Reprezentacja USA awansowała do kolejnej fazy brazylijskiego mundialu i we wtorek zmierzy się z zespołem Belgii, który wygrał wszystkie grupowe mecze. Nawet sukces amerykańskich piłkarzy nie sprawi jednak, że tamtejsi fani sportu pokochają piłkę bardziej niż swoje tradycyjne dyscypliny.

- Piłka nożna jest najmniej opłacalnym sportem na świecie - mówi Stefan Szymanski, profesor zarządzania sportowego z University of Michigan. - Cała struktura piłki nożnej jest całkowicie sprzeczna z amerykańskim modelem - dodaje uczony, który jest też współautorem książki pt. „Soccernomics”.
Kontrowersyjna teza? Amerykański profesor opisuje soccer - tak nazywana jest za oceanem piłka nożna - z amerykańskiej perspektywy. Portal Yahoo twierdzi, że profesjonalna piłka jest w USA ledwo opłacalna, a ekonomia tej dyscypliny utrudnia jej rozwój.
Według magazynu „Forbes” średnia wartość klubu ligi MLS, która jest piłkarskim odpowiednikiem NBA w koszykówce i NFL w futbolu amerykańskim, wynosi 103 mln USD. Przeciętny zespół NFL ma 17-krotnie większą wartość, a klub NBA sześciokrotnie wyższą.
Kluby w czterech najważniejszych ligach zawodowych w USA na ogół są tak zarządzane, żeby przynosiły zyski, niezależnie od tego czy wygrywają, czy przegrywają. W piłce nożnej jest inaczej, bo w tych krajach, gdzie piłka jest popularna, wygrana jest tak ważna, że właściciele przepłacają za zawodników. Kluby nie przynoszą zysków, mają problemy finansowe, a czasem bankrutują.
Rick Newman, autor artykułu na portalu Yahoo, przyznaje, że podczas tegorocznego mundialu jest piłkarskim nowicjuszem. Jedną z pierwszych rzeczy, które zauważył jest coś, co nazywa „błogim brakiem przerw reklamowych”. Mecze nie są przerywane co kilka minut. Fani oglądają więc dwie połowy trwające po 45 minut z jedną przerwą, która zabiera jedynie kwadrans.
Dla Amerykanina przyzwyczajonego do spotów wyświetlanych „maszynowo” podczas Super Bowl coś takiego jest niepojęte.