Papandreou był premierem Grecji w latach 2009-2011. To jego rząd wystosował pierwszą prośbę o wsparcie finansowe w 2010 roku. Obecną sytuację opisuje jako „bałagan”.
- Wydaje się, że znów jesteśmy na krawędzi katastrofy i będzie prawdziwym grzechem, jeśli rozmowy nie dadzą rezultatu – mówił Papandreou jeszcze w piątek.
Rozmowy, które od soboty toczyły się w Brukseli między Grecją a jej wierzycielami nie doprowadziły jednak do porozumienia i zakończyły się w niedzielę.
Papandreou zwrócił uwagę, że przez ostatnie pięć lat Grecy dokonali wielkiego poświęcenia i walczą z wysokim bezrobociem po to, aby „pozostać w strefie euro i w pewnym momencie odzyskać dostęp do rynków i wrócić na ścieżkę wzrostu”.
- Dlatego myślę, że naprawdę potrzebujemy, aby obie strony zeszły ze swoich koni i zaczęły pracować nad kompromisem, honorowym kompromisem, aby znaleźć rozwiązanie i trwale ruszyć naprzód – powiedział Papandreou.
Były premier Grecji uważa, że wierzyciele powinni uznać iż doszło w niej do fiskalnej konsolidacji, więc niepotrzebne są dalsze cięcia. Z drugiej strony rząd Grecji powinien zobowiązać się do kontynuacji reform, które pozwolą osiągnąć trwały wzrost gospodarki kraju. Papandreou uważa, że wyjście Grecji z eurolandu, tzw. Grexit, byłby wielką pomyłką. Jest przekonany, że dojdzie do porozumienia Grecji z wierzycielami.
- Ponad 70 proc. Greków jest za pozostaniem w strefie euro. Nie dali oni mandatu temu rządowi na opuszczenie eurolandu czy ogłoszenie niewypłacalności. Opowiedzieli się na twardszym stanowiskiem negocjacyjnym, ale ostatecznie chcą zawarcia porozumienia – powiedział były premier Grecji. - Dlatego wierzę, że jest w interesie naszego kraju, a nawet premiera, wyjść poza stanowisko swojej partii i działać w kierunku znalezienia honorowego kompromisu. Ma nadzieję, że tak się stanie – dodał.
