O zagraniczne inwestycje trzeba będzie mocniej powalczyć

Małgorzata GrzegorczykMałgorzata Grzegorczyk
opublikowano: 2024-01-01 15:00

Polski system zachęt inwestycyjnych zostanie poddany próbie. O ile wyjdzie z niej zwycięsko, napływ zagranicznego kapitału nie spadnie.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jaki był napływ bezpośrednich inwestycji zagranicznych do Polskich w ostatnich latach
  • co zachęca inwestorów do wyboru Polski, a co ich może zniechęcić w 2024 r.
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

2022 r. był w Polsce rekordowy pod względem napływu bezpośrednich inwestycji zagranicznych (BIZ), które poszybowały ze 112,9 do 140,3 mld zł, choć globalnie ich poziom spadł o 12 proc. Wyniki 2023 r. dopiero poznamy, ale z szacunkowych danych NBP wynika, że do końca października wyniosły 120 mld zł. Polska Agencja Inwestycji i Handlu, która obsługuje największe inwestycje, ściągnęła do listopada 2023 r. 60 projektów wobec 87 rok wcześniej, ale deklaracje firm skoczyły do 6,9 mld EUR wobec 1,2 mld EUR w 2022 r. i 13 tys. miejsc pracy wobec 8,2 tys. To efekt ogłoszonej w czerwcu inwestycji Intela w fabrykę półprzewodników, największej w historii Polski. Intel wyda 4,6 mld USD i w pierwszym etapie zatrudni 2 tys. osób.

— Co do liczby projektów BIZ w Polsce, to w 2024 r. nie powinna być mniejsza niż w 2023. Ich wielkość jednostkowa będzie także zapewne większa niż w ubiegłym roku. Można oczekiwać, że będą pochodzić z dobrze znanych nam kierunków, czyli przede wszystkim z USA, Europy Zachodniej, w tym głównie Niemiec, i Azji, w tym Korei Południowej. Warto jednak zaznaczyć, że konkurencja o każdy projekt będzie jeszcze większa niż w poprzednich latach. Kraje, w których inwestorzy mają siedziby, tanio nowych inwestycji nie oddadzą — mówi Paweł Tynel, partner w EY.

Polska ma wiele atutów.

— To przede wszystkim inwestorzy, którzy z sukcesem prowadzą przedsięwzięcia, będąc żywym przykładem tego, że dokonany kiedyś wybór był słuszny. Ważny jest dostęp do rzeszy wykształconych i sprawdzonych już kadr, z doświadczeniem w wielu międzynarodowych firmach i różnych środowiskach. Kwestie stabilności politycznej i gospodarczej w obecnych czasach znów zyskały na znaczeniu, a uspokojenie w relacjach z UE oraz odblokowanie KPO będzie wzmacniało pozycję Polski w Europie, a także na świecie — uważa Paweł Tynel.

Przestrzega jednak przed zagrożeniami.

— System zachęt w Polsce sprawdził się w ostatnich latach, ale teraz będzie poddany wyjątkowej próbie związanej z wprowadzeniem przepisów dotyczących podatku minimalnego, tzw. BEPS 2.0 — mówi partner w EY.

Przepisy wchodzą w życie od 1 stycznia 2024 r. Przewidują, że państwo, w którym znajduje się siedziba podmiotu dominującego w międzynarodowej grupie z przychodami powyżej 750 mln EUR, ma prawo nałożenia podatku wyrównawczego, jeśli efektywna stawka podatkowa podmiotów zależnych w innych krajach wynosi poniżej 15 proc. Oznacza to, że pomoc publiczna w Polskiej Strefie Inwestycji (PSI), która polega na zwolnieniu z podatku CIT na 10, 12 lub 15 lat, może już nie być atrakcyjną zachętą.

— Bez odpowiednich zmian i wdrożenia przepisów w Polsce dla dużych inwestorów zagranicznych zwolnienie podatkowe, które uzyskają w PSI, albo ulga na działalność B+R mogą zupełnie nie mieć znaczenia. Odpowiednie ich wdrożenie natomiast może stanowić dla Polski znakomitą kartę przetargową — twierdzi Paweł Tynel.

Upatruje szans także w geopolityce.

— Bardzo istotnym czynnikiem, który może wspierać napływ inwestycji do Polski, jest rozwój wydarzeń w Ukrainie. Polska jest naturalnym miejscem dla wielu inwestorów myślących o zaangażowaniu się w proces jej odbudowy. Aby takie działania mogły zaistnieć na szerszą skalę, konieczne jest jednak zakończenie działań wojennych — mówi Paweł Tynel.