Choć namowy Warrena Buffetta i Billa Gatesa nie przekonały polskich milionerów do oddania połowy majątku, pomagają chętnie i coraz częściej. Mają nadzieję, że ich pomoc nie będzie postrzegana jako fanaberie ludzi, którzy wszystko mają, więc bawią się w filantropów. To jeden ze stereotypów, który każe im trzymać w tajemnicy, kwoty wydawane na cele dobroczynne. Według szacunków Fundacji dla Polski, krajowy „rynek filantropijny” ma potencjał, by w ciągu kilku lat osiągnąć 250 mln USD. Na razie jednak biznesmeni milczą jak zaklęci.

— W Polsce w dobrym tonie nadal jest niemówienie o tych sprawach. Zresztą filantropi uważają, że to przynosi więcej szkody niż pożytku — mówi Agnieszka Sawczuk, prezes Fundacji dla Polski.
Potwierdza to badanie przeprowadzone na zlecenie fundacji przez firmę Homo Homini. Wzięło w nim udział kilkunastu milionerów z pierwszej setki.
— Zniechęca ich rozgłos towarzyszący działalności filantropijnej. Ich zdaniem, przyciąga to tylko nadmierną uwagę do prowadzonych przez nich biznesów, a nie działalności społecznej. Szuka się sensacji, co kończy się krzywdzącymi opiniami — mówi Marcin Duma, prezes Instytutu Badania Opinii Homo Homini.
Cały artykuł w czwartkowym Pulsie Biznesu lub tutaj.