Ma być mięso, tramwaje, wagony i — oczywiście — jabłka. Okazuje się jednak, że w Iranie już są polskie firmy, które zaczynają realizować wielomilionowe kontrakty za przyzwoleniem władz w Teheranie. Więcej: gdański Rockfin działa w sektorze, w który po zniesieniu sankcji Irańczycy zamierzają inwestować miliardy euro: produkuje urządzenia potrzebne m.in. w energetyce i przy wydobyciu ropy oraz gazu. — Obecnie cały polski eksport do Iranu to około 40 mln EUR rocznie. Oceniam, że jeśli się postaramy, zwiększymy tę kwotę dziesięciokrotnie. Oczywiście konkurencja nie śpi. W naszej branży w kolejce po zlecenia stoją firmy włoskie, francuskie i niemieckie, mające lepsze wsparcie ze strony urzędników w swoich krajach — mówi Wojciech Danek, prezes Rockfin i właściciel 40 proc. akcji spółki.
Skok na funduszu
Pozostałe 60 proc. pomorskiej firmy kontroluje warszawski fundusz Tar Heel Capital (THC). W 2013 r. Rockfin był jego pierwszą inwestycją z drugiej transzy finansowania, wartej łącznie 50 mln EUR. Do dziś THC wydał 30 mln EUR, z czego kilka milionów euro poszło właśnie na Rockfin. W dwa lata producent maszyn zrealizował projekty inwestycyjne warte 40 mln zł, m.in. budowę hali. Efekty? To nie tylko gotowość do rozwoju w Iranie, ale również dziesiątki zleceń z każdego krańca świata.
— W zeszłym roku Rockfin zanotował wzrost przychodów o 60 proc., do 268 mln zł. EBITDA skoczyła jeszcze dynamiczniej, do blisko 35 mln zł — wylicza Andrzej Różycki, partner THC. Już teraz do spółki spływają zamówienia na 2016 r. I stąd optymizm Wojciecha Danka, który szacuje przychody kierowanego przez siebie biznesu na około 315 mln zł. EBITDA będzie zbliżać się do 45-50 mln zł.
Wszystko sam
Gdzie tkwi rynkowa przewaga spółki, której maszyny trafiają m.in. do elektrowni atomowych w Szwecji, Meksyku czy Francji czy na Prelude, największą pływającą stację skraplania gazu ziemnego? To, podobnie jak w przypadku np. małopolskiego Fideltronika, innego cichego bohatera polskiego przemysłu (producenta zaawansowanej elektroniki), miks kilku kluczowych cech. Tańsza, dobrze wykwalifikowana kadra inżynierska (160 osób) to jedno. Niemniej istotnym elementem przy produkcji typu OEM (na zlecenie innych marek) są kompetencje. I tak jak Fideltronik, Rockfin sam projektuje, buduje i serwisuje maszyny na swoim wycinku. Dlatego też znalazł się w grupie 10-15 kluczowych dostawców dla Alstoma, Siemensa, General Electric, Mitsubishi, Hitachi oraz Man Diesel & Turbo. To ci potentaci zamawiają np. urządzenia do turbogeneratorów prądu, których wartość liczona jest czasem w milionach euro. W ten sposób maszyny spod Gdańska trafią do kozienickiej elektrowni. Wojciech Danek zapewnia, że w wyścigu z europejskimi i amerykańskimi rywalami trzeba mocniej nacisnąć na gaz. Według informacji „PB”, Rockfin rozgląda się zatem na Zachodzie za przejęciem komplementarnych producentów.
— Teraz jest czas na inwestycje. Potrzeby modernizacyjne w Iranie są wyższe niż w całej Europie razem wziętej — podkreśla prezes Rockfina. © Ⓟ