Ogromny popyt na akcje giganta

Adrian Boczkowski, Maciej Zbiejcik
opublikowano: 2009-10-20 00:00

Na dużych państwowych spółkach nieźle się zarabia. Akcje warto sprzedać od razu lub trzymać latami

Oferta PGE to największa prywatyzacja od lat. Główny gracz na krajowym rynku energetycznym może zebrać od inwestorów nawet około 6 mld zł za 15 proc. akcji w podwyższonym kapitale (w ofercie sprzedawane są jedynie akcje nowej emisji). Spółka z marszu wejdzie do WIG20 jako szósta firma pod względem ważności, a pod względem ogólnej kapitalizacji ma szansę na pierwszą lokatę. Zapisy na akcje PGE przyjmują POK-i wszystkich biur maklerskich w całej Polsce, co nadaje temu IPO masowy charakter.

Do inwestorów indywidualnych trafi jedynie 10 proc. oferty. Część brokerów (DI BRE, BM Alior Banku, DB PBC i DnB Nord) oferuje do tego lewary aż w stosunku 10 do 1. To wyraz ich wiary w wysoką redukcję zapisów i udany debiut PGE. Jednocześnie jednak podwyższy to stopę redukcji zapisów, bo inwestorowi wystarczy 50 tys. zł do złożenia zapisu na akcje o wartości 550 tys. zł. Dlatego realnie drobni gracze mogą otrzymać jedynie kilka procent papierów, na które się zapiszą. To sprawia, że — biorąc pod uwagę koszty kredytu i zamrożenia własnej gotówki — cała operacja stanie się zyskowna jedynie w przypadku wyraźnej zwyżki kursu PGE na giełdzie.

Choć nie znamy jeszcze ostatecznej ceny emisyjnej (widełki to 17,5-23 zł), można obstawiać optymistyczny scenariusz zachowania kursu. Wystarczy przypomnieć sobie debiut PKO BP w listopadzie 2004 r. Wtedy drobni inwestorzy byli na 18-procentowym plusie już na starcie debiutanckiej sesji, a na jej finiszu zarobek wzrósł do 24,4 proc. Pojawiły się komentarze, że zwyżka nie jest uzasadniona fundamentami. Rynek rządzi się jednak swoimi prawami. Podobnego scenariusza można oczekiwać w przypadku PGE, o ile GPW nie doświadczy akurat załamania indeksów.

Oprócz spodziewanej wysokiej redukcji zapisów w transzy indywidualnej (dla PKO BP wyniosła blisko 95 proc.), debiut PGE i PKO BP łączy jeszcze czas (początek hossy) oraz zainteresowanie zagranicy. Ten ostatni element wydaje się kluczowy. Z naszych informacji wynika, że przynajmniej część instytucji nie otrzyma tyle papierów PGE, ile by chciała. Zagranica wciąż wykazuje się do tego dużym zdecydowaniem. Jeśli chce mieć jakieś akcje, zleca ich zakup w maksymalnie dwa, trzy dni. Efekt? Zrywy niektórych kursów na rynku wtórnym, silne wzrosty notowań PKO BP na debiucie czy udane wejście na giełdę Telekomunikacji Polskiej podczas kryzysu rosyjskiego w 1998 r. PGE pomagają dodatkowo udane tegoroczne debiuty.

Do tej pory drobni inwestorzy mają dobre wspomnienia o największych ofertach spółek skarbu państwa. Nie można było na nich stracić podczas debiutu (zobacz zestawienie obok). Wyjątkiem jest zeszłoroczne wejście na GPW Enei, ale była to bardzo specyficzna oferta. Papiery praktycznie w całości trafiły do inwestora branżowego (Vattenfall) i EBOiR, a w wolnym obrocie znalazło się zaledwie 2 proc. walorów energetycznej spółki. W takiej sytuacji nie można było liczyć na zdecydowany popyt ze strony zagranicznych funduszy. Tym bardziej że Enea nie weszła do WIG20, nie dostała się nawet do WIG.

Jaką strategię najlepiej zastosować wobec papierów PGE? Analiza stóp zwrotu z inwestycji w walory największych prywatyzowanych spółek podpowiada, że najbardziej opłaca się zrealizować zyski na otwarciu debiutanckiej sesji (pod koniec dnia podaż z reguły obniża cenę) lub trzymać akcje długoterminowo. Pierwsza strategia charakteryzuje się relatywnie niskim ryzykiem, bo od zapisu do debiutu upływa zwykle maksymalnie kilkanaście dni. Pozbycie się walorów na otwarciu pierwszej sesji zapewniło zysk nawet w przypadku papierów Enei. Podczas debiutu Lotosu, PGNiG czy TP dzięki strategii natychmiastowej sprzedaży można było zarobić nawet o kilka punktów procentowych więcej niż na zamknięciu debiutanckiej sesji.

Dla tych, którzy nie lubią łapać rynkowych dołków i szczytów, racjonalna wydaje się strategia długoterminowego trzymania akcji. Pomijając wartość pieniądza w czasie, jedynie Lotos okazał się nietrafioną inwestycją. W przypadku pozostałych dużych IPO z portfela MSP nominalne zyski od debiutu do dziś (1-12 lat) wahają się od kilkudziesięciu do kilkuset procent (wliczając dywidendy). PGE należy do defensywnych spó-łek, więc kurs powinien być stabilny. Za to perspektywa hojnych dywidend po zakończeniu kilkuletniego programu inwestycyjnego może wydawać się kusząca dla długodystansowców.

Do zakończenia zapisów na akcje PGE zostało kilka dni. Maklerzy już dzisiaj są przekonani o sukcesie IPO państwowego giganta.

Z informacji "PB" wynika, że zagranica oraz krajowe instytucje "wyrażają bardzo duże zainteresowanie ofertą". Osoba pracująca nad ofertą powiedziała nam, że redukcji zapisów można się spodziewać nie tylko w transzy detalicznej, ale również instytucjonalnej. Tymczasem w biurach maklerskich coraz bardziej gorąco.

Modny kredyt

Krajowi maklerzy, którzy jeszcze przez tydzień (do południa 27 października) będą przyjmować zlecenia na akcje PGE od drobnych inwestorów, już zacierają ręce.

— Jest bardzo duże zainteresowanie ofertą, wręcz rekordowe. Trudno się dziwić, bo oferta jest nagłośniona, a wśród społeczeństwa panuje przekonanie, że na dużych prywatyzacjach nie można stracić — mówi nam dyrektor dużego brokera z grupy bankowej.

Pod koniec ubiegłego tygodnia ruszyła akcja kredytowa na zakup akcji energetycznego giganta. Ona też cieszy się dużym powodzeniem.

— Obserwujemy duże zainteresowanie PGE. Również bardzo duże zainteresowanie jest akcją kredytową — zauważa Grzegorz Leszczyński, prezes IDMSA.

Maklerzy spodziewają się ponadto, że im bliżej końca oferty, tym szturm inwestorów powinien się nasilać.

— Widzimy narastające zainteresowanie, a inwestorzy szczególnie pytają o ofertę kredytową — relacjonuje Grzegorz Leszek z operacji brokerskich BM BGŻ.

Reaktywacja po bessie

Wielkość prywatyzacyjnej oferty publicznej (ok. 6 mld zł) sprawia, że uaktywniają się inwestorzy wypłoszeni z chwiejnego rynku w ostatnich latach.

— W biurze pojawiają się m.in. starzy inwestorzy, których aktywność zamarła podczas ostatniej bessy — zaznacza Mirosław Saj, makler BM DnB Nord.

PGE zachęca też nowych inwestorów do wejścia na giełdowy parkiet z papierami energetycznego giganta.

— Zgłaszają się do nas także zupełnie nowi klienci, którzy nie mają rachunków i chcą wziąć udział w ofercie PGE. Szczególnie jest to widoczne w tych miastach, gdzie nie mamy punktów obsługi klienta, a gdzie zlecenia są przyjmowane w oddziałach naszego banku — mówi Grzegorz Leszek z BM BGŻ.

Według naszych informacji duży ruch w biurach maklerskich sprawił, że niektórzy brokerzy już dzisiaj poważnie zastanawiają się nad wydłużeniem godzin pracy.

— Najwięcej zapisów powinniśmy przyjmować w ostatnich dniach oferty. W związku z tym nie wykluczamy, że będziemy pracować dłużej — mówi Mirosław Saj.

W podobnym tonie wypowiada się inny nasz rozmówca z dużego, bankowego brokera.

— Notujemy duży przyrost rachunków. Sporą aktywność przejawia każda grupa wiekowa naszych klientów. Widząc to wszystko, chcemy wydłużyć godziny pracy — stwierdził dyrektor biura maklerskiego.

10-20 proc. zysku

Każdy kij ma dwa końce. Duże zainteresowanie ofertą oraz szeroko zakrojona akcja kredytowa (lewar sięga z reguły 1000 proc. własnego wkładu) mogą sprawić, że redukcja w transzy inwestorów indywidualnych przekroczy 90 proc.

— Jeśli nie będzie żadnych przesunięć w transzach, to alokacja może wynieść jedynie 2-3 proc. Przy zwiększeniu puli sprzedawanych akcji w kategorii drobnych inwestorów alokacja może sięgnąć 5 proc. — przewiduje Mirosław Saj z BM DnB Nord.

Z drugiej strony, wysoka redukcja zapisów może być zapowiedzią wysokiej przebitki kursu na debiucie.

— Obstawiam około 90-procentową redukcję i co najmniej 10-procentową stopę zwrotu na pierwszej sesji — prognozuje Grzegorz Leszek z BM BGŻ. Optymistą jest też Grzegorz Leszczyński z IDMSA. Liczy on, że papiery PGE dadzą zarobić na debiucie 10-20 proc.

Organizator

Puls Biznesu

Autor rankingu

Coface

Partner strategiczny

Alior

Partnerzy

GPW Orlen Targi Kielce