Dane podane we wtorek przez GUS dotyczą osób pracujących w firmach zatrudniających przynajmniej 9 osób. W odniesieniu do czerwca 2007 r. wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw było o 12 proc. wyższe, a zatrudnienie wzrosło w tym czasie o 5,6 proc. Tak dynamiczny wzrost płac stawia bank centralny w niewygodnej sytuacji i nie przesądza kiedy może się zakończyć seria podwyżek stóp procentowych. Inflacja w czerwcu wzrosła nieco szybciej niż oczekiwano - tempo wzrostu cen wyniosło 4,6 proc. Najszybciej drożeje energia i transport, tanieje natomiast odzież i obuwie.
SYTUACJA NA GPW
W takich dniach, jak dziś warszawska giełda pokazuje,
swoją słabość i uzależnienie od Zachodu. Po otwarciu o ok. 1 proc. poniżej
poziomów z poniedziałku WIG20 zaczął pogłębiać spadki dokładnie w momencie
przyspieszenia wyprzedaży w Londynie, Frankfurcie i Paryżu, ale trudno się
dziwić takiej sytuacji ponieważ krajowi gracze musieliby wykazać się nie lada
odwagą, aby kupować akcje, kiedy cały świat masowo sprzedaje. Ostatecznie
spośród 20 największych spółek symbolicznie podrożały tylko akcje Agory i Lotosu
(o mniej niż 0,3 proc.). Najmocniej z tego grona taniały walory Biotonu 12
proc., papiery banku Pekao SA były aż o 6,3 proc. tańsze niż dzień wcześniej, a
WIG oraz WIG20 spadły o 3,0 proc.
GIEŁDY W EUROPIE
Spowolnienie gospodarcze to nie tylko problem USA -
najnowsze dane z Europy stopniowo się pogarszają, a giełdowe spółki ostrzegają
inwestorów przed spadającymi wynikami. We wtorek kalendarz publikacji
makroekonomicznych wypełniony był po brzegi i po kiepskiej sesji na Wall Street
we wzrostach indeksów pomóc mogły tylko pozytywne niespodzianki. Takich niestety
nie było i na wszystkich rynkach mocno tracił sektor finansowy - szkocki RBS
tracił 9 proc., Barclays 5,5 proc., a za oceanem Freddie Mac papiery spadały o
28 proc., a Fannie Mae o 20 proc. Wczoraj dowiedzieliśmy się o bankructwie
jednego z pożyczkodawców hipotecznych w USA, a analitycy Credit Suisse
spodziewają się upadku przynajmniej kilku mniejszych banków. Po południu główne
giełdy w Europie Zachodniej (CAC40, FT-SE, SMI) traciły ponad 2,7 proc., a
S&P 500 i DJIA spadały o ponad 1,7 proc.
WALUTY
Wtorek na rynku walutowym obfitował w ważne wydarzenia, a na
wielu parach obserwowaliśmy pokonanie ważnych z psychologicznego punktu widzenia
poziomów. W trakcie sesji dolara sprzedawali inwestorzy na całym świecie -
eurodolar przekroczył 1,60 USD i był najwyżej w historii, para funt brytyjski -
dolar przebił 2,00 USD, jen umocnił się o 1,5 proc., a australijski dolar
również był najmocniejszy w historii. Informacje o symbolicznym wzroście
sprzedaży detalicznej w USA (+0,1 proc. m/m) tylko potwierdziły, że kryzys za
oceanem to nie wirtualny spadek wartości mieszkań, ale realne kłopoty dla
zwykłych gospodarstw. Z drugiej strony sytuacja w Europie też nie wygląda
ciekawie - inflacja w Wielkiej Brytanii jest najwyższa od 11 lat, a indeks
optymizmu europejskich inwestorów jest najniżej od początku swojego istnienia.
Tymczasem w Polsce inflacja wyniosła w maju 4,6 proc., a płace rosły w tempie 12
proc. r/r. Złoty umocnił się tylko wobec dolara (o 0,5 proc. do 2,035 PLN), nie
zmienił wartości wobec euro (3,249 PLN) i stracił względem franka szwajcarskiego
i funta.
SUROWCE
Po południu wypowiedź przewodniczącego FED B.Bernanke o
spodziewanym spowolnieniu amerykańskiej gospodarki sprowadziła mocno w dół cenę
ropy naftowej. Za baryłkę płacono po południu 136,5 USD - to o 10 dolarów mniej
i prawie o 6 proc. mniej niż w poniedziałek. Oczekiwania niższego zużycia paliw
na świecie zbiegły się z czynnikiem krótkookresowym, jakim we wtorek było
osłabienie dolara na rynkach walutowych. Ten drugi fakt przełożył się również na
wzrost ceny złota (do 971 USD za uncję), które często traktuje się jako
bezpieczną inwestycję na okres dekoniunktury. Tona miedzi kosztowała w Londynie
8275 USD.
KOMENTARZ PRZYGOTOWALI
Łukasz Wróbel, Open Finance