Papierowa wiedza to jednak dla menedżera za mało

Mirosław Konkel
opublikowano: 2011-02-25 00:00

Inspiracje zamiast gotowych recept — tego od książek biznesowych oczekują dziś menedżerowie.

Inspiracje zamiast gotowych recept — tego od książek biznesowych oczekują dziś menedżerowie.

Marek Prujszczyk, dyrektor personalny z wieloletnim stażem, ubolewa, że polska kadra kierownicza za mało czyta. Brak czasu, nadmiar obowiązków, zmęczenie — mówi — nie są żadnym wytłumaczeniem. Bo menedżer, który bazuje tylko na wiedzy wyniesionej ze studiów, jest mało efektywny i w rezultacie może nawet działać na niekorzyść swej firmy.

— Wielu szefom brakuje wiedzy z zakresu zarządzania zespołem, motywowania czy myślenia systemowego. Niektórym przydałyby się również solidna edukacja ekonomiczna, aby byli bardziej świadomi finansowych konsekwencji swych działań — uważa Marek Prujszczyk.

Ma jednak dystans do teorii z podręczników. Uważa je za wartościowe pod warunkiem, że współgrają z biznesową praktyką.

— Jedynie wiedza połączona z mądrością życiową i doświadczeniem zamienia menedżera w lidera, a grupę ludzi w zespół grający do jednej bramki — wskazuje ekspert.

Nowe wymiary analizy

Lektury są ważne, ale nie wystarczą? Przekonany jest o tym również Mariusz Ludwiński, doradca wydawnictw i specjalista od promocji książek biznesowych. Podręczniki opisujące narzędzia, ćwiczenia i zasady postępowania porównuje do napoju energetycznego, który wlewają w siebie menedżerowie, bo chcą pracować szybciej i skuteczniej. Niestety — twierdzi — w końcu dochodzą do granicy swych możliwości.

— W przejściu na kolejny poziom menedżerom nie pomoże nawet cysterna napoju, nawet najgrubsza książka. Potrzebne jest im wzbogacenie sposobu myślenia o nowe punkty widzenia, wymiary analizy — wskazuje Mariusz Ludwiński.

Jego zdaniem, raz na rok każdy menedżer powinien przeczytać książkę, która nie zawiera rozwiązań gotowych do wdrożenia w poniedziałek rano, ale pokazuje, że za horyzontem kryją się nowe, wspaniałe lądy. Kilka tytułów? "Fioletowa Krowa" Setha Godina, "Zniszcz konwencję" Grzegorza Kossona czy "Załamanie chaosu" Jacka Cohena i Iana Stewarta.

Mądrość w interakcji

Według Haliny Frańczak, dyrektor marketingu w Deloitte Polska, książki są dobre, jeśli chcemy dowiedzieć się czegoś o finansach, marketingu czy sprzedaży bezpośredniej (w zależności od branży, w jakiej pracujemy). Problem zaczyna się wówczas, gdy oczekujemy od lektur, że nauczą nas komunikowania się z innymi. A dokładnie — wywierania wpływu na ludzi, na ich emocje, motywację, zaangażowanie.

— Poradniki, broszury, skrypty? Czemu nie! Czasem jednak dużo bardziej inspirujące jest rozgryzanie z podwładnymi case’ów albo rozmowa z mentorem lub coachem. Nawet nie zdajemy sobie sprawy, ile wiedzy, mądrości jest w naszej firmie. Wystarczy obserwować starszych kolegów, by się o tym przekonać — zachęca Halina Frańczak.

— Prawdziwa mądrość rodzi się w interakcji — ze współpracownikami, podwładnymi, klientami. Jedynie te teorie, które są przedyskutowane i skonfrontowane z rzeczywistością firmy, mogą posłużyć do rozwiązania jej problemów — wtóruje Mariusz Ludwiński.