Polfie marzy się rynek warty 3,5 mld USD

Agnieszka Berger
opublikowano: 2009-09-18 00:00

Warszawska firma liczy, że prywatyzacja się powiedzie. Na zachętę obiecuje generyczny hit.

Największa spółka PHF wkrótce przetestuje apetyty inwestorów

Warszawska firma liczy, że prywatyzacja się powiedzie. Na zachętę obiecuje generyczny hit.

Warszawska Polfa, największa spółka Polskiego Holdingu Farmaceutycznego (PHF), która jeszcze w tym roku — jako druga po Pabianicach — ma trafić pod młotek, liczy na zainteresowanie inwestorów.

— Spodziewam się ofert polskich firm uczestniczących w przetargu na Pabianice — Polpharmy i Adamedu. Mogą się pojawić również inwestorzy hinduscy i chińscy. Niewykluczone, że zainteresuje się nami także włoskie Recordati — mówi Krzysztof Berndt, nowy prezes Polfy Warszawa.

Nie tylko dla dużych

Zdaniem analityków, w prywatyzacji warszawskiego producenta leków mogą przeszkodzić jego rozmiary. Dla niektórych inwestorów spółka może się okazać zbyt dużym kąskiem. Ale Krzysztof Berndt jest dobrej myśli.

— Ta prywatyzacja będzie w zasięgu mniejszych firm posiłkujących się dużym kredytem — uważa prezes.

Jego zdaniem, wartość Polfy — w zależności od sposobu wyceny — może wynieść od 400 mln zł aż do 1 mld zł.

Krzysztof Berndt zachęca też inwestorów wynikami. Jak twierdzi, kondycja Polfy jest bardzo dobra.

— W tym roku spodziewamy się około 334 mln zł przychodów i zysku netto na poziomie 20-30 mln zł — deklaruje prezes.

W jego opinii, przynętą dla inwestorów będzie również ciekawy projekt badawczy, w który zaangażowana jest Polfa.

— Na tym etapie nie mogę ujawnić nazwy leku. To generyk, ale bardzo atrakcyjny, bo na razie w sprzedaży jest tylko oryginalny lek, co oznacza, że w 2013 r. mamy szansę być drudzy na światowym rynku wartym ponad 3 mld USD rocznie. To może być prawdziwy hit. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że nie tylko my nad tym pracujemy, ale wytworzenie substancji czynnej jest bardzo skomplikowane, co znacząco ogranicza konkurencję — mówi Krzysztof Berndt.

Polfa dopiero szykuje się do rozpoczęcia badań klinicznych, ale — jak twierdzi prezes — wyniki dotychczasowych prac są bardzo obiecujące.

Chińskie interesy

Spółka stara się na ten cel o 30 mln zł dotacji z unijnej kasy.

— Jeśli jej nie dostaniemy, mamy alternatywę w postaci współfinansowania projektu przez firmę z Chin, która ma dla nas produkować substancję czynną. Ten partner będzie uczestniczył w projekcie niezależnie od uzyskania dotacji przez Polfę, jednak skala jego zaangażowania może być różna — dodaje prezes.

Na przełomie października i listopada szef warszawskiej Polfy wybiera się do Chin.

— To będzie dłuższy wyjazd, bo jedziemy na rozmowy nie tylko w sprawie nowego projektu. Chińczycy chcą od nas również kupić technologię i know-how do produkcji paclitaxelu, preparatu onkologicznego. To wprawdzie malejący rynek, wart około 350 mln USD, ale ciągle można na nim zarobić. Sami też mamy w planach zakup licencji na nowe produkty. Interesują nas preparaty szpitalne. Zamierzamy postawić na okulistykę, kardiologię i diabetologię — zapowiada Krzysztof Berndt.

Agnieszka

Berger