Podwojenie pieniędzy to podwojenie sporów

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2020-06-17 22:00

W pradawnej epoce sprzed epidemii COVID-19 komentarz po zakończonym bez konkluzji szczycie Rady Europejskiej (RE) z 20-21 lutego zakończyłem słowami „klęską wspólnoty stałoby się nieosiągnięcie kompromisu najpóźniej na szczycie RE 18-19 czerwca”.

Zdanie odnosiło się do standardowej procedury uzgadniania wieloletnich ram finansowych (WRF) 2021-27, wchodzących w życie od 1 stycznia 2021 r. Uświęconą unijną tradycją stało się nieprzyjmowanie WRF za pierwszym podejściem, ale z drugiej strony – osiąganie później przez prezydentów/premierów zgody pod kalendarzową ścianą. Od marca jednak zmienił się świat, zawaliły się procedury i standardy, zaskoczone i nieprzygotowane państwa Unii Europejskiej zaatakowane zostały bronią biologiczną SARS-CoV-2. Wobec skali pandemii wszystkie procedury stały się czwartorzędne.

Ursula von der Leyen i Charles Michel namawiają prezydentów i premierów 27 unijnych państw do kompromisu.
Reuters

Dlatego termin niby ostatni może okazać się jedynie kolejnym podejściem. Zorganizowany jeszcze w trybie zdalnym szczyt RE zbiera się w warunkach ogromnej polaryzacji stanowisk płatników netto oraz budżetowych beneficjentów. Nowa Komisja Europejska pod wodzą Ursuli von der Leyen wykonała zlecenie szefów państw/rządów po ataku koronawirusa i 27 maja przedstawiła znowelizowany projekt WRF 2021-27. Wartość siedmiolatki ma wynosić 1,1 bln EUR. Kwotowo nie jest to żaden postęp w stosunku do wyjściowego projektu gabinetu Jean-Claude’a Junckera z 2018 r. Inaczej zostały jednak rozłożone akcenty, na pewno korzystniej dla państw nadrabiających cywilizacyjne zaległości, takich jak Polska.

Paradoksalnie jednak bilionowe WRF zeszły z pierwszej linii frontu. Zostały zluzowane przez niewiele mniejszy, zarysowany na poziomie 750 mld EUR fundusz ratunkowy, czyli instrument ożywienia gospodarczego, obejmujący granty i pożyczki. Zdecydowanie na wyrost ochrzczony został nowym planem George’a Marshalla, natomiast zasadnie – koronafunduszem. Największą jego słabością jest niejasność źródeł finansowania, opartych na mechanizmach wewnętrznych i kreatywnej księgowości. Wśród owych źródeł znajdują się m.in. system handlu pozwoleniami na emisję gazów, podatek cyfrowy i od dużych firm, węglowa opłata graniczna. Bardzo niejasna jest perspektywa spłacania przez państwa pożyczek. Koronafundusz oczywiście daje nowe otwarcie w negocjowaniu WRF, albowiem oba gigantyczne fundusze realnie sięgają do tych samych źródeł własnych. Naturalnie pojawia się problem zdefiniowany w tytule, dlatego negocjacje zasadnie oceniane są jako najtrudniejsze w historii UE, na pewno od jej wielkiego rozszerzenia w 2004 r. Interesy państw nigdy nie były tak sprzeczne. Eurokraci z centrali apelują do prezydentów/ premierów o ustępstwa, ponieważ cena braku pilnego porozumienia będzie na pewno wyższa niż koszt jakiegokolwiek pakietu dla ożywienia. Trudno typować efekt szczytu RE, być może konieczny będzie niedługo kolejny, zorganizowany pierwszy raz od lutego wreszcie normalnie w brukselskim gmachu Europa. Politycznych wakacji w tym anormalnym roku i tak raczej nie będzie…