Polska uważa, że pakiet REACH (Registration, Evaluation and Authorisation of Chemicals), regulujący funkcjonowanie przemysłu chemicznego w Unii Europejskiej w celu ochrony zdrowia ludzi i środowiska naturalnego, jest konieczny, ale też - że nie może on tworzyć sztucznych barier dla firm z tej branży - mówi minister środowiska Tomasz Podgajniak.
W poniedziałek nad kontrowersyjnym rozporządzeniem dyskutowali w Luksemburgu ministrowie środowiska krajów UE, nie osiągając jednak porozumienia co do jego szczegółów.
Przedstawiony przez Komisję Europejską w 2003 roku pakiet REACH ma zastąpić ponad 40 istniejących aktów prawnych i wprowadzić m.in. jednolity system oceny substancji chemicznych. Zobowiąże przedsiębiorstwa z branży do dostarczania informacji na temat bezpieczeństwa przemysłowych związków chemicznych. Chodzi m.in. o te używane powszechnie w produkcji samochodów, komputerów, mebli czy środków czystości.
Projekt rozporządzenia REACH przewiduje rejestrowanie wszystkich używanych w przemyśle substancji chemicznych (w ilości powyżej jednej tony rocznie na jedno przedsiębiorstwo); przy czym związki najbardziej szkodliwe (np. rakotwórcze, mutagenne, toksyczne i ulegające jednocześnie biokumulacji) wymagałyby specjalnego zezwolenia.
Obecnie istnieje tylko obowiązek rejestracji i pewnych badań substancji pojawiających się na rynku, nie zaś już istniejących. Obowiązek oceny ryzyka nowych i niektórych istniejących substancji spoczywa na odpowiednich urzędach w krajach UE, a nie producentach czy importerach.
"Pakiet REACH, jakkolwiek z pryncypialnego punktu widzenia jest bardzo potrzebny, to musi być wykonalny. Nie możemy dopuścić do sytuacji, że firmy z miejscami pracy w przemyśle chemicznym wyprowadzą się do Chin i Indii, a te same substancje, tylko już bez żadnej kontroli, będą nas atakować poprzez produkty, które stamtąd będziemy importować" - podkreślił Podgajniak.
Jak dodał, konieczne są procedury umożliwiające już na wstępie kwalifikowanie najbardziej niebezpiecznych substancji. Właśnie one badane byłyby w pierwszej kolejności, później zaś - substancje mające mniejszy wpływ na środowisko i ludzi (np. te, które się nie uwalniają, gdyż są wewnątrz urządzeń lub są polimerami i nie wchodzą w obieg biologiczny - PAP).
REACH jest w Brukseli przedmiotem ogromnego zainteresowania lobbystów, szczególnie aktywnych w równolegle pracującym nad rozporządzeniem Parlamencie Europejskim. Na skutek nacisków małych i średnich firm komisja ochrony środowiska złagodziła w październiku projekt. Przedsiębiorcy skarżyli się, że obowiązkowe badania używanych przez nich substancji będą zbyt kosztowne, a procedura może narazić na szwank poufność danych.
W PE zagorzałymi zwolennikami REACH są Zieloni i socjaliści; prawa strona sceny politycznej zachowuje sceptycyzm, wskazując, że jego wejście w życie może spowodować wzrost biurokracji, kosztów produkcji, zmniejszenia konkurencyjności i w rezultacie masowe zwolnienia pracowników.
Patrycja Rojek