PKO BP wierzy w polskie aktywa

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2025-03-26 20:00

Polityka Donalda Trumpa sprawia, że w 2025 r. akcje europejskie mają lepsze perspektywy od amerykańskich. Z obligacjami już tak nie jest, ale akurat polskie powinny trzymać się mocno. Podobnie jak złoty.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

- jakie obniżki stóp procentowych przez NBP, EBC i Fed zakłada na 2025 r. PKO BP

- jakie prognozy dla akcji dla rynków akcji z Polski, Europy i Stanów Zjednoczonych ma PKO BP

- jakie ma prognozy dla obligacji

- dlaczego polskie obligacje będą się zachowywały lepiej od europejskich

- co dalej ze złotym

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

O 28 proc. wzrósł od początku roku indeks WIG20 skupiający największe i najpłynniejsze spółki z GPW. Benchmark szerokiego rynku, jakim jest WIG, zyskał 25 proc. Analitycy PKO Banku Polskiego zakładali zaś, że polski rynek akcji urośnie w 2025 r. o 30 proc. Mimo że pułap ten już blisko, nadzieja na dalsze zyski z polskiej giełdy w PKO BP ciągle się tli.

- Wciąż mamy szanse, że akcje dadzą zarobić jeszcze więcej, bo otoczenie, mimo że bardzo ryzykowne i bardzo niepewne, powinno temu sprzyjać – mówi Mariusz Adamiak, dyrektor biura strategii rynkowych PKO BP.

Ekonomiści PKO BP są zdania, że najtrudniejszy moment w wynikach firm – nie tylko giełdowych – jest już za nami. Zakładają, że polski PKB w 2025 r. wzrośnie o 3,5 proc., co może sprawić, ze Polska pozostanie liderem wzrostu w Europie.

Na wycenę aktywów notowanych na rynkach finansowych istotny wpływ będzie jednak miała polityka Donalda Trumpa, który pod koniec stycznia wrócił na stanowisko prezydenta Stanów Zjednoczonych i od tego czasu próbuje zmienić gospodarczy porządek świata.

- To nie jest sen. To się dzieje na naszych oczach. Burzony jest stary porządek świata – uczula Marta Petka-Zagajewska, dyrektor biura analiz makroekonomicznych PKO BP.

Specjaliści z PKO BP zwracają uwagę, że działania nowych władz USA jak na razie przynoszą skutki odwrotne od zamierzonych. Nakładaniu ceł na partnerów handlowych Stanów Zjednoczonych towarzyszy pogłębianie amerykańskiego deficytu handlowego. Ubocznym efektem ceł jest też wzrost oczekiwań inflacyjnych. Z kolei zwolnienia w sektorze publicznym stymulowane przez Departament Wydajności Państwa, za którym stoi Elon Musk, ograniczają popyt konsumencki.

Zbiją wyceny amerykańskich akcji

Według Mariusza Adamiaka sytuacja za oceanem wygląda tak, jakby administracja Donalda Trumpa brała bardzo poważnie pod uwagę albo wręcz pogodziła się z tym, że spowolnienie gospodarcze czy nawet recesja są nieuniknione. Rządzący Stanami Zjednoczonymi przyjmują jednak, że jest to koszt wart poniesienia, by gospodarka odbiła w roku 2026 i kolejnych. Narracja, że wyrzeczenia są konieczne, by przeorać globalny system gospodarczo-polityczny i dzięki temu w Stanach Zjednoczonych zaczęły powstawać nowe miejsca pracy, powinna wtedy przynieść sukces w wyborach parlamentarnych (jedna izba amerykańskiego parlamentu ma dwuletnią kadencję, druga co dwa lata odnawia jedną trzecią składu). A później utorować drogę do zwycięstwa reprezentanta obecnej ekipy w wyborach prezydenckich. Nawet jeśli nowych fabryk za oceanem nie powstanie wiele, to i tak będzie można mówić, że to dopiero początek.

Szybciej niż na wyniki wyborcze strategia ta przełoży się jednak na rynki finansowe.

- Wzrost gospodarczy w Stanach Zjednoczonych będzie pod presją w najbliższych kwartałach, co odbije się na amerykańskich aktywach – negatywnie na akcjach, raczej pozytywnie na obligacjach, ponieważ spowolnienie gospodarcze będzie skłaniało amerykański bank centralny do obniżek stóp procentowych – prognozuje Mariusz Adamiak.

Jego zdaniem rentowności amerykańskich obligacji skarbowych spadną do 4 proc., a może nawet poniżej tego poziomu.

Na rynkach akcji dojdzie zaś do tzw. reratingu, czyli zmiany wyceny wskaźnikowej spółek. Wskaźnik cena/zysk spółek amerykańskich spadnie, a europejskich wzrośnie.

- Rerating spółek amerykańskich jest jak najbardziej uzasadniony. Zwłaszcza w przypadku spółek technologicznych, bo gdybyśmy w 2024 r. odjęli kilka największych spółek, to stopa zwrotu z amerykańskiego rynku akcji byłaby z grubsza podobna do tej w Europie. Te kilka największych spółek powodowało jednak, że rzeczywista różnica była ogromna – mówi Mariusz Adamiak.

PKO BP szacuje, że pierwsze wsparcie dla amerykańskich obligacji ze strony Fedu nadejdzie już w maju lub czerwcu. Przyjmuje, że amerykański bank centralny w 2025 r. obniży stopy procentowe dwukrotnie, łącznie o 0,5 pkt proc. Taką samą projekcję ma wobec działań Europejskiego Banku Centralnego (EBC). Marta Petka-Zagajewska zaznacza jednak, że pewne ryzyko dla tego scenariusza generują wypowiedzi przedstawicieli EBC, którzy poluzowanie europejskiej polityki fiskalnej w kontekście wydatków zbrojeniowych traktują jako czynnik mogący wyręczyć bankierów centralnych.

PKO BP zakłada, że NBP zacznie obniżać stopy procentowe w lipcu 2025 r. i do końca roku dokona trzech redukcji, łącznie o 0,75 pkt proc. To korekta w stosunku do prognozy sprzed trzech miesięcy, gdy PKO BP zakładał, że główna stopa procentowa NBP spadnie w 2025 r. o 1 pkt proc. i pierwsza redukcja nastąpi już w maju.

My to już zrobiliśmy

Obniżenie stóp procentowych powinno przynieść wzrost wycen (czyli spadek rentowności) polskich obligacji skarbowych. Tyle że na rentowność polskich obligacji wpływa też porównanie do papierów innych państw, a np. rentowności niemieckich bundów wzrosły w wyniku zmiany podejścia zachodniego sąsiada do kwestii zadłużenia.

- W Polsce wydatki zbrojeniowe nie będą już rosły, nie będą więc wpływać na zwiększanie deficytu fiskalnego, nie będą zwiększać emisji papierów skarbowych względem obecnego poziomu, a będzie się to działo w innych gospodarkach. To wpływa na poprawę relatywnej oceny ryzyka fiskalnego i ryzyka kredytowego Polski – zwraca uwagę Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP.

Jego zdaniem polskie obligacje skarbowe powinny się w tej sytuacji zachowywać lepiej niż inne papiery europejskie. Zresztą rentowności polskich obligacji nie wzrosły wraz ze spadkiem cen bundów, któremu towarzyszyła też przecena obligacji kilku innych krajów.

- Sama grupa PKO BP ma w swoich aktywach więcej polskich papierów skarbowych niż wszyscy inwestorzy zagraniczni razem wzięci – dodaje Piotr Bujak.

Ryzyko przejściowego powrotu euro powyżej 4,20 zł jest spore, natomiast nasz waluta powinna pozostać mocna przez cały rok pomimo obniżek stóp procentowych

Mariusz Adamiak
dyrektor biur strategii rynkowych PKO BP

To zaś oznacza, że uzależnienie polskiego rynku długu od inwestorów zagranicznych znacząco zmalało w ciągu ostatniej dekady. Piotr Bujak uważa zaś, że polski sektor bankowy jest w stanie znacząco zwiększyć akcję kredytową, zarazem utrzymując zaangażowanie w finansowanie potrzeb finansowych państwa.

- W tym kontekście, biorąc pod uwagę strukturę posiadaczy polskich obligacji skarbowych, niekoniecznie musimy doświadczać wzrostu rentowności z tego powodu, że Niemcy, Włosi czy Francuzi będą więcej wydawali na obronność i emitowali więcej swojego długu – zaznacza główny ekonomista PKO BP.

Podobnie stabilnie powinien zachowywać się złoty. Według Mariusza Adamiaka działania administracji Donalda Trumpa mogą w najbliższych tygodniach skłaniać do ucieczki od ryzyka, co zawsze negatywnie przekłada się na waluty rynków wschodzących, i mogłoby sprawić, że euro będzie kosztowało powyżej 4,20 zł. Potem jednak kurs wspólnej waluty krajów europejskich powinien powrócić poniżej tego poziomu.

- Ryzyko przejściowego powrotu euro powyżej 4,20 zł jest spore, natomiast nasza waluta powinna pozostać mocna przez cały rok pomimo obniżek stóp procentowych – twierdzi Mariusz Adamiak.

Na koniec 2025 r. euro powinno więc nadal kosztować około 4,20 zł.