Okręty Burza, Błyskawica, Grom i Wicher były w roku 1939 największymi polskimi jednostkami pływającymi. Zbliżająca się wojna groziła jednak ich szybkim i bezproduktywnym zatopieniem ze względu na druzgocącą przewagę floty niemieckiej. Manewrowanie na wodach Bałtyku również stanowiło zagrożenie, ponieważ próby przedostania się na Morze Północne zmuszałyby do niebezpiecznego rajdu przez cieśniny duńskie.

Z tego powodu już wiosną ostatniego roku pokoju przygotowano operację wycofania polskich jednostek do Wielkiej Brytanii, co zostało zaakceptowane przez kraj przyjmujący. Sygnałem miał być nadany przez rozgłośnię warszawską Polskiego Radia trzykrotny kod: "Peking! Peking! Peking!". Zdecydowano pozostawić w kraju czwarty niszczyciel ORP "Wicher", ponieważ miał za zadanie ubezpieczać stawiacz min ORP "Gryf" i wymagał kapitalnego remontu mechanizmów, a ponadto był wcześniej przewidywany do interwencji w Gdańsku, w wypadku próby aneksji samego miasta przez Niemców.
W sierpniu kilkakrotnie szef Kierownictwa Marynarki Wojennej kadm. Świrski zwracał się do marszałka Śmigłego-Rydza z prośbą o realizację planu. W końcu została ona podjęta 30 sierpnia. O 12:55 kodem flagowym z wieży sygnałowej na Oksywiu nadano sygnał: "Dyon KT. Peking." O 14:15 okręty wyruszyły do Wielkiej Brytanii.
W trakcie zmierzania w kierunku cieśnin duńskich okręty kilkakrotnie napotykały niemieckie jednostki szykujące się do operacji na polskim wybrzeżu. Na naszych pokładach ogłaszano alarm bojowy, ale do starć nie doszło ze względu na brak odpowiednich rozkazów na jednostkach niemieckich.
31 sierpnia polskie okręty skierowały się w stronę wybrzeży norweskich, dla zmylenia obserwacji. Tego dnia radiostacja Breslau w serwisie polskojęzycznym nadała komunikat o ucieczce okrętów dla podłamania morale Wojska Polskiego.
Nocą z 31 sierpnia na 1 września zmieniono kurs na Wielką Brytanię, po czym Dywizjon przeszedł przez Morze Północne. O 9.25 załogi dowiedziały się z radia o wybuchu wojny. Po wejściu do zatoki Firth of Forth polski dywizjon o godz. 17.37 zakotwiczył na redzie portu w Edynburgu.
Ewakuacja okrętów nie spotkała się z pozytywnym przyjęciem w kraju. Nazywano ją często ucieczką, choć była najlepszym rozwiązaniem ze strategicznego punktu widzenia. Zatopienie ORP Wicher i ORP Gryf już 3 września jest tego najmocniejszym dowodem. Dzięki wycofaniu jednostek umożliwiono ich wykorzystanie w dalszych operacjach wojennych. Co więcej, ORP Błyskawica i ORP Burza przetrwały wojnę i powróciły po niej do kraju.
