Piąta generacja kursu nie zmieni

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2012-04-26 00:00

POLSKA – CHINY

Na liście przykuwających w tym roku uwagę świata wyborów znalazły się prezydenckie głosowania w: Rosji, gdzie powrót Władimira Putina na Kreml był oczywistością; Francji, która akurat w tych dniach stoi na rozdrożu; USA, gdzie wiele wskazuje na reelekcję Baracka Obamy.

Znacznie mniej emocji wzbudza natomiast zmiana władzy w aspirujących do globalnego prymatu Chinach. Tam nastąpi planowe odmłodzenie ekipy o mniej więcej dekadę, a szefami zostaną dotychczasowi wice.

Po październikowym zjeździe Komunistycznej Partii Chin jej ster i zarazem przewodnictwo Chińskiej Republiki Ludowej z rąk 70-letniego Hu Jintao przejmie 59-letni Xi Jinping, wywodzący się z Szanghaju, stolicy chińskiego biznesu. Premierem zaś, po goszczącym od wczoraj w Warszawie 70-letnim Wen Jiabao, zostanie 57-letni Li Keqiang.

A zatem za kilka miesięcy chińskie stery przejmuje tzw. piąta generacja komunistycznych działaczy.

Ale będzie to przejęcie płynne i polityczno-gospodarczy kurs się nie zmieni. Rozwój Chin opiera się na dwóch filarach: skostnieniu komunistycznej ideologii, realnie utrzymującej się głównie w hasłach, oraz rozwoju wolności gospodarczej. Z tym, że na poziomie przedsiębiorczości małej i średniej, bo na wielkich sektorach strategicznych ortodoksyjni politycy wciąż trzymają rękę ciężką jak mało gdzie na świecie.

Datą bardzo ważną dla Polski i Chin, decydującą o ich rozwoju w minionych dwóch dekadach, była niedziela 4 czerwca 1989 r. Terminowa zbieżność to czysty przypadek, ale zarazem niezwykły symbol.

U nas od przełomowych wyborów zaczęły się przemiany ustrojowe i demontaż tzw. realnego socjalizmu w całym regionie Europy. W Pekinie zaś rozjechaniem przez czołgi studentów na placu Niebiańskiego Spokoju komunistyczny beton potwierdził, że o demokratyzacji w rozumieniu europejskim nie ma mowy.

Przez 23 lata oba państwa poszły do przodu, przy czym totalitarne Chiny wykonały nie krok, lecz skok — ich rozwój osiągnął tempo największe w gospodarczych dziejach świata. Notabene, we wczorajszych oświadczeniach premierów Polski i Chin usłyszeliśmy bardzo charakterystyczny szczegół — otóż Wen Jiabao, mówiąc po liberale Donaldzie Tusku o wspólnym międzyrządowym komitecie gospodarczym, podkreślił zalety… centralnego planowania!

Piąta generacja zdaje sobie sprawę, że chiński smok wyczerpuje już proste rezerwy. Gospodarka oparta na bezwzględnej eksploatacji taniej siły roboczej oraz haśle „eksport, eksport ponad wszystko” dobija do rozwojowej ściany. Dzisiaj potrzebuje przede wszystkim nowoczesnych technologii, później rozwijanych i wzbogacanych. Od siebie zaś oferuje wielkie kapitały i szuka miejsc do ich zainwestowania.

W Polsce pierwsza poważniejsza próba biznesowego zaistnienia Chin w innym wymiarze niż milionami tanich koszulek czy skarpetek, skończyła się blamażem — porzucenie przez konsorcjum COVEC budowy autostrady A2 z Łodzi do Warszawy powoduje, że przed EURO 2012 jej odcinek C nie zostanie ukończony. No cóż, wypada pozostać przy nadziei, że inne przedsięwzięcia będą miały więcej szczęścia… Czytaj też str. 5 i 11