Palladia: Czekając na inflację z USA

Palladia Capital Markets
opublikowano: 2005-05-18 10:25

Wczorajsza sesja nie przyniosła większych zmian na złotym. Wczoraj po godz. 16:00 za jedno euro płacono 4,1976 zł, a za dolara 3,3235 zł. Dzisiaj na otwarciu po godz. 9:00 różnice były niewielkie. Za jedno euro płacono nieco powyżej 4,20 zł, a za dolara poniżej 3,33 zł.

Wczorajsza sesja nie przyniosła większych zmian na złotym. Wczoraj po godz. 16:00 za jedno euro płacono 4,1976 zł, a za dolara 3,3235 zł. Dzisiaj na otwarciu po godz. 9:00 różnice były niewielkie. Za jedno euro płacono nieco powyżej 4,20 zł, a za dolara poniżej 3,33 zł.

Wczoraj głos zabrało dwóch przedstawicieli Rady Polityki Pieniężnej. Marian Noga przyznał, iż Rada Polityki Pieniężnej powinna rozważyć obniżkę stóp procentowych jeszcze przed jesiennymi wyborami, gdyż pozwoli na to spadająca inflacja. Dodał także, iż oczekuje spadku notowań EUR/PLN do poziomu 4,10 zł po wyborach. Nieco innego zdania był Dariusz Filar, którego zdaniem obniżka stóp procentowych byłaby możliwa dopiero po wyborach i to przy założeniu, że nowy rząd kontynuowałby proces reform finansów publicznych. Na notowania złotego większy wpływ miały jednak czynniki z zewnątrz (z regionu i globalne). Przez pierwszą połowę dnia złoty podążał za forintem, który nie miał wczoraj dobrej passy. Od rana po rynku krążyły plotki, że agencja FITCH przymierza się do obniżenia ocen ratingu, czemu zaprzeczyło później tamtejsze ministerstwo finansów. Niemniej jednak taki ruch ze strony FITCH’a byłby uzasadniony i dlatego też kurs EUR/HUF przez cały dzień utrzymywał się powyżej poziomu 252. Na rynek napływały także kolejne, sprzeczne informacje nt. sondaży z Francji. Jak widać rynek zaczął je ignorować słusznie przyjmując założenie, iż wszystko mieści się w granicach błędu statystycznego, a ostatecznie o wyniku referendum zdecyduje frekwencja. Na dzisiaj zaplanowany został przetarg 5-letnich obligacji o wartości 2,8 mld zł, który najpewniej bardziej rozrusza rynek. Wydaje się, że resort finansów nie powinien mieć problemów ze sprzedażą papierów, a dla inwestorów operujących na rynku FX istotna będzie skala zgłoszonego popytu.Z technicznego punktu widzenia wczorajsza sesja nie wniosła wiele do technicznego obrazu złotego. Doszło wprawdzie do zatrzymania obserwowanej od ubiegłego tygodnia deprecjacji złotego, jednak nie pojawiły się wyraźne sygnały sugerujące możliwość umocnienia się złotego w najbliższych dniach. Aby tak się stało musiałoby dojść do przełamania do dołu poziomu 4,1850-4,1900 na EUR/PLN, który jest wsparciem. Dopóki to nie nastąpi nadal będą szanse na naruszenie do góry poziomu 4,22 i testowanie kluczowych w średnim terminie 4,23-4,25. W przypadku USD/PLN wsparciem są okolice 3,3170-3,3200, a oporem rejon 3,34 i dalej 3,36-3,38. Nadal wysoko utrzymują się notowania EUR/HUF, a EUR/USD nie zakończył jeszcze spadków – oba te czynniki przemawiają tym samym za osłabieniem, a nie umocnieniem się złotego.

Rynek międzynarodowy

Wczorajsza sesja pokazała, że mówienie o większej korekcie na eurodolarze może okazać się przedwczesne. W pierwszej połowie sesji doszło wprawdzie do ustanowienia maksimum w okolicach 1,2661, później jednak obserwowaliśmy zniżkę notowań i dwie godziny po północy doszło do przetestowania okolic poniedziałkowego wsparcia na 1,2585.Rynek otrzymał garść informacji makroekonomicznych ze Stanów Zjednoczonych. I tak o godz. 14:30 podano, że w kwietniu ceny produkcji sprzedanej przemysłu (PPI) wzrosły o 0,6 proc. i o 0,3 proc. (bez cen żywności i energii). Na rynku oczekiwano odpowiednio +0,4 i +0,2 proc. wobec +0,7 i +0,1 proc. w marcu. O tej samej porze opublikowano także dane o liczbie nowych inwestycji budowlanych w kwietniu wzrosła o 11 proc. do 2,038 mln. wobec 1,836 mln w marcu (po rewizji w dół z 1,837 mln). Na rynku oczekiwano „figury” na poziomie 1,970 mln. Z kolei liczba pozwoleń na te inwestycje wzrosła o 5,3 proc. do 2,129 mln wobec 2,021 mln przed miesiącem (po korekcie w dół z 2,023 mln). Na rynku oczekiwano „figury” na poziomie 2,035 mln. Dobre informacje kontrastowały także z negatywnymi. I tak do nich można zaliczyć opublikowane o godz. 15:15 dane o dynamice produkcji przemysłowej w kwietniu, która w tym okresie nieoczekiwanie spadła o 0,2 proc. Na rynku oczekiwano jednak wzrostu o 0,2 proc. Wykorzystanie mocy produkcyjnych wyniosło 79,2 proc. podczas kiedy prognozowano 79,5 proc. W marcu dane te wynosiły odpowiednio +0,1 proc. (po korekcie z +0,3 proc.) oraz 79,4 proc.Wczoraj wieczorem Departament Skarbu USA opublikował okresowy raport nt. sytuacji na rynku walutowym. Stwierdzono w nim, że Chiny nie manipulują swoim kursem walutowym, co odebrano jako sygnał, że presja na Chińczyków w kwestii uwolnienia kursu juana może nie być aż tak duża. Potwierdziły to później wypowiedzi samego Johna Snowa, który przyznał wprawdzie, że Stany Zjednoczone nadal chcą, aby Chiny podjęły natychmiastowe kroki w kierunku uelastycznienia swojego reżimu kursowego, jednak mają świadomość, że chiński sektor bankowy nie jest jeszcze gotowy na natychmiastowe uwolnienie juana i całkowitą liberalizację przepływów kapitałowych. Innymi słowy, Amerykanie doszli do wniosku, że działanie pod presją wobec Chińczyków nie odniesie zamierzonego skutku. Tak czy inaczej fakt ten osłabił jena w relacji do dolara.Dzisiaj kluczowa dla inwestorów będzie publikacja danych o amerykańskiej  inflacji CPI za kwiecień o godz. 14:30. Jeżeli odczyt okazałby się wyższy od oczekiwań na poziomie 0,4 proc. to wzrosłaby presja na wyraźniejsze zaostrzenie polityki monetarnej przez FED, który to fakt umocniłby dolara. Od kilku dni piszemy, że są szanse na ustanowienie nowego dna na EUR/USD (poniżej 1,2580). Z analizy Fibonacciego wynika, że poziomem z którego mogłaby ukształtować się wyraźniejsza korekta wzrostowa (nawet w okolice 1,2730) są okolice 1,2550. Kluczowym poziomem jest także rejon 1,2450-1,2500.

Marek Rogalski