Partner z Rosji

Katarzyna Jaźwińska
opublikowano: 2004-03-22 00:00

HSW ma szansę na wschodniego partnera i kontrakty za ponad 300 mln zł. Liczy też na 40 mln zł z budżetu i 35 mln zł od ARP.

Huta Stalowa Wola (HSW), producent maszyn budowlanych i sprzętu zbrojeniowego, liczy na nowe kontrakty. Jeden z nich to dostawa maszyn do Angoli. Umowa jest warta 30 mln USD.

— Pomógł nam go sfinalizować Włodzimierz Cimoszewicz, minister spraw zagranicznych. Mamy jednak problem z finansowaniem zamówienia, liczymy więc na wsparcie rządu. To może być kredyt udzielony Angoli przez polski rząd — mówi Jan Kiszka, prezes HSW.

Projekt ma szanse powodzenia. Andrzej Szarawarski, wiceminister skarbu, już wcześniej informował, że rząd pracuje nad systemem wsparcia dla firm z sektora zbrojeniowego, a jednym z elementów jest udzielanie pożyczek innym krajom na zakup polskiego sprzętu.

Maszyny dla Syberii

HSW ma także niemal w kieszeni kontrakt na dostawę maszyn budowlanych dla syberyjskiej kopalni odkrywkowej Kuzbas Razris Ugol. Dostarczy około 120 maszyn wartości 50 mln USD, a I etap, wart 10 mln USD, jest realizowany.

— Właściciele tej kopalni deklarują, że mogą być zainteresowani prywatyzacją naszych spółek zależnych, a nawet samej HSW — mówi Jan Kiszka.

Rosyjski partner to jeden ze znaczących koncernów górniczo-metalurgicznych — Uralska Gorno-Metalurgiczeskaja Kompania. Należąca do niego syberyjska kopalnia zatrudnia 30 tys. osób. Do HSW należy 20 spółek, zatrudniających około 9 tys.

Nowy program naprawczy

Jednym z pomysłów jest dokapitalizowanie 40 mln zł jednej ze spó-łek zależnych przez Skarb Państwa i udzielenie 35 mln zł pożyczki samej hucie przez Agencję Rozwoju Przemysłu (ARP). Wiadomo, że HSW ma rozwinąć sieć sprzedaży. Obecnie jej maszyny budowlane sprzedaje firma Dressta, w której głównym udziałowcem jest Komatsu America. Czy HSW zrealizuje plan, trudno przesądzić. To zależy od ARP.

— Analizujemy program — mówi Roma Sarzyńska, rzecznik ARP.

Restrukturyzacja HSW wymaga też cięć zatrudnienia, ale weto załogi to utrudnia. Jan Kiszka liczy jednak, że dojdzie do porozumienia z pracownikami.