Właściciele 40 proc. europejskich flot pojazdów ciężarowych są pewni, że mogą poprawić efektywność paliwową o 10 proc. do 2020 r. To główny wniosek z raportu „Droga do 2020 r.” przygotowanego przez Goodyear Dunlop Europe na podstawie rozmów z 400 menedżerami flot ciężarowych i prawie 40 pogłębionych wywiadów.
Jeśli udałoby się to zrealizować, to na świecie udałoby się zaoszczędzić 50 mln baryłek ropy naftowej rocznie. Czy to realne? Trudno powiedzieć, bo około 20 proc. przedstawiciel flot twierdzi, że raczej nie będzie w stanie wprowadzić dodatkowych oszczędności. A co szósty obawia się, że już w 2020 r. jego flota może mieć trudności z uzyskaniem rentowności.
W Polsce przeważa optymizm. Niemal połowa przedstawicieli flot uważa, że zdoła zredukować zużycie paliwa do 2020 r. nawet o 20 proc.
Koszty główne
Według sondażu przeprowadzonego przez Stowarzyszenie Transportu Drogowego 2010 r. był pierwszym, w którym koszty zakupu paliwa wyprzedziły płace kierowców i stały się głównym kosztem operacyjnym wielu flot transportowych w Europie. To już około 30 proc. średnich rocznych kosztów użytkowania ciężarówek w kursach długodystansowych. Płace to około 26,5 proc.
— Oczywiście, płace i ceny paliwa różnią się zależnie od rynku. Ich udział w kosztach ogólnych też jest różny. Niemniej coraz większą część budżetu operacyjnego firmy transportowe przeznaczają na zakup paliwa — zauważa Piotr Czyżyk, dyrektor opon do pojazdów użytkowych Goodyeara w Polsce, na Ukrainie i w Mołdawii.
Andrzej Szymański, dyrektor zarządzający w spółce Dartom, uważa, że udział wydatków na paliwo w kosztach firmy transportowej to nawet 45 proc. Poza tym z jednej strony szybko rosną ceny paliw i presja na wzrost płac kierowców, z drugiej — Komisja Europejska forsuje rozwiązania „proekologiczne”.
— Zderzenie tych zjawisk powoduje, że aż co szósty przewoźnik w Europie obawia się, iż do 2020 r. koszty zaopatrywania jego floty w paliwo uniemożliwią mu zachowanie rentowności — mówi Piotr Czyżyk. Firma konsultingowa Cambridge Econometrics przewiduje, że ceny paliw będą rosły o około 2 proc. rocznie. A niektórzy ekonomiści wieszczą, że przez 30 lat cena baryłki ropy naftowej osiągnie 200 USD.
— Z naszego raportu wynika, że floty się na to przygotowują. Aż 69 proc. europejskich flot podejmie w najbliższym dziesięcioleciu kroki zmierzające do uzyskania przewagi konkurencyjnej, a tylko 6 proc. uważa, że rosnące ceny paliwa i bardziej restrykcyjne wymagania dotyczące ochrony środowiska nie wpłyną na opłacalność ich flot — komentuje Piotr Czyżyk.
Co floty robią, by stawić czoła zaostrzonym przepisom proekologicznym? Najwięcej (37 proc.) stawia na zmianę polityki zakupu samochodów na taką, która uwzględnia emisję CO 2, a po 32 proc. wybiera ulepszenie planowania tras lub efektywności paliwowej w ciężarówkach.
Wschodni optymizm
Autorzy raportu „Droga do 2020 roku” zauważają, że wschodnioeuropejskie floty przejawiają większy niż zachodnie optymizm co do możliwości uzyskania większych oszczędności paliwa.
— Prawdopodobnie dlatego, że cena ON nie dotknęła ich w takim stopniu jak zachodnich sąsiadów. Ale chociaż Polska jest na drugim miejscu w UE pod względem średniej ceny ON, to aż 42 proc. polskich flot twierdzi, że do 2020 r. mogą zredukować zużycie paliwa o 20 proc. — zauważa Piotr Czyżyk.
Jak tego dokonają? 69 proc. badanych flot poprawia efektywność paliwową, szkoląc kierowców i wprowadzając systemy motywacyjne. Tyle że — przynajmniej w Polsce — to niepewny sposób. Według Andrzeja Szymańskiego ludzie są najbardziej zawodni. I powodują, że „oszczędności” mają u nas nieco inne znaczenie.
— Nadal na polskich drogach posiadacze CB-radia mogą usłyszeć, że kierowcy ciężarówek oferują „oszczędności” do sprzedania. Rzekome oszczędności to oczywiście paliwo w zbiornikach samochodów. Powstają na przykład z tzw. przepałów samochodów — mówi Andrzej Szymański. Skąd się bierze przepał? Kierowca, wracając z trasy, wykazuje spalanie 35 l na100 km zamiast rzeczywistego, np. 30 l. Na 10 tys. km „przepał” może wynieść 500 l. I to właśnie jest ta „oszczędność” na sprzedaż.
— Przedsiębiorcy zabezpieczają się przed tym nielegalnym procederem na wiele sposobów. Najprostsze są czujniki, które reagują na każdą próbę otwarcia zbiornika paliwa. Najbardziej zaawansowane są systemy telematyczne, które dokładnie kontrolują trasę, przebyte kilometry i spalanie bieżące. Najnowocześniejsze systemy kontrolują dodatkowo styl jazdy kierowcy i określają, czy jedzie ekonomicznie, czy nie. Na tej podstawie system podpowiada, co musi zrobić kierowca, aby ograniczyć spalanie — opowiada Andrzej Szymański.