Omikron pod choinką

Adam Stańczak, Analityk DM BOŚ
opublikowano: 2021-12-20 08:06

W zakończonym tygodniu globalne rynki akcji skupiły swoją uwagę na decyzjach banków centralnych. Na plan pierwszy wybiły się posiedzenia władz monetarnych w USA, strefie euro i Wielkiej Brytanii, ale generatorem największej zmienności była amerykańska Rezerwa Federalna.

Pomimo przewidywalnego wyniku posiedzenie FOMC zaowocowało najpierw optymizmem inwestorów, którzy kupili zakończenie okresu niepewności, co do działań Fed, by kolejnego dnia zbudować jednak presją spadkową i zaakcentować większe zaniepokojenie podwojeniem szybkości redukowania programów płynnościowych oraz prognozę trzech podwyżek ceny kredytu w 2022 roku. Większa zmienność na poszczególnych sesjach i sprzeczne wobec siebie odpowiedzi rynku zaowocowały skromnymi w sumie zmianami indeksów w perspektywach tygodniowych. W istocie o spadkowym wyniku tygodnia na Wall Street przesądziły sesje piątkowe, które same w sobie odbyły się w kontekście wygasania czterech grup pochodnych – kontraktów na indeksy, kontraktów na akcje, opcji na indeksy i opcji na akcje. Mechanizm znany jako dzień czterech wiedźm zaburzył obraz rynku, wynik tygodnia i stworzył presję spadkową na innych rynkach.

Z perspektywy końca tygodnia do zapamiętania jest głównie zmiana w polityce Fed. Nie ma wątpliwości, iż Rezerwa Federalna przesunęła właśnie akcent z walki o pełnie zatrudnienie na wygaszenie podwyższonej inflacji. W polityce monetarnej w USA ma dominować teraz model soft landinig, w którym bank centralny będzie chciał ograniczyć dynamikę wzrostu gospodarczego i zredukować inflację bez pchnięcia gospodarki w recesję. Po części, od sukcesu tej polityki w największym stopniu zależy, czy rynki akcji będą mogły kontynuować hossę i szukać kolejnych rekordów. W naszej opinii nic nie wskazuje dziś na to, by USA miała znaleźć się w recesji w przyszłym roku, co w praktyce oznacza konieczność pozycjonowania się pod kolejny rok hossy. Niewiadomą jest oczywiście dynamika pandemii, która właśnie weszła w nową fazę za sprawą pojawienia się wariantu omikron. Zdolność nowego wirusa do szerzenia się w populacjach jest czytelnie większa od wariantu delta i już wywołuje zaostrzenie reżimów sanitarnych w części państw, co musi ograniczyć dynamikę wzrostu gospodarczego i przełożyć się na napięcia inflacyjne.

W bliskim terminie rynki wchodzą jednak w fazę, która znana jest na giełdach jako rajd Świętego Mikołaja. Standardowo przyjmuje się, iż na Wall Street rajd pojawia się w tygodniu między świętami i sylwestrem i zostaje przedłużony na pierwsze sesje stycznia. W tym roku kalendarz układa się tak, iż między świętami Wall Street zagra pięć sesji i wejdzie w nowy rok pełnym tygodniem. W praktyce rynki amerykańskie stają przed perspektywą 7 dni handlowych, by podkreślić swój klasyczny optymizm z przełomu roku. Pytaniem otwartym jest, czy klasyczne mechanizmy kreujące anomalię kalendarzową mają szanse wystąpić w tym roku? W standardowym odczytaniu Rajd Świętego Mikołaja generuje mieszanka świątecznej atmosfery, świątecznych premii, oczekiwania na dobry początek nowego roku, efekt stycznia i wreszcie dominacja inwestorów indywidualnych, którzy tworzą presję popytową w kontekście świątecznej aktywności inwestorów instytucjonalnych. Pierwsze zmienne w kontekście pandemii jawią się jako dyskusyjne. Ostatnia mniej, ale trzeba też pamiętać, iż tegoroczna zwyżka w USA jest niestandardowa na tle historii i sama w sobie zachęca do realizacji zysków przed rokiem, który na starcie jawi się jako potencjalnie mniej udany.