Fundusz Penta zmienia strategię inwestycyjną dla spółek portfelowych — horyzont czasowy, również dla tych podmiotów, które już ma w portfelu, wydłużył do 7-10 lat, liczonych od… dzisiaj.

— Dwa lata temu zmieniliśmy filozofię inwestycyjną i od tego czasu skupiamy się na inwestycji w wartość, co w praktyce oznacza dłuższy horyzont inwestycyjny — 10 lat i więcej — oraz skupienie się na mniejszej liczbie spółek, ale o większej skali (EBITDA na poziomie minimum 50 mln EUR).
Kolejne inwestycje planujemy w takich segmentach, jak ochrona zdrowia, handel detaliczny, produkcja i usługi finansowe, a w segmencie nieruchomości skupimy się na projektach biurowych, handlowych i mieszkaniowych — wymienia Jaroslav Haščák, partner w Penta Investments.
Apteki numer 1
W polskiej branży biomedycznej w ciągu kilku lat Czesi skupią się na dwóch inwestycjach — aptecznej (po zmianie marki — Dr Max) oraz szpitalnej (EMC Instytut Medyczny). Václav Jirků, dyrektor inwestycyjny Penty, odpowiedzialny za sektor healthcare, szacuje, że w ciągu 4-5 lat w całym sektorze ochrony zdrowia Penta wyda nawet 200 mln EUR.
Dr Max chce włożyć koszulkę lidera. Obecnie, z 242 aptekami, jest drugi, ale ma sporo do nadrobienia. Pelion, gracz numer jeden (jest właścicielem aptek Dbam o Zdrowie), ma ich około 600.
— W 2015 r. do sieci w ramach rozwoju organicznego i poprzez przejęcia dołączy co najmniej 15-30 aptek. Liczba ta może wzrosnąć do 50-100, jeśli uda się sfinalizować zaplanowane przejęcia — zastrzega Václav Jirků. Na celowniku Dr. Maksa są 3-4 sieci, choć grupa nie zamyka się na przejęcia indywidualnych aptek. Rozmowy z dwiemagrupami (które mają łącznie około 80 placówek) są dość zaawansowane i jest szansa, że zakończą się jeszcze w tym roku.
— Z pierwszą — może jeszcze w tym półroczu. W przypadku pozostałych wszystko będzie zależało od tego, czy dojdziemy do porozumienia z właścicielami — mówi Václav Jirků. Dr Max zamierza się rozwijać nie tylko w Polsce. Zarówno w Czechach, jak i na Słowacji planuje 10-15 otwarć rocznie plus akwizycje. Na celowniku ma też kolejne rynki.
— Nie wykluczamy przejęcia sieci aptecznych w regionie Europy Środkowej i Wschodniej lub krajach bałkańskich — dodaje Václav Jirků.
Skokowy wzrost
Plany ekspansji mają przełożyć się na wyniki finansowe. Według wstępnych szacunków, w 2014 r. cała grupa Dr Max zanotowała 940 mln EUR przychodów oraz 60 mln EUR EBITDA.
Polska część wygenerowała 203 mln EUR przychodów oraz 7 mln EUR EBITDA. Václav Jirků twierdzi, że wyniki nad Wisłą byłyby lepsze, gdyby nie procesy restrukturyzacyjne oraz rebranding aptek. Na koniec 2015 r. obroty w Polsce mają wzrosnąć do 220 mln EUR, a EBITDA — do 10 mln EUR. Apetyty są jednak znacznie większe. Za 4-5 lat grupa Dr Max chce mieć nad Wisłą 600 aptek, które zapewnią jej skokowy wzrost przychodów.
— Potencjał rynku z racji rozdrobnienia jest olbrzymi. Obecnie mamy około 3-procentowy udział w polskim rynku aptecznym, na Słowacji mamy 15 proc., a w Czechach — 30 proc. Z doświadczenia wiemy, jakie możliwości w negocjacjach z dostawcami dają takie udziały — wyjaśnia Václav Jirků. Spółka poszerzy też asortyment sprzedawanych produktów.
Według ekspertów rynku, ten standardowy, a szczególnie leki sprzedawane na receptę, będzie procentowo generował coraz mniejsze przychody i zyski. Apteki będą coraz bardziej zbliżać się do drogerii. Václav Jirků — choć zgadza się z twierdzeniem, że sprzedaż leków w związku z presją rządów nie będzie już tak zyskowna — uważa, że nadal będą one generować większość przychodów. Dr Max pozostanie więc przy lekach i wyrobach medycznych.
— Nie mamy zamiaru konkurować z Rossmannem. Lepiej poszerzyć asortyment dermokosmetyków, urządzeń i akcesoriów medycznych [gleukometrów, ciśnieniomierzy itp. — red.] czy wyrobów medycznych, np. ortopedycznych — mówi Václav Jirků.
Więcej szpitali
Oprócz rynku aptecznego, znaczna część inwestycji Penty przypadnie na szpitale, których już dzisiaj EMC Instytut Medyczny ma dziesięć. Na celowniku jest 10-15 kolejnych placówek, z przychodami od 10-15 mln zł do 50-60 mln zł. Większość podmiotów jest publiczna, kilka należy do prywatnych inwestorów.
— Interesują nas głównie szpitale z przychodami powyżej 25 mln zł, mniejsze tylko w takich przypadkach, gdy są dobrym uzupełnieniem obecnej sieci EMC — wyjaśnia Václav Jirků. Dyrektor Penty zastrzega, że rozmowy nie należą do najłatwiejszych. Warunki stawiane przez samorządowców, dotyczące czynszów oraz inwestycji, powodują, że przedsięwzięcie przestaje być opłacalne.
— Nie można też zapomnieć, że oprócz przejęć cały czas inwestujemy w posiada ne placówki — roczny capex sięga 4 proc przychodów całej grupy EMC. Tylko w szpi tal w Lubinie zainwestujemy w ciągu naj bliższych dwóch lat 35 mln zł — podaje Václav Jirků.
Podobnie jak w przypadku sieci aptecz nej, plany ekspansji mają się przełożyć na tabelki w Excelu. W ciągu 7-10 lat przycho dy EMC wzrosną z 60 mln EUR do 200 mln EUR. Z pomocą mają przyjść również inne sieci medyczne w grupie. Planowana jes m.in. ściślejsza współpraca ze słowacką marką Svet Zdravia.
Fundusz informuje, że plany ściągnięcia EMC z giełdy na razie trafiły do szuflady Václav Jirků podkreśla, że choć notowanie papierów spółki wiąże się z wieloma utrud nieniami i dodatkowymi obowiązkami ad ministracyjnymi, ma swoje zalety — dostaw cy, partnerzy biznesowi czy też publiczny płatnik inaczej patrzy na publiczną, a dzięk temu transparentną, spółkę.
OKIEM EKSPERTÓW
Czechom bliżej
ANDRZEJ SOKOŁOWSKI
prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Szpitali Niepublicznych
Dotychczasowe próby konsolidacji polskiego rynku szpitalnego spełzły na niczym. Amerykanie próbowali kilka lat temu, ale przyszedł kryzys. Dzisiaj zagranicznych inwestorów odstrasza przede wszystkim bałagan w publicznym sektorze ochrony zdrowia. Czesi, z racji bliskości geograficznej, lepiej znają polskie realia i potrafią się w nich poruszać. Trudno dzisiaj powiedzieć, czy się im uda, czy nie. Wiele zależy od tego, jakie podmioty będą przejmować i czy zmieni się podejście do prywatnych inwestorów w medycynie.
Zamiast sukcesji
KRZYSZTOF JEŻOWSKI
Pharmed Consulting
Penta ma szansę skonsolidować rynek apteczny, zwłaszcza że ma kompetencje w tym obszarze zdobyte w Czechach i na Słowacji. Pomyślne wiatry wieją też z rynku. Po pierwsze, usieciowienie postępuje i pojedyncze apteki coraz częściej zdają sobie sprawę, że w pojedynkę niewiele zrobią. Po drugie, część właścicieli aptek wchodzi w wiek emerytalny i tylko nieliczni mają rozwiązaną kwestię sukcesji.