Dobre, bo polskie. Do takiego wniosku doszły szwedzkie firmy. To dobrze wróży naszym kontaktom gospodarczym.
57 proc. szwedzkich zaopatrzeniowców dokonuje 50 proc. lub więcej zakupów u zagranicznych poddostawców — wynika z ankiety przeprowadzonej wśród ponad 100 zaopatrzeniowców z różnych branż przez szwedzki bank Föreningssparbanken i organizację poddostawców Silf.
— Rynki będą należały do krajów, które mają niskie koszty pracy — mówi Hubert Fromlet, główny ekonomista Föreningssparbanken.
W imporcie mniej zaawansowanym technologicznie prowadzą Chiny. Polska znajduje się na drugim miejscu, z którego zepchnęła Szwecję. W sektorze wysokich technologii pierwsze miejsce zajmują Niemcy. Polska jest na wysokiej, 5. pozycji. Jeśli chodzi o przewidywany stopniowy wzrost zakupu usług w najbliższych latach, Polska jest na pierwszej pozycji. Zamieniła się miejscem z Chinami. Na kolejnych są trzy kraje bałtyckie — Estonia, Litwa i Łotwa.
Szwedzcy poddostawcy spodziewają się w najbliższych latach wzmożonej konkurencji zagranicznej. Aż 99 proc. ankietowanych ma zamiar zwiększyć zakupy za granicą, głównie w Chinach i Polsce. Najważniejszymi czynnikami przy podejmowaniu decyzji o zakupie są cena, pewność dostaw i jakość. Nowe kraje Unii Europejskiej uzyskały wysoką ocenę. W skali 1-10 dostały 6 punktów (wzrost o 0,5 w porównaniu z rokiem poprzednim), Indie — 5,0, a Chiny — 4,9.
Zdaniem autorów raportu, uczestnictwo w UE daje jej nowym członkom przewagę nad Chinami i Indiami w postaci wspólnych standardów, ustaleń prawnych i bliskości geograficznej. Trend do inwestycji we wschodniej Europie i Chinach jest w Europie Zachodniej coraz silniejszy. Wzrasta liczba przedsiębiorstw otwierających przedstawicielstwa w Szanghaju, Warszawie i Pradze.