznie na bieżące potrzeby. W ekspresowym tempie dostosowaliśmy logistykę i sytuacja powoli się stabilizuje. To efekt prowadzonych wcześniej inwestycji i podjętych przez nas decyzji. Odkupiliśmy spółkę OTP, czyli największego w Polsce przewoźnika drogowego paliw ciekłych, co dzisiaj umożliwia spółce pełną kontrolę nad produktem w całym łańcuchu logistycznym. Mamy też własną spółkę kolejową KolTrans, która dowozi paliwo praktycznie do wszystkich baz koncernu na terenie całego kraju. Od czterech lat zwiększamy też pojemność magazynową naszych terminali.

Bardzo dynamicznie rosną ceny ropy. Czy należy spodziewać się podwyżek cen paliw na stacjach?

To oczywiste, że sytuacja na Ukrainie nie pozostaje bez wpływu na rynek ropy i paliw. W wyniku wojny wzrosła cena baryłki ropy, osłabił się także złoty w stosunku do dolara. W tej sytuacji trudno jednak odpowiedzialnie prognozować w perspektywie długoterminowej, jak będą kształtować się ceny ropy i paliw.

My zrobiliśmy i robimy wszystko, przy olbrzymim wsparciu rządu, aby utrzymać stabilne ceny energii, w tym paliw. Obniżenie stawki VAT na paliwa przez rząd pana premiera Mateusza Morawieckiego czy inwestycje, które prowadzimy już od czterech lat jako zarząd Orlenu — to dlatego dzisiaj w Polsce mamy najtańszą benzynę i olej napędowy w całej Unii Europejskiej. W Orlenie zoptymalizowaliśmy produkcję, usprawniliśmy logistykę. W latach 2020-21 zarząd podjął decyzję o zakupie 19 mln praw do emisji CO2 po cenie 23-24 EUR za tonę, co zabezpiecza koncern do 2023 r. Teraz musielibyśmy zapłacić około 90 EUR.

Na naszych oczach dochodzi do gigantycznych przetasowań w energetyce. BP i Shell wycofują się ze spółek z rosyjskimi koncernami, Niemcy wspominają o powrocie do atomu. Co z tego wyniknie?

Powtórzę — sytuacja na naszej wschodniej granicy świadczy o tym, że jeśli chodzi o decyzje biznesowe, potrafimy działać z wyprzedzeniem. Budowę jednego silnego koncernu multienergetycznego rozpoczęliśmy już cztery lata temu, bo tylko jeden silny podmiot może zagwarantować bezpieczeństwo krajowej gospodarki w obszarze paliw i energii. Budujemy go na bazie zróżnicowanej działalności. Z jednej strony będą nowoczesne aktywa rafineryjne i wysokomarżowa petrochemia oraz energetyka oparta na źródłach odnawialnych, w tym wiatrowa, a z drugiej małe reaktory jądrowe, które będą stabilizować cały system. Realizujemy tę wizję od dawna, bo umiemy czytać trendy. Sytuacja na Ukrainie nie zmienia naszego podejścia do biznesu, jedynie je uwiarygadnia.

© ℗
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami „Regulaminu korzystania z artykułów prasowych” i po wcześniejszym uiszczeniu należności, zgodnie z cennikiem.

Polecane